Daniel Wydrych: Dziś, jak wspomnieliśmy, imieniny m.in. Beaty , zatem wszystkiego dobrego.
Krzysztof Grzesiowski: Wszystkiego dobrego, pani poseł.
Beata Szydło: Dzień dobry, witam państwa i dziękuję bardzo.
K.G.: Pani poseł Beata Szydło, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, jest gościem Sygnałów dnia. Pani poseł, święto świętem, ale o budżecie, jeśli pani pozwoli, na rok 2013, budżecie państwa. Pani mówi, że oto budżet zbyt optymistyczny i mało realny, uwzględniając oczywiście te założenia, które przyjęto inne od czerwcowych, czyli niższe, ot, choćby w przypadku wzrostu produktu krajowego brutto czy poziomu bezrobocia.
B.Sz.: Inne niż od czerwcowych, ale mimo wszystko wydaje się, że jednak zbyt optymistyczne jak na ten moment, szczególnie właśnie ten wskaźnik dotyczący bezrobocia. Rząd zakłada, że to będzie w przyszłym roku 13%, natomiast my już w tej chwili mamy powyżej 12, do końca roku pewnie jeszcze wzrośnie, a nic nie wskazuje na to, że sytuacja na rynku pracy będzie się poprawiała, szczególnie widać wyraźnie, że np. branża budowlana ma poważne kłopoty i będą zwolnienia w innych resortach też. W związku z tym wydaje się, że to jest taki budżet właśnie na przetrwanie, żeby dać w miarę jeszcze jakieś pozytywne, optymistyczne dane, no a pewnie w połowie przyszłego roku nowelizacja budżetu, tak jak w 2009 roku.
K.G.: W tym bezrobociu to jest ciekawa sprawa. Dzisiaj Rzeczpospolita pisze o tym, że co trzecia osoba widniejąca w spisach bezrobotnych zarejestrowała się tam tylko po to, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne i łatwiejszy dostęp do zasiłków z pomocy społecznej. Okazuje się, że na koniec czerwca stopa bezrobocia według najnowszych danych badania aktywności ekonomicznej ludności wynosiła 9,9, a nie 12,4, jak wylicza się na podstawie liczby zarejestrowanych w pośredniakach osób. Więc jak to jest? Gdzie leży prawda?
B.Sz.: System, który funkcjonuje w tej chwili w Polsce, jeżeli chodzi o walkę z bezrobociem, jest po prostu mało skuteczny, bo z jednej strony jest taka pozorowana właśnie próba likwidacji bezrobocia, działają urzędy pracy, no ale faktycznie miejsc pracy i pracy nie ma. Wyjeżdżając nawet poza Warszawę 100 km już widać bardzo wyraźnie, że w większości mniejszych miejscowości ludzie po prostu nie mają pracy i stamtąd wyjeżdżają. Do tego dochodzi ogromna fala emigracji młodych Polaków, którzy szukają zatrudnienia za granicą. Dlatego myśmy między innymi w tym pakiecie programowym przedstawili projekt przyjęcia rozwiązań, które nazwaliśmy Narodowym Programem Zatrudnienia skierowany na aktywizację, ale na tworzenie miejsc pracy, bo dzisiaj to jest tak, że bardzo często wydawane są środki na zasiłki, na szkolenia, na aktywizację, a niewiele z tego wynika, bo ci ludzie nawet po przeszkoleniu czy nawet po tych krótkich okresach staży po tych dwóch, trzech miesiącach czy po pół roku po prostu i tak wracają do tego punktu, z którego wychodzili, czyli pracy nie mają. Nam chodzi o to, żeby były tworzone trwałe miejsca pracy.
K.G.: Między innymi za sprawą stypendiów i zwolnień podatkowych, o czym mówi prezes Kaczyński....
B.Sz.: Między innymi i...
K.G.: Ale tu jest istotna informacja, o czym prasa przypomina, że gdy Prawo i Sprawiedliwość rządziło, miało to w programie z roku 2005, to nie zdecydowało się na ulgi w podatku CIT za tworzenie właśnie miejsc pracy. Może się nie opłacało, może to było zbyt kosztowne.
B.Sz.: Za czasów Jarosława Kaczyńskiego powstało ponad milion miejsce pracy nowych w gospodarce. Ja też przypomnę, że...
K.G.: Przy okazji innej sytuacji gospodarczej na świecie w ogóle.
