Polskie Radio

Rozmowa z Januszem Piechocińskim

Ostatnia aktualizacja: 16.07.2012 13:15

Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest poseł Janusz Piechociński, Polskie Stronnictwo Ludowe.

Janusz Piechociński: Dzień dobry.

Z.D.:  Panie pośle, to jest afera w PSL-u, czy to jest wewnętrzna kampania wyborcza i tak zwana polityczna ustawka?

J.P.: Ja liczyłem, że dzisiaj będziemy mówić, jeśli będę zaproszony, o bardzo udanych dwóch zjazdach wojewódzkich Polskiego Stronnictwa Ludowego w woj. łódzkim i w woj. wielkopolskim, gdzie widać wyraźnie, jak zmienia się oblicze PSL-u, jak przychodzą nowi ludzie, bardzo ciekawi. No, mamy ten materiał, trzeba się z nim zmierzyć. Czy jest to takie sobie tam gadanie byłego (...) prezesa, który sam z siebie wydusza niepopularne fakty o byłych współpracownikach i swoich zwierzchnikach, czy jednak mamy do czynienia z dowodami, i wtedy trzeba z siłą ognia wypalić tych, których trzeba wypalić. Stąd ja oczekuję stanowczych działań stosownych służb państwowych, a jeśli one przedłożą określone wnioski, to także poważnej rozmowy w kierownictwie PSL-u.

Z.D.:  Właśnie ta poważna rozmowa w kierownictwie PSL-u, kto właściwie z kim ma rozmawiać? Bo jeżeli nie ma przeprowadzonego śledztwa, a tak wynika ze słów szefów pańskiego stronnictwa, że specjalnego postępowania żadnego w tej sprawie nie będzie...

J.P.: Ale nie, zaraz, zaraz, to nie... Przecież to jest materiał, o którym nie tylko dyskutujemy publicystycznie i politycznie tu w studiu radiowej Jedynki, ale także to jest materiał, który podlega od chwili opublikowania stosownemu zainteresowaniu stosownych służb. Pewnie i prokuratura, i CBA powinny zweryfikować ten materiał. Jak zweryfikują, to wtedy mamy czytelne określenie, czy to są takie wyna... wynurzenia byłego odwołanego prezesa Agencji, czy też rzeczywiście zawarte tam sugestie, oskarżenia miały miejsce. Jeśli miały miejsce, to jesteśmy na innym etapie dyskutowania o tej sprawie.

Z.D.:  Ilu będzie kandydatów ubiegało się o fotel prezesa PSL-u?

J.P.: Dotąd mamy dwóch kandydatów – Waldemar Pawlak i Janusz Piechociński.

Z.D.:  No a Marek Sawicki?

J.P.: Wystarczy wejść na stronę wyborywpsl.pl, żeby zobaczyć moje wystąpienie i bardzo dokładną relację ze zjazdu w Łodzi i ze zjazdu w Poznaniu. Mówiłem tam o otwartym, odważnym Polskim Stronnictwie Ludowym, takiej formacji silnego polskiego centrum, które koncentruje się na sprawach dla państwa podstawowych, stąd te zarzuty, te opinie, których obraz mamy w tej rozmowie, są szczególnie dla mnie także bardzo bolesne.

Z.D.:  A nie jest tak, że politycznie pan jako osoba kandydująca może tylko na takim zamieszaniu skorzystać?

J.P.: Ale jak bym miał korzystać na takich zamieszeniach, to by było najgorsze, co może być. Ja mam czytelny program, mówię o tym od dawna, odświeżenia Polskiego Stronnictwa Ludowego, otwarcia się na ludzi, na ich poglądy, wielkiej aktywności. Mówię to wyraźnie, że ten nowy prezes PSL-u na listopadowym kongresie przede wszystkim powinien zająć się kontaktami z obywatelami, dyskusją wielką o Polsce, potrzebną, także zmieniania PSL-u na lepsze, nie powinien wchodzić w struktury władzy państwowej, od tego jest reprezentacja rządowa. Trzeba wytworzyć silną grupę parlamentarną, a jeszcze obok tego trzeba zbudować szeroką ofertę nowych ludzi wyrosłych w tej kampanii w wymiarze kierownictwa politycznego PSL.

Z.D.:  Władza zużywa, dlatego potrzebna jest ta wymiana i pokoleniowa, i nie tylko chyba pokoleniowa?

J.P.: Ja myślę, że to nie tylko w tych kategoriach. Polska polityka gdzieś się zatrzymała personalnie na osobach, takich jak ja przełomu roku 89/90, później to się nasiliło w tych walkach, postkomuna, post-Solidarność, teraz mamy PO-PiS wzajemnie ze sobą rywalizujący. Jest potrzebne nowe otwarcie polityków, którzy mają duże doświadczenie, ale jednocześnie mają świadomość, że na jednolitym rynku europejskim to, co nadchodzi, jest wyjątkowo poważne i trzeba wokół tego koncentrować uwagę polskiej polityki i polskiej administracji, polskiego życia publicznego.

Z.D.:  A PSL obawia się tego, jak pan powiedział, co nadchodzi u boku Platformy? Czy...

J.P.: Nie, ale to zostawmy te nasze partyjne... Ja zwracam uwagę, że jeden z ważnych ekonomistów, który mówił kilka lat temu o kryzysie, wieszczy rok 2013 jako katharsis światowej gospodarki. Mamy za sobą lipiec czy połowę lipca, miesiąc, w którym po raz trzynasty z rzędu, to po raz pierwszy w powojennej historii Europy mamy wzrost bezrobocia, mamy informacje o tym, że w Europie do 2015 jesteśmy skazani na wzrost bezrobocia o 5 milionów ludzi. Mówimy dzisiaj o Włoszech i Hiszpanii to, co mówiliśmy 3-4 lata temu o Portugalii i Grecji. To pokazuje, jak polska polityka musi nadążać za czasem, a polscy politycy muszą znaleźć w sobie nową energię do walki z kryzysem, nowe umiejętności do wzajemnego współdziałania. I uwaga, to nie tylko chodzi o PSL i PO, ale całą scenę polityczną.

Z.D.:  Jak widać z tych materiałów, które publikują gazety, na razie polscy politycy do tych wyzwań chyba nie dorastają...

J.P.: Stąd moja nowa oferta kierowana, uwaga, nie tylko do wyborców PSL-u, ale do każdego z nas.

Z.D.:  Dziękuję bardzo za rozmowę.

J.P.: Dziękuję.

(J.M.)