Polskie Radio

Rozmowa z Markiem Michalakiem

Ostatnia aktualizacja: 27.08.2012 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Rzecznik praw dziecka pan Marek Michalak, dzień dobry, panie Marku, witamy.

Marek Michalak: Dzień dobry, witam serdecznie.

Cofnijmy się o dwa lata, mniej więcej o dwa lata. Ustawa weszła w życie pod koniec listopada 2010 roku, zakazywała produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe. Czyli mogą to być np. dopalacze.

Tak.

Przez dwa lata teoretycznie było wokół tej sprawy cicho i nagle zrobiło się nieco głośniej za pana sprawą. Dlaczego?

To nie tylko za moją sprawą, ale to jest temat, który podnoszony był także przez środki masowego przekazu. Obserwujemy sytuację lekko wzrostową, jeśli chodzi o zatrucia dotyczące tak zwanymi dopalaczami, stąd trzeba...

To jest interwencja z powodu większej liczby hospitalizacji osób, które używały dopalaczy?

Tak, ja mówię lekko wzrostową, bo ona w porównaniu do zeszłego roku to jest kilkanaście, kilkadziesiąt, ale tych mniejszych procent, niemniej jednak należy zwracać uwagę na bieżąco, nie czekać, aż zastanie nas stan sprzed 2010 roku, wtedy ta interwencja była bardzo taka szybka, energiczna i skuteczna. I liczę na to, że jeśli dokonamy teraz analizy, przeliczymy to, co jest i sprawdzimy to, czego nie ma, to będziemy w stanie zareagować równie dobrze i skutecznie. Aczkolwiek jeśli chodzi o ten problem, to reakcja nasza krajowa to jest jakby jedna rzecz, ale my musimy nad tym problemem pochylić się szerzej. I myślę, że jeśli nie będzie wspólnego frontu takiego europejskiego, większej liczby krajów, które zechcą pójść polskim przykładem i skutecznie wyeliminować dopalacze ze swojego rynku, to ten problem będzie powracał.

Pan się zwrócił do ministra zdrowia i do ministra spraw wewnętrznych w tej sprawie.

Tak, do ministra zdrowia o analizę taką jakościowo-medyczną na naszym terenie, ale także do ministra spraw wewnętrznych, żebyśmy zwrócili uwagę szczególną, bo te dopalacze, jeśli nawet nie ma w sklepie możliwości kupienia i ten młody człowiek nie może tak jak przed 2010 rokiem pójść i nabyć, to Internet jest wszechwładny i one docierają różnymi drogami do nas. Ale prawo to jest jedno, też musimy zwrócić tutaj uwagę, a świadomość to jest drugie. My także równolegle musimy nazywać sprawę po imieniu, to są trucizny, które nie powinny trafiać do naszych dzieci, i o tym powinni wiedzieć rodzice, zwracając szczególną uwagę w codziennym kontakcie, w codziennych rozmowach ze swoimi dziećmi, o tym powinni także pamiętać wychowawcy i nauczyciele w ramach zajęć profilaktyczno-edukacyjnych, wracać do tego tematu z przestrogą, że to może skończyć się tragicznie.

A czy z pana wiedzy wynika, że to, co można kupić, bo można kupić, oczywiście nie tak jak to bywało do 2010 roku, ale korzystając z Internetu, teraz to się nazywa zdaje się „odczynniki chemiczne”, pod taką postacią występują dopalacze, krótko mówiąc, czy z pana wiedzy wynika, że pojawiają się rzeczy nowe, o których działaniu tak  na dobrą sprawę wszystkiego nie wiemy. Ja pozwolę sobie zacytować to, co powiedziała Rzeczpospolitej Jolanta Łazuga-Kaczorowska, która kieruje Monarem, mianowicie ona twierdzi, że nowe oferowane do sprzedaży środki są groźne, bo nie bardzo wiadomo, co w nich jest i jak działają.

Ano właśnie, i każda taka nowa pozycja trafiająca na rynek ona powinna być bardzo dobrze i w miarę jak najszybciej przebadana i wyciągnięte szybkie wnioski, ewentualne konsekwencje, jeśli jest taka konieczność. My mamy informacje o jakiejś części, a mnie chodzi o to, żebyśmy jeszcze szerzej zakres naszych zainteresowań skierowali i przebadali rynek i reagowali szybko, żeby nie dochodziło do sytuacji trudnych.

Jeszcze wracając do tego artykułu, Jacek Harmas, koordynator Biura Rzecznika Osób Uzależnionych, mówi tak: „Dopalacze należy monitorować, w razie niepokojących sygnałów poddawać kwarantannie, czyli czasowo zamykać do nich dostęp, po gruntownym przebadaniu i zebraniu danych o szkodliwości dopiero zakazywać ich ustawowo”. To jest jakieś wyjście, jest to jakiś krok do przodu?

Znaczy to jest jakiś pomysł, jakiś krok niewątpliwie, każdy sygnał i każda informacja, szczególnie od specjalistów, którzy znają się na tym, w tym pracują i mają szerszą informację, należy z tego korzystać. Ale najważniejsze jest to, żebyśmy nie zapominali, że tego problemu nie da się tak raz na zawsze i jednym działaniem wyeliminować, on może do nas wracać i musimy być gotowi i elastyczni na podejmowanie kolejnych konkretnych kroków. Jeśli będzie taka potrzeba, to także w takim szybkim tempie, jak miało to miejsce w 2010 roku. Przypomnę, że to była jedna z szybciej nowelizowanych, uchwalanych ustaw, jak było to możliwe. I bardzo dobrze, bo tutaj jest bardzo duża stawka, tu mówimy o życiu i zdrowiu młodego człowieka.