B.Sz.: Ja przypomnę, że były również preferencje, obniżona składka między innymi rentowa dla przedsiębiorców. Natomiast rząd w tej chwili działa inaczej, on skierował... np. podwyższenie składki rentowej dla przedsiębiorców powoduje kłopoty i spowolnienie, zwalnianie ludzi. To są obciążenia, których przedsiębiorcy wielokrotnie nie mogą już w tej chwili ponieść, do tego dochodzi podwyżka podatku VAT. Oczywiście trzeba brać pod uwagę sytuację gospodarczą w danym momencie i my to właśnie robimy, my mówimy tak, że w czasie kryzysu trzeba tak stymulować gospodarkę, żeby tworzyć miejsca pracy i dawać te możliwości rozwoju przedsiębiorcom, bo inaczej nie wyjdziemy z tego zaklętego kręgu. Te propozycje ministra Rostowskiego, który mówi: trudny budżet na przetrwanie i trwajmy, nie dają żadnej szansy na to, że za rok czy dwa, czy trzy sytuacja się zmieni. Można oczywiście przyjąć taką postawę: no nic się nie da, więc zadowolmy się tym, co jest, niech kolejne miliony Polaków wyjeżdżają za granicę, ale to nie jest sposób. Dlatego myśmy rozpisali w tym programie drogę wyjścia z tej sytuacji, pokazujemy, jakie dać preferencje, jakie dać możliwości dla przedsiębiorców, dla samorządów również, bo tam są skierowane propozycje i do samorządów, i dzięki temu w latach następnych nastąpi pobudzenie gospodarki, tworzenie nowych, trwałych miejsc pracy.
K.G.: Brakuje tylko wyliczeń kosztów, bo to dziś minister Jacek Rostowski ma przedstawić, jakie koszty mogłyby to być, gdyby chcieć wprowadzić w życie to, o czym mówił prezes Jarosław Kaczyński. Wiele osób twierdzi, że jeśli przedstawia się jakiś program, to warto by ten program obudować liczbami, krótko mówiąc, ile to kosztuje. A tu się dowiadujemy, że... poseł Adam Hofman o tym powiedział, że po tym, jak minister finansów przedstawi wyliczenia kosztów realizacji propozycji zawartych w wystąpieniu u prezesa Kaczyńskiego, to Prawo i Sprawiedliwość zaprezentuje swoje szczegółowe dane. To nie ta kolejność chyba.
B.Sz.: Koszty są oczywiście wyliczone, wszystko jest policzone, więc co najważniejsze...
K.G.: Ale nieujawnione.
B.Sz.: Co najważniejsze jest przygotowany harmonogram tych zmian, ponieważ to nie jest tak, że wszystko naraz. Najpierw trzeba wprowadzić te zmiany, które spowodują właśnie pobudzenie gospodarki, które stworzą większe możliwości i też wpływy do budżetu, a potem sukcesywnie wprowadzać kolejne. We wszystkich projektach ustaw, które myśmy przygotowali w tym pakiecie, są zresztą z zasadami tworzenia projektów pokazane koszty i skutki dla budżetu. Więc mówienie w tej chwili przez pana ministra Rostowskiego, że to nie zostało policzone czy nie zostało pokazane, nie jest zgodne z rzeczywistością. Natomiast ja z zaciekawieniem...
K.G.: No to w takim razie na ile państwo obliczają wprowadzenie podatku obrotowego dla banków i dla wielkich sieci handlowych, dla supermarketów?
B.Sz.: Podatek obrotowy proponujemy, żeby był wprowadzony od wielkich sieci, i to byłby 1% od obrotu. Natomiast jeśli chodzi o banki, to przygotowaliśmy jeszcze w poprzedniej kadencji i zaproponowaliśmy, żeby wprowadzić podatek, który w naszych szacunkach dałby do budżetu około 5-6 miliardów złotych wpływów rocznie, czyli tyle, ile zaplanował z podwyżki VAT-u minister Rostowski. Uważamy, że to byłoby bardziej skuteczne dla polskiej gospodarki, dlatego że wprowadzenie VAT-u m.in. wpłynęło na obniżenie w tej chwili tych możliwości rozwojowych i przedsiębiorstw , i też konsumpcyjnych obywateli, a proszę zauważyć, że skutek jest taki, że minister Rostowski planował na ten rok wpływy do budżetu z podatku VAT 132 miliardy złotych, po lipcu mamy ponad 70 i prawdopodobnie nie wykonamy tych dochodów, czyli tu będzie gdzieś... braknie około między 9 a 12 miliardów złotych. Natomiast w przyszłym roku minister zaplanował jeszcze wyższe wpływy, co pokazuje, że właśnie ten budżet nie jest realistyczny i to jest takie trochę pokazywanie właśnie... jak gdyby oderwania od rzeczywistości pana ministra.
