Polskie Radio

Rozmowa z Piotrem Dudą

Ostatnia aktualizacja: 10.09.2012 18:15

Zuzanna Dąbrowska: Solidarność podjęła kilka dni temu decyzję o dołączeniu do wielkiej antyrządowej manifestacji 29 września, a dzisiaj politycy PiS mówią o tym, że będzie to okazja, żeby zaprezentować alternatywę nie tylko polityczną, ale także personalną, czyli podać nazwisko kandydata na nowego premiera. Czy nie sądzi pan, że Związek może narazić się na kolejne zarzuty o upolitycznienie?

Piotr Duda: Z tym upolitycznieniem to za chwilę odpowiem, ale w pierwszej kolejności to ten dzień 29 września to nie jest tylko demonstracja Prawa i Sprawiedliwości, jest to demonstracja wszystkich środowisk, które w czasach rządu pana premiera Tuska czują się w jakimś stopniu ubezwłasnowolnione pod względem demokracji, pod względem dialogu społecznego. Dlatego ja bym oczekiwał, abyśmy w tym dniu wszyscy, ale szczególnie Prawo i Sprawiedliwość, abyśmy pokazali, jak rozwiązać te problemy pracownicze i jak zrobić to, aby rząd premiera Tuska jak najszybciej przeszedł do historii. Ja może zacytuję klasyka, że nazwiska nie grają, gra drużyna, dlatego w tym dniu musimy być drużyną, która ma jeden cel: rozwiązywać problemy Polaków, dla związku zawodowego szczególnie problemy pracownicze, a dla mnie... ja się naprawdę tym nazwiskiem wirtualnym nie podniecam. Dla mnie na dzień dzisiejszy ważniejsze są problemy pracownicze i mam nadzieję, że 29-go najważniejszą sprawą będzie to, po co przychodzimy, czyli my, Związek Zawodowy Solidarność jako sprawy pracownicze, ale także o wolność mediów, to, co mówimy, o Telewizję Trwam, żeby jej miejsce także było na multipleksie. I to jest dla mnie, dla przewodniczącego Solidarności, mam nadzieję, że też dla Prawa i Sprawiedliwości, w tym dniu najważniejsze.

No, panie przewodniczący, oczywiście, ale jeżeli tego samego dnia czy w przeddzień odbywa się wielka narada Prawa i Sprawiedliwości, wydarzenie polityczne, to drużyna drużyną, a polityczny ton nadaje jej Prawo i Sprawiedliwość.

Pani redaktor, nie jestem przekonany do tego, czy ton będzie nadawać Prawo i Sprawiedliwość, to jest najmniej ważne. Jako Solidarność jedziemy tam i przyłączamy się do tego wielkiego protestu, bo mamy problemy, które zostały nierozwiązane przez ten rząd, które od jakiegoś czasu nie są prowadzone w dialogu społecznym. I tylko tyle. Ja jeszcze raz mówię, jestem o tym przekonany, a przynajmniej mam nadzieję, że ten dzień będzie wszystkich tych ludzi, którzy przyjechali do Warszawy, a nie dniem na pokazanie lub przekazanie nazwiska przyszłego wirtualnego premiera. Najpierw trzeba, że tak powiem, uporać się z tym rządem, a później mówić o nazwiskach ewentualnych osób, które mogą być premierem. Ludzi na dzień dzisiejszy to najmniej interesuje. Ludzie chcą, abyśmy dzisiaj rozwiązywali ich problemy, ich problemy bezrobocia, ich problemy umów śmieciowych, problemy ustawy 67, żeby nie weszła w życie. I to jest na dzień dzisiejszy najważniejszy problem, a nie nazwiska jakiejś tam osoby, która ma być lub nie ma być premierem.

Ojciec Rydzyk z kolei, który wzywa do manifestowania pod Pałacem Prezydenckim tego właśnie dnia, mówi o tym, że chce pokazać, że są (cytuję) katolicy, są i Polacy. Czy to znaczy, że jednak to nie wszyscy będą brali udział w takiej manifestacji? No, to też jest bardzo specyficzny, związany z religią, z toruńską rozgłośnią punkt widzenia.

To nie jest punkt widzenia ojca Tadeusza Rydzyka, to jest punkt widzenia Polski 80 roku, dwudziestu jeden postulatów, gdzie w trzecim postulacie jasno jest napisany dostęp do mediów publicznych wszystkich, wolność słowa, a jak widać, nie wszyscy mogą mieć dostęp równy do mediów. I tak samo jak będę bronił Telewizji Trwam i każdej innej stacji telewizyjnej, która będzie miała takie same problemy z dostