Krzysztof Grzesiowski: Joanna Mucha, minister sportu i turystyki. Dzień dobry, pani minister.
Joanna Mucha: Dzień dobry, witam serdecznie.
K.G.: Sprawdzam klasyfikację medalową po piosence Mitchela Telo, Brazylia ma 1 złoty i 2 srebrne i 5 brązowych, 8 medali w sumie, do tej pory oczywiście. My troszkę mniej, cztery. I wygląda na to, a wszystko idzie w tym kierunku, niestety, że sprawdzą się pani słowa, wywiad dla Trójki, wypowiedź dla Trójki z 30 lipca: „Polacy zdobędą pięć, sześć, no dobrze, realistycznie, od siedmiu do ośmiu medali”.
J.M.: Wielokrotnie to powtarzałam, że wersja pesymistyczna to jest te pięć, sześć medali, wersja optymistyczna to jest siedem, osiem. To wynika ze statystyki, z tego, w jaki sposób polscy sportowcy występowali chociażby w ubiegłym roku na mistrzostwach świata...
K.G.: (...) olimpijskim.
J.M.: ...w sportach olimpijskich. Poza tym wszyscy liczymy oczywiście te szanse medalowe i wiadomo, że z tych szans medalowych 35-40% się spełnia. Więc można mniej więcej oszacować, to niestety nie są takie szacunki, które chcielibyśmy znać.
K.G.: No ale prawda jest taka, że jak dobrze idzie, to wszyscy sobie gratulują, wszyscy się cieszą, poklepują po plecach, a jak idzie nie najlepiej, no to zaczyna się. Może jakiś cytat na tę okazję? Paweł Słomiński, znakomity trener pływacki, który jest – uwaga – szefem szkolenia Polskiego Związku Pływackiego, mówi, że: „Od momentu rozstania z Pawłem Korzeniowskim, naszym znakomitym delfinistą, nie współpracuję ze Związkiem, choć formalnie jestem szefem szkolenia. Jest tak dlatego, że już przed Pekinem nie miałem w ostatniej fazie przygotowań nic do powiedzenia, decydował, podobnie jak teraz, prezes, no a ja ponosiłem odpowiedzialność”, koniec cytatu.
J.M.: Ale też pan Słomiński jest szefem Klubu Londyn...
K.G.: Londyn 2012.
J.M.: …i odpowiada za przygotowanie wszystkich sportowców, znaczy niebezpośrednio oczywiście, ale za działanie tego Klubu Londyn, więc na pewno ma bardzo wiele obowiązków. Ale tego typu sytuacje, chociażby w ostatnich dniach też przyglądamy się sytuacji w Polskim Związku Bokserskim, gdzie podobnie w momencie, kiedy nie ma zwycięstwa, pojawia się poszukiwanie winnego. I myślę, że z takimi sytuacjami będziemy mieli do czynienia w najbliższych dniach. Na razie jest jeszcze czas igrzysk, czas pokoju olimpijskiego, więc wszyscy staramy się jeszcze nie wywoływać tych tematów, ale te trudne tematy i te trudne pytania w najbliższym czasie trzeba będzie sobie postawić.
K.G.: Leszek Piotrowski, trener naszej reprezentacji kobiet, właściwie trudno mówić o reprezentacji, bo to była tylko jedna zawodniczka Karolina Michalczuk, właśnie podziękował za pracę po przegranej walce swojej zawodniczki.
J.M.: Tak, ale tam również kontrowersje dotyczyły dopuszczenia drugiego trenera. No ale to, tak jak powiedziałam, będziemy o tym rozmawiać. Ja będę chciała rozmawiać ze wszystkimi związkami sportowymi, które de facto odpowiadają za przygotowanie. W moim przekonaniu Ministerstwo i mój poprzednik, który stworzył Klub Londyn, naprawdę zapewnił zawodnikom wszystko. Naprawdę niczego tym zawodnikom nie brakowało. Musimy się bardzo mocno zastanowić, co się takiego stało, że wynik jest gorszy póki co i przewidujemy, że może być gorszy niż ten w Pekinie.
K.G.: Na pewno pani minister spotkała się z taką opinią, że ta nasza reprezentacja jest za duża, że czasami o tym, że ktoś doniesie, kwalifikuje, decydują, nie wiem, związki sportowe, jakieś układy, czasami jedzie się za zasługi. Przykro to powiedzieć, ale mieliśmy i w tym roku na tych igrzyskach przykłady osób, które już z wyników sprzed igrzysk można było wyciągnąć wniosek, że nie mają żadnych szans na osiągnięcie dobrego rezultatu. No, takie są konsekwencje.
J.M.: Zgadza się. Dla wielu osób ta liczba blisko 220 osób, które pojechały, no, chociażby wynik Sylwii Bogackiej, której nikt nie uważał za osobę, która może przywieźć medal, mówi się, że to usprawiedliwia tak szeroką grupę naszych zawodników. Ale to jest takie rozumowanie, które można byłoby do absurdu doprowadzić, bo w takim razie może wysłać pięćset osób i wtedy będzie jeszcze jeden medal taki niespodziewany, taki nadzwyczajny. My musimy naprawdę zacząć bardzo realnie szacować szanse medalowe, szanse określonych sportowców. Czym innym jest oczywiście sytuacja, kiedy wysyłamy młodego zawodnika, bardzo młodego i te jego szanse nie są jakieś nadzwyczajne, ale dajemy mu możliwość, żeby się sprawdził, żeby zobaczył, czym są igrzyska i żeby poczuł tę atmosferę. Natomiast czym innym jest sytuacja zawodników bardzo doświadczonych, ale też, powiedzmy sobie szczerze, nie stworzyliśmy w Polsce nadczłowieka, który dziesięć lat starszy jest nadal w stanie startować i wygrywać z ludźmi znacznie młodszymi. Więc tu też naprawdę kilka trudnych pytań trzeba będzie sobie zadać i na nie odpowiedzieć.