K.G.: Czyli 5-6 miliardów złotych z tytułu podatku nałożonego na banki, a z supermarketów 1% powiedziała pani poseł, tak? To jest...
B.Sz.: Od obrotów, od obrotów...
K.G.: To jaka to by była kwota?
B.Sz.: W zależności od tego... My szacujemy, że to w sumie z tego tytułu mielibyśmy około 7 miliardów, łącznie około 7 miliardów złotych rocznie wpływów do budżetu, natomiast najważniejszą zmianą podatkową to są te nasze duże ustawy podatkowe, czyli o podatku dochodowym...
K.G.: Czyli połączenie CIT i PIT?
B.Sz.: Tak, CIT-u i PIT-u, tylko od razu mówię, nie chodzi o połączenie stawek, bo tutaj...
K.G.: No właśnie.
B.Sz.: ...też pojawiły się ze strony głosów z Platformy takie głosy, natomiast nie jest to uczciwe stawianie sprawy, bo akurat ten projekt ustawy o podatku dochodowym był już procedowany w sejmie, myśmy go złożyli. I na czym polega problem? Ja słuchałam wczoraj z zainteresowaniem wystąpienia pana premiera i mam nadzieję, że dotrzyma w jednym słowa. On powiedział, że każdy projekt, który będzie złożony, jest gotów o nim dyskutować i jest wart rozważania. I mam nadzieję, że zmieni się stosunek Platformy Obywatelskiej i samego pana premiera do właśnie projektów opozycji. Bo do tej pory działo się tak, że wszystkie projekty po pierwszym czytaniu były odrzucane. I tak było przy ustawie emerytalnej, tak było przy chociażby tych naszych projektach podatkowych. Więc ja cieszę się już z jednego – że przynajmniej w tej chwili doszła do wniosku Platforma i wyciąga wnioski z tego, co się dzieje w Polsce, że warto jednak rozmawiać z opozycją, bo nie każdy projekt przez pozostałe kluby poza Platformą składany nie jest dobrym projektem. Być może gdyby posłowie Platformy chcieli takich dyskusji wcześniej, to i system emerytalny byłby w tej chwili lepszy, i nie byłoby takiej kompromitacji, jak po przyjęciu chociażby ustawy hazardowej, gdzie poprawki opozycji były odrzucane, a dzisiaj okazuje się, że Polska może mieć kłopot ze względu na to, że Bruksela kwestionuje pewne przepisy.
K.G.: Czyli rozumiem, że jeśli dziś minister finansów przedstawi wyliczenia związana z propozycjami Prawa i Sprawiedliwości, Prawo i Sprawiedliwość przedstawi swoje, to wtedy pan premier i pan prezes mogą np. pojawić w radiu czy w telewizji we dwóch...
B.Sz.: Nam chodzi...
K.G.: ...i porozmawiać na ten temat, tak?
B.Sz.: Nam chodzi bardziej o to, żeby w ogóle można było z rządem rozmawiać. My mamy propozycje i uważamy, że w trudnej sytuacji kryzysu, która jest w tej chwili, trzeba szukać rozwiązań nie na zasadzie takiego trwania właśnie i mówienia, że nic nie da się zrobić, tylko szukać takiego wyjścia, które będzie po prostu pozwalało Polsce się rozwijać, i my takie propozycje złożyliśmy.
K.G.: I tak na koniec, pani poseł, jeszcze w sprawie pieniędzy, bo to z tymi wyliczeniami to różnie, wszyscy czekają, jakie to będą kwoty. Były marszałek sejmu, senator, były minister finansów Marek Borowski policzył, nie wiem, czy pani zna te wartości...
B.Sz.: Słyszałam, tak, ale...
K.G.: Tak?
B.Sz.: Słyszałam.
K.G.: Że wydatki wynikające z obietnic PiS-u to 46,5 miliarda złotych, a przychody między 3 a 5 miliardami złotych. To rozumiem, że...
B.Sz.: Nie, nie, myślę, że pan marszałek Borowski trochę też tutaj zastosował pewną metodologię liczenia z sufitu.
K.G.: Pani poseł Beata Szydło, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, gość Sygnałów dnia. Dziękujemy za spotkanie.
B.Sz.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)