Polskie Radio

Rozmowa z Andrzejem Kraśnickim i Rafałem Bałą

Ostatnia aktualizacja: 27.07.2012 08:15

Daniel Wydrych: Zgodnie z zapowiedzią przenosimy się do Londynu, do serca...

Krzysztof Grzesiowski: Przenosimy się do studia olimpijskiego Polskiego Radia, tam nasz gość: Andrzej Kraśnicki, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Dzień dobry, panie prezesie.

Andrzej Kraśnicki: Witam serdecznie.

K.G.: Koło pana powinien być nasz kolega redakcyjny Rafał Bała.

Rafał Bała: Jestem, jestem, zgłaszam się, dzień dobry.

K.G.: Panie prezesie, jeśli pan pozwoli, na początek pytanie do Rafała, który jest w grupie 20 tysięcy dziennikarzy i fotografów, którzy będą relacjonowali igrzyska. Jak warunki pracy? Będzie dobrze?

Rafał Bała: Mam nadzieję, że będzie dobrze. Tutaj już to główne centrum prasowe od kilku dni jest otwarte 24 godziny na dobę i rzeczywiście coraz więcej dziennikarzy tutaj się pojawia. Warunki rzeczywiście mamy znakomite, dostępny ten system informacji olimpijskiej, wszelkie noty biograficzne, wszelkie konferencje prasowe, wczoraj między... dużo tych konferencji prasowych, między innymi z najwybitniejszym sportowcem olimpijczykiem, 14-krotnym złotym medalistą Michaelem Phelpsem, mogli państwo na antenie Polskiego Radia słuchać wypowiedzi Phelpsa, ale my oczywiście będziemy się koncentrować na polskich sportowcach. A w Londynie ogólnie widać już zbliżające się igrzyska...

K.G.: No, najwyższa pora.

Rafał Bała: Tak, widać... Mówię pod względem komunikacyjnym chociażby, bo londyńczycy narzekają coraz bardziej na przepełnione ulice. Dziś rano co prawda bardzo szybko dojechaliśmy z naszego hotelu do centrum prasowego, ale w ciągu dnia to jest naprawdę zakorkowane.

K.G.: Panie prezesie, Ile ostatecznie osób liczy polska ekipa dziś, w dniu rozpoczęcia igrzysk?

A.K.: 218 osób...

K.G.: To są sportowcy.

A.K.: To są sportowcy. I 183 osoby współpracujące. Z nami są również nasi sponsorzy, tak że ekipa jest dość liczna, chociaż przyjeżdżamy, przylatujemy w różnych grupach. Jest to inaczej niż miało miejsce w Pekinie, tam były dwa samoloty, a tutaj ten ruch jest non stop, codziennie ktoś przyjeżdża, co kilka dni wyjeżdża. Tak że logistycznie jest to bardzo trudne przedsięwzięcie.

K.G.: Panie prezesie, oczywiście odpukajmy na wszelki wypadek, ale gdyby komuś z naszych sportowców, który jest jeszcze w kraju, wydarzyło się coś, co uniemożliwiłoby mu start, czy jest możliwość dokooptowania jeszcze zawodnika, który mógłby zastąpić tego, któremu się coś złego wydarzyło?

A.K.: Praktycznie jest to bardzo już w tej chwili trudne, chociaż jest szeroka lista osób, które zostały wcześniej przekazane MKOl-owi. Jeżeli ta osoba jest w ramach tej listy, to taka szansa istnieje.

K.G.: Jakie nastroje w ekipie?

A.K.:  Myślę, że bardzo pozytywne. Wczoraj było wciągnięcie polskiej flagi, zawodnicy i trenerzy, z którymi rozmawiałem, są bardzo zadowoleni. Jest dobra atmosfera, pełna mobilizacja.

K.G.: Które to igrzyska w pana przypadku, które będzie pan oglądał na własne oczy?

A.K.: To moje trzecie. Pierwsze jako prezes Polskiej Konfederacji Sportu, drugie jako prezes Związku Piłki Nożnej w Polsce, no i teraz chyba dla mnie najtrudniejsza rola jako prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

K.G.: Londyn już po raz trzeci będzie gościł sportowców. Wydaje się panu, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik?

A.K.: Pierwszy raz nas nie było, bo nie mieliśmy państwowości, w 48 roku mieliśmy tylko jeden medal, natomiast teraz wydaje mi się, że jest to bardzo dobrze zorganizowane. Oczywiście jest wiele jeszcze niedoróbek, zwłaszcza w tej sferze wolontariuszy, którzy działają, i ja to osobiście bardzo odczułem w transporcie, natomiast odnoszę takie wrażenie, że te igrzyska będą bardzo dobrze zorganizowane.

K.G.: No, powinno się dotrzeć to wszystko.

A.K.: Tak, to są pierwsze dni i pierwsze momenty, to wszystko wymaga dotarcia.