K.G.: Przy okazji wczorajszego finału na 100 metrów taki przykład – co trzeba zrobić, żeby dobrze wypaść? Pierwsza piątka, począwszy od Usaina Bolta, który pobił rekord olimpijski Doriana Baileya, który wyrównał rekord życiowy. To są wszystko panowie, którzy albo wyrównali rekord życiowy, albo mieli najlepszy wynik w sezonie, albo pobili rekord życiowy, w każdym razie coś ponad to...
J.M.: Tak jest.
K.G.: ...co reprezentowali do tego momentu.
J.M.: Tak jest.
K.G.: A nasi pływacy na tych zawodach, na tych igrzyskach nie pobili żadnego rekordu Polski i rekordu życiowego. Było ich siedemnaścioro, największa grupa w ostatnich latach.
J.M.: Tak jest.
K.G.: Coś jest na rzeczy. Dobrze, to jeszcze jedna sprawa, pani minister, korzystając z pani obecności w studiu. Co czeka turystów, którzy będą kupowali wycieczki w przyszłym roku? Czy będą zapisy prawne, które w przypadku upadłości biura podróży pozwolą...
J.M.: Tak, w przyszłym roku...
K.G.: ...im spokojnie wyjechać, przede wszystkim mieć zwrócone pieniądze, jeśli wyjazd nie dojdzie do skutku?
J.M.: W przyszłym roku te przepisy na pewno się zmienią. Pracujemy jakby dwutorowo. Pierwszą kwestią jest bardzo daleko idące uszczegółowienie zapisów dotyczących tych dzisiejszych gwarancji, które są wypłacane klientom, dlatego że w tym systemie obecnym jest sporo luk polegających na tym, że np. nowo tworzona firma płaci mniejszą gwarancję, że jeśli jedna firma przejmuje drugą, to już nie płaci gwarancji za tych turystów, których przejęła. I tak dalej, i tak dalej, to są bardzo szczegółowe kwestie. Ale w tych szczegółach niestety tkwi diabeł i trzeba te szczegóły jakby dopasować do... sprawić, żeby zapewniały bezpieczeństwo naszym turystom.
Natomiast druga kwestia to jest stworzenie dodatkowego funduszu gwarancyjnego, tak zwanego drugiego filaru, i tu mówimy o wpłatach czy dodatkowym koszcie dla turysty w zależności od tego, czy to jest... jakiego typu to jest wycieczka, od 10 do 40 złotych. To nie są jakieś pieniądze, które mogłyby zdecydować o tym, że ktoś się wycofuje z jakiejś podróży, natomiast da znacznie większe bezpieczeństwo podróżnym, bo odzyskanie środków będzie dużo prostsze. Na tym rynku jest jeszcze wiele innych problemów. Mamy problem z tak zwanym church backiem, czyli z sytuacją, w której klient za pomocą karty płaci pośrednikowi, pośrednik przekazuje te pieniądze do wykonawcy usługi, czyli do takiej głównej firmy, natomiast wtedy, kiedy ta główna firma staje się niewypłacalna, to pieniądze są ściągane z pośrednika. Więc tych problemów na rynku trochę jest...
K.G.: No właśnie, jeden z pośredników zrezygnował z... nazywa się eSerwis.
J.M.: Tak, wielu pośredników w tej chwili rezygnuje z korzystania z terminali płatniczych, więc to też jest jakby konsekwencja tej sytuacji. Więc sporo rzeczy jest do poprawienia, ale też pamiętajmy o tym, że rynek turystyczny w Polsce to jest jeden z tych bardzo niewielu rynków, który jednak ma gwarancje, który jednak zapewnia jakiś poziom bezpieczeństwa. I nawet w sytuacji, kiedy firmy bankrutują, klienci mogą liczyć na jakieś zadośćuczynienie. Na większości rynków tego typu sytuacji nie ma.
K.G.: No i bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie, to jednak warto mieć świadomość, że jeśli wycieczka kosztuje tyle...
J.M.: Oczywiście, tak, tak trzeba...
K.G.: ...aż ją trzeba brać natychmiast, no to może jednak warto się zastanowić dwa razy.
J.M.: Oczywiście, że tak.
K.G.: I sprawdzić, czy to ma ręce i nogi taki pomysł, żeby potem nie zostać na lodzie.
J.M.: Tak jest.
K.G.: Jeśli oczywiście jedziemy zimą.
Daniel Wydrych: Jeśli oczywiście jedziemy zimą, ale wróćmy jeszcze do lata, bo igrzyska letnie. Pani minister mówiła o tym optymistycznym wariancie 8 medali, to może spróbujmy policzyć, bo już mamy tak – ciężary, kajaki, kula i strzelanie, jeszcze nam 4 zostały. Czyli co? Anita Włodarczyk, Piotra Małachowski, siatkarze halowi, plażowi, to już mamy cztery.
J.M.: Tak jest. Plażowi mają dzisiaj bardzo ciężką sytuację, więc trzymajmy za nich bardzo mocno kciuki. Mamy jeszcze dwie szanse medalowe w żeglarstwie...
D.W.: To dziesięć.
K.G.: No dobrze, już... Bo jak się nie uda, to ciekawe, czyja to będzie wina. Pani minister, pięknie dziękujemy za spotkanie, za rozmowę.
J.M.: Dziękuję uprzejmie.
K.G.: Joanna Mucha, szef resortu sportu i turystyki, gość Sygnałów dnia.
(J.M.)