Polskie Radio

Rozmowa ze Sławomirem Broniarzem

Ostatnia aktualizacja: 27.06.2012 13:15

 Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz, prawdę mówiąc w drodze na spotkanie z samorządowcami, z posłami, którzy się sprawami samorządu zajmują, a to nieprzypadkowo, dlatego że wśród nauczycieli propozycje samorządu wzbudziły wielkie protesty, tak duże, że mówi się nawet o strajku, ale jeszcze nie teraz.

Sławomir Broniarz: Dzień dobry. Istotnie propozycje przedstawione przez korporacje samorządowe należące do komisji wspólnej rządu i samorządu w sposób niesłychanie restrykcyjny i wręcz napastliwy sugerują potrzebę dokonania zmian w ustawie, która jest najczęściej nowelizowaną ustawą, mianowicie Ustawie Karta Nauczyciela. Te propozycje naszym zdaniem godzą nie tylko w interes nauczycieli jako grupy zawodowej, ale także demontują system edukacji, szkodzą polskiemu uczniowi.

Z.D.:  Ale co to znaczy demontują system edukacji?

S.B.: Samorządy proponują na przykład, aby w ustawie o systemie oświaty wykreślić obecnie obowiązujący zapis, który mówi o tym, że istnieje możliwość przekazania szkół w ręce organizacji pozarządowych, czyli samorząd może swoje zadanie własne zlecić innemu podmiotowi. Dzisiejszy zapis mówi o tym, że można to zrobić ze szkołą mniejszą niż 70-osobowa, samorządy proponują, żeby zlikwidować ten parametr liczbowy, a więc nawet szkołę 1000-osobową będzie mogła prowadzić osoba fizyczna, spółka, osoba prawna.

Z.D.:  Czyli otworzenie drogi do prywatyzacji.

S.B.: A to oznacza, że zmierzamy w prostej linii do tego, żeby prywatyzować, pamiętając, że w dalszym ciągu środki budżetowe w subwencji będą teraz ferowane do tych szkół. To także oznacza, że w krótkim horyzoncie czasowym będziemy mieli szkołę dla zamożniejszych i dla tych mniej zamożnych, szkoły, które będą segregować, dzielić, szkoły, które będą dawały nierówny start w dorosłe życie zawodowe, a jednocześnie będziemy chyba jedynym krajem na świecie, gdzie nastąpi absolutne urynkowienie systemu edukacji w sytuacji, gdy konkurencja, jak pokazuje najnowszy raport przygotowany przez OECD, konkurencja nie sprawdziła się w żadnym z krajów i nigdzie nie ma wartości dodanej w edukacji będącej następstwem konkurencji na rynku usług edukacyjnych.

Z.D.:  Być może termin bardzo wolnorynkowy, tak jak wyścig szczurów, nie jest najlepszą metodą do prowadzenia szkoły i wychowywania dzieci i młodzieży, ale samorządowcy podkreślają jednak sprawę nauczycieli, sprawę wynagrodzeń nauczycieli, tego, czy można... czy samorząd jest w stanie zwolnić nauczyciela, jeśli... a mamy do czynienia z taką sytuację, jest niż demograficzny i tutaj chyba będzie największa batalia ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego.

S.B.: Zwrócę uwagę na to, że ostatnie kilka dni, a więc moment zakończenia ruchu służbowego, pokazały, że niż demograficzny jest istotnie ogromnym, chyba najważniejszym problemem dotykającym polski system edukacji. I samorządy niestety zwolniły kilka tysięcy nauczycieli, a jeszcze więcej nauczycieli ma zmniejszony wymiar czasu pracy. Więc jakby w oparciu o istniejące regulacje prawne to jest dokonywane, natomiast podnoszenie przez samorządy w sposób absolutnie nieuprawniony problemu finansowania edukacji jest prezentowany w sposób następujący: szkoły ponoć zdaniem samorządu zagrażają płynności finansowej, bez mała zmuszają samorządy do zaciągania coraz większych kredytów, ocierając się o zarząd komisaryczny, co jest nieprawdą. Związek wielokrotnie pokazywał samorządom i także dzisiaj spróbujemy to zrobić, że jeżeli organ prowadzący przy pomocy dyrektora szkoły rzeczywiście interesuje się tym, co dzieje się w tej szkole, to nie ma potrzeby wypłacania jednorazowych dodatków uzupełniających wszystkim nauczycielom, to istnieje także możliwość racjonalnej oceny jakości pracy szkoły, to istnieje także możliwość wykorzystania potencjału intelektualnego nauczycieli i ich ogromnego zainteresowania do tego, żeby te szkoły pracowały jeszcze lepiej. Natomiast samorządom najłatwiej jest powiedzieć, że mamy trudności finansowe, więc najlepszym argumentem do szukania oszczędności czy walki z ministrem finansów jest edukacja.