K.G.: Godzinę temu rozmawialiśmy z ambasadorem Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii w Polsce, panem Robinem Barnettem, pytaliśmy go o to, czy może on wie, kto zapali dziś znicz olimpijski, bo mniej więcej jak sama ceremonia będzie wyglądała, to wiemy, nawet więcej jak mniej. A może pan ma jakiś przeciek, panie prezesie?

A.K.: Niestety nie wiem, tak że to chyba jest bardzo wielka tajemnica i żadne nazwisko nie padło w mojej obecności.

K.G.: Mówi się, że sir Steve Redgrave, słynny wioślarz brytyjski, pięciokrotny złoty medalista, no ale może ktoś inny?

A.K.: Bardzo możliwe, to jest znakomita postać i bardzo znana w Wielkiej Brytanii, ciesząca się dużym uznaniem. Być może on.

K.G.: Spójrzmy nieco od strony statystycznej na tegoroczne igrzyska, ale w kontekście tego, co wydarzyło się w historii startu polskich zawodników. Jeśli przyjrzeć się klasyfikacji medalowej w poszczególnych dyscyplinach, naszych, Polaków, najwięcej do tej pory medali zdobyli lekkoatleci, razem 52, ale na drugim miejscu, no i tu smutno się robi, panie prezesie...

A.K.: Bokserzy.

K.G.: Bokserzy, tak, w sumie 43 medale olimpijskie, a w tym roku...

A.K.: Tylko jedna zawodniczka.

K.G.: ...tylko jest jeden zawodnik, dokładnie rzecz biorąc zawodniczka. Ano właśnie, co się stało z naszym boksem amatorskim?

A.K.: To niestety jest ten wielki rozdźwięk między boksem amatorskim i boksem zawodowym i wszystkie młode talenty zostają natychmiast wysysane do bokserskiego biznesu. No i stąd właśnie taka sytuacja. Kobiety nie mają takiej presji, im może łatwiej było dostać się tutaj na igrzyska. Natomiast jeżeli chodzi o mężczyzn, to wszystkie talenty w tej dyscyplinie bardzo szybko przechodzą do boksu zawodowego.

K.G.: Zresztą to ciekawa sprawa, że w przypadku takich dyscyplin medalodajnych, jak to się nazywa, z naszego polskiego punktu widzenia, czyli w przypadku zapasów czy podnoszenia ciężarów, właśnie coraz więcej pań reprezentuje nasz kraj na zawodach rangi igrzysk olimpijskich.

A.K.:  To jest pewna specyfika. Trudno mi powiedzieć, czy może są kraje... mniejsza konkurencja tu jest, ale... i są kraje, gdzie kobiety w jakimś mniejszym stopniu uprawiają sport, ale dla nas to jest określona szansa i sądzę, że powinniśmy ją wykorzystać, chociaż statystycznie biorąc w naszej reprezentacji mówiąc o kobietach, jest ich około 40%.  Tak że w dalszym ciągu jest przewaga mężczyzn, ale kobiety dostarczają nam bardzo wielu wspaniałych emocji i myślę, że jeżeli mówimy o szansach medalowych, to również jest kilka kobiet, na które liczymy.

K.G.: 40% to panie, no to już niedługo do pięćdziesiątki, to wtedy będzie pół na pół, a potem kto wie. Panie prezesie, nie zazdrości pan sportowcom brytyjskim? Też akurat ten wątek poruszaliśmy w rozmowie z ambasadorem Barnettem. Atlanta – Brytyjczycy 15 medali, 1 złoty, Pekin – 19 złotych, w sumie 47 medali, jak oni to robią, pytaliśmy ambasadora.

A.K.: Ale to na pewno jest w tej chwili prestiżowa sytuacja, Wielka Brytania postawiła na sport, chcą, żeby nie tylko wypaść świetnie organizacyjnie, ale również żeby za wspaniałą organizacją poszedł wspaniały wynik sportowy. Tak że te przygotowania były bardzo efektywne. Jest wiele dyscyplin, gdzie Wielka Brytania w ogóle nie istniała wcześniej, a w ostatnim okresie zrobiła ogromny postęp. Na przykład piłka ręczna kobiet, tę akurat dyscyplinę akurat znam najlepiej, to jest zupełnie inna drużyna. Oczywiście nie jest w tej chwili tak przygotowana, żeby zdobyć medal, ale postęp, jaki zrobiono w ostatnich latach, jest ogromny.

K.G.: Powiada pan: Wielka Brytania postawiła na sport. A może by tak u nas?

A.K.: U nas podobno cały czas stawiamy na sport.

K.G.: To może właśnie wszystko przez to, że cały czas stawiamy, może trzeba się skoncentrować w jakimś krótszym okresie, jak cały czas?