A może to, jak pan sam odpowiedział, niewielka liczba, większa oczywiście osób, które są hospitalizowane z powodu używania dopalaczy, to jest takie wahnięcie niewielkie, sezonowe, jak to nazwał rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Znaczy ja nie wiem, czy mówimy o...

Bo oczywiście zawsze można zwalić na wakacje, że więcej się pije w wakacje, więcej się pali w wakacje, więcej się używa dopalaczy, ale...

Ale tutaj mówimy o informacjach, które do lipca dotarły, a tutaj ilość tych przypadków hospitalizacji jest większa niż była w całym 2011 roku. Więc być może do końca grudnia już teraz ich nie będzie, ale też nie należy nie widzieć tego problemu, należy podejmować działania. A taka jest rola rzecznika praw dziecka, kiedy widzi problem, kiedy jest zagrożenie, to sygnalizuje, sygnalizuje odpowiednim organom państwa, że należy podjąć działania.

Czyli nie udawajmy, że sprawy już nie ma, bo została załatwiona ustawą w 2010 roku, skoro dane pokazują tak, a nie inaczej, czyli że...

Wtedy było bardzo skuteczne, szybkie działanie. I to naprawdę powinniśmy być zadowoleni, że to tak dobrze poszło, ale mamy już pewne przetarte drogi, powinniśmy być też otwarci, elastyczni na kolejne wyzwania, bo one są.

A ma pan sposób, pomysł na... no, przerwanie to chyba jest niemożliwe, ale ograniczenie handlu w Internecie dopalaczami?

Znaczy w tym temacie zwracałem się do ministra spraw wewnętrznych o analizę i podjęcie działań w tym zakresie.

No tak, ale możliwość wpływu zdaje się na tych sprzedawców jest niewielka, na ograniczenie ich działalności.

Gdyby śladem Polski inne kraje...

Ano właśnie.

...także skutecznie i z odwagą wypowiedziały wojnę dopalaczom, to myślę, że taki wspólny front mógłby spowodować zwiększoną skuteczność w wyeliminowaniu czy zminimalizowaniu, bo może też nie udałoby się wszędzie, ale im więcej sojuszników w walce o zdrowie i życie dzieci, tym na pewno skuteczność będzie większa.

A jak to bywa u potencjalnych sojuszników?

No, różnie to bywa. Z tego, co ja mam informacje, to Polska była tutaj najbardziej takim odważnym krajem, który podjął konkretne działania i z dnia na dzień odważył się w drodze administracyjnych decyzji, wbrew nawet temu, co nastąpi jutro, ale dzisiaj wyeliminować te środki, które nie powinny być na rynku. Gdyby ten front był wspólny i gdyby ten sojusz chociaż w ramach Unii Europejskiej został w tym temacie zacieśniony, to pewnie skuteczność byłaby większa.

Swoją drogą to jest ciekawa sprawa, już wspominaliśmy o tym, że swego czasu był to tak zwany towar czy artykuły „kolekcjonerskie” w Internecie, kiedy tym handlowano, teraz to się nazywa „odczynniki chemiczne”. Jeśli prezentacja danego produktu, owego sprzedawanego w internecie jako odczynnik chemiczny, nie zawiera jakiejkolwiek sugestii o jego psychoaktywnych właściwościach, to sprzedający nie podlega karze. Tu się jeszcze raz powołam na rzecznika Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Czyli tak na dobrą sprawę, no, można.

Dlatego należy dokładnie badać i reagować na każdy sygnał, który ma miejsce, i na informacje, które spływają z placówek służby zdrowia, bo to do nich trafiają w ostateczności zatrute osoby, trzeba też nazywać sprawę po imieniu – tymi truciznami, bo tutaj jakich byśmy nazw nie używali, czy to środki ochrony roślin czy, kolekcjonerskie artykuły, czy coś barwione bardziej, mniej, to to są trucizny, które dotykają najmłodszych, szczególnie najmłodszych, bo oni są najbardziej narażeni. Dorosły ma większą możliwość przewidywania sytuacji, dziecko jest narażone jednak na to chcieć i mieć.

W każdym razie coś się w tej sprawie dzieje, bo informacja jest chyba pewna, że 24 nowe substancje o działaniu właśnie psychoaktywnym mają być...

Wycofane.

...w tym roku wpisane na listę zakazanych środków.

Tak, i nie należy zaprzestawać, należy je badać na bieżąco i podejmować dalej działania...

Czyli sposób jest taki, że ktoś to obserwował, sprawdzał...

Tak.

...co to są za używki, jakiego rodzaju są to używki i na tej podstawie doszedł do wniosku, że powinny one być wpisane na listę środków zakazanych.

Tutaj państwo musi być cały czas aktywne i musi być w natarciu i eliminować to, co jest niedobre i niewskazane.

No tak, tylko zgodnie z zasadą akcja równa się reakcja, skoro się wpisze te 24, to pewnie ktoś wpadnie na pomysł kolejnych, no i tak będziemy się ścigać, tak?

Będziemy się ścigać. Ważne jest to, żeby nie zostawać w tyle.

Zgoda, to prawda. Dziękujemy za spotkanie, dziękujemy za rozmowę. Rzecznik praw dziecka, pan Marek Michalak był gościem Sygnałów dnia.

Dziękuję, pozdrawiam serdecznie.

(J.M.)