Z.D.:  No ale może właśnie o to chodzi, żeby spór przenieść na poziom samorządów i Związku Nauczycielstwa Polskiego i innych organizacji społecznych. A jaka jest rola rządu? ZNP powiedziało, że wstrzymuje się z decyzją, dopóki rząd się nie wypowie. Rząd coś może zrobić?

S.B.: Związek w swoim stanowisku, które wczoraj zarząd główny przyjął, również zwraca uwagę na to, że nas niepokoi, może wręcz oburza bierność Ministerstwa Edukacji Narodowej, który przygląda się temu, że zwalnia się kilka tysięcy nauczycieli, że likwiduje się znowu kilkaset szkół, że samorządy zakładają spółki, które zajmowały się wywozem nieczystości, a teraz te spółki mają prowadzić szkołę, gdzie jest ewidentnie omijane prawo. I cóż z tego, że minister w odpowiedzi na pismo prezesa Związku przyznaje nam rację, jak nie ma reakcji w postaci decyzji wojewody o anulowaniu tej czy innej uchwały, tej czy innej decyzji organu prowadzącego, który omija prawo, omija istniejące ustawodawstwo po to tylko, żeby szukać oszczędności. Tak na marginesie, ja nie widzę takich działań oszczędnościowych samorządu w obrębie swoich zadań, czyli kosztu funkcjonowania samorządów. Wiele gmin, wiele powiatów moim zdaniem nie powinno istnieć, bo nie są w stanie same się utrzymać. Natomiast nieprawdą jest, że nie ma środków na edukację, bo zwrócę uwagę na to, że w ciągu pięciu ostatnich lat subwencja wzrosła o 10 miliardów złotych mimo niżu demograficznego. Więc tu jest ogromny wysiłek budżetu państwa, który trafia do samorządów. Oczywiście być może on nie jest jakby skorelowany z zadaniami, które także na samorządy są nakładane, ale nie można się w żadnej mierze zgodzić z tezą, że oświata jest kamieniem u szyi samorządów, bo to jest nieprawda.

Z.D.:  A kiedy spotka się pan z minister edukacji panią Krystyną Szumilas?

S.B.: Ja będę zabiegał o to, żeby to spotkanie miało miejsce także w dniu dzisiejszym. Chcemy z panią minister na tematy podnoszone przez samorządy rozmawiać, ale w gruncie rzeczy nas oburza to, że samorządy de facto próbują stworzyć wrażenie, że oświata jest przyczyną wszelkich nieszczęść, a jednocześnie skłócić nas z opinią publiczną, no bo ta lokalna społeczność widzi, że brakuje na drogi, brakuje na kanalizację, brakuje na wodociągi, więc najlepiej zaoszczędzajmy na oświacie. To jest najgorsza z możliwych decyzji.

Z.D.:  Jesteście oburzeni. Czy to znaczy, że poważnie Związek liczy się ze strajkiem nauczycieli we wrześniu?

S.B.: Jeżeli zajdą okoliczności, które nas do tego skłonią, to w ramach procedur ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych nie ulega wątpliwości, że będziemy sięgali również po tę bardziej drastyczną formę protestu. Ale dla nas kluczowe w tej mierze jest stanowisko rządu i pana premiera.

Z.D.:  A nauczyciele, szczególnie młodzi, jakie mają stanowisko?

S.B.: Gros nauczycieli, co wykazała ankieta, co wykazał sondaż przygotowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, w 96%, a więc ponad 217 tysięcy osób, zdecydowanie opowiada się za radykalnym protestem bądź wielką manifestacją w Warszawie jako pierwszym etapem, bądź też strajkiem ostrzegawczym i wielodniowym jako elementem nacisku i walki o polską edukację. Nie walczymy o prawa korporacyjne. Walczymy o dobrą polską szkołę.

Z.D.:  Dziękuję bardzo za tę rozmowę.

S.B.: Dziękuję uprzejmie.

(J.M.)