A.K.: Ja oczywiście chciałbym, żeby polski sport otrzymał daleko idące wsparcie i mam nadzieję, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej pokazały, jak ogromne znaczenie dla rozwoju kraju, infrastruktury, dla integracji obywateli, mieszkańców ma sport. I może ktoś wyciągnie z tego wnioski i będziemy mieli lepsze możliwości rozwoju niż do tej pory.

K.G.: Na jakie nagrody mogą liczyć medaliści polskiej reprezentacji?

A.K.: Określiliśmy to w momencie, kiedy jeszcze pozycja finansowa PKOl-u nie była tak mocna jak teraz po podpisaniu umowy z grupą Kulczyk Investments i Kulczyk Holding. Natomiast być może będzie pewna niespodzianka. Tak że to są nagrody, które mieszczą się w środkowej części nagród przyznawanych przez narodowe komitety olimpijskie, to jest... Przyznam się, że w tej chwili mam wątpliwości , ale za złoto 120 tysięcy...

K.G.: 120 tysięcy złotych, tak, srebro 80, brąz 50. Ale może być niespodzianka, jak pan powiedział.

A.K.: Może być niespodzianka.

K.G.: No dobrze, to skoro o niespodziankach, na kogo pan liczy jako na niespodziankę z naszych zawodników?

A.K.: Powiem tak zupełnie szczerze, że jak byśmy wiedzieli, jaka będzie niespodzianka, to nie byłaby niespodzianka. Więc myślę, że jest wiele szans, które być może zostaną wykorzystane. Nie chciałbym tu podawać nazwisk, ponieważ bardzo wiele zawodniczek i wielu zawodników ma taką szansę. Dla mnie jest ważne, aby poprawili swoje najlepsze rezultaty, żeby miejsce, które tutaj osiągną, było powyżej standardów.

K.G.: Czyli żeby szybciej, żeby wyżej i żeby mocniej, tak?

A.K.: Tak można powiedzieć.

K.G.: Citus, altius, fortius, szybciej, wyżej i tak dalej, podobno mawiał kiedyś jeden z prezesów Legii. To było po wojnie, bodaj w latach 50. Panie prezesie, dziękujemy bardzo za rozmowę. Jeśli pan pozwoli, jeszcze pytanie do Rafała Bały.

A.K.: Dziękuję bardzo.

R.B.: Witam, witam, jestem.

K.G.: Rafał, ty będziesz się zajmował na igrzyskach...?

R.B.: Rozpoczynam od kajaków górskich, no i tutaj może będzie jakaś niespodzianka.

K.G.: No właśnie, tu pan prezes (...) niespodzianki.

R.B.: Pan prezes nic tutaj nie powiedział, ale... Tak, ci nasi zawodnicy, przecież mamy piątkę tutaj, oni są w ostatnich nawet miesiącach można powiedzieć, stawali na podium mistrzów świata i pucharów świata, dlatego tutaj chociaż ten tor jest bardzo, bardzo trudny, byłem tam wczoraj i rzeczywiście są spore problemy, nawet jeden z naszych zawodników złamał wiosło podczas takiego treningu.

K.G.: Ale jakoś się liczy kajakarzom z połamanym wiosłem.

R.B.: Tak, złamanie wiosła... tylko niestety... Tak, to się zdarzyło jemu i być może będzie musiało być ściągane z firmy, z fabryki, no i zobaczymy, jak mu pójdzie. Później badminton, również tam są szanse medalowe naszego Miksta, no i później od 3 sierpnia lekkoatletyka, stadion olimpijski to jest ta esencja igrzysk olimpijskich, no i już jako pierwszy wystartuje Tomasz Majewski, a więc będzie bronił złotego medalu w pchnięciu kulą wywalczonego 4 lata temu w Pekinie. A żeby jeszcze łyżkę dziegciu do tej beczki miodu dołożyć, jeśli mówimy o tym sporcie brytyjskim, to powiem tylko, że nie jest tak różowo, bo choćby siatkarki Wielkiej Brytanii, ten zespół został stworzony w ogóle 3 lata temu, a od 2 lat nie jest finansowany przez Brytyjski Komitet Olimpijski  i siatkarki przez ostatnie kilka miesięcy jeździły po kraju na rowerach i zbierały pieniądze na to, żeby mogły się przygotowywać. A zatem nie jest tak różowo we wszystkich dyscyplinach.

K.G.: Daniel się uśmiecha, bo on kibicuje siatkarzom z kolei.

D.W.: Nasi są na trzecim miejscu, natomiast Brytyjczycy sześćdziesiąte bodajże piąte.

R.B.: A Brytyjki prawie w ogóle w rankingu nie istnieją, więc...

K.G.: Liczy się duch olimpijski, a więc wziąć udział, a niekoniecznie wygrać. Tak przynajmniej do niedawna było. Dziękujemy, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego pan Andrzej Kraśnicki, Rafał Bała, studio olimpijskie Polskiego Radia w Londynie.

(J.M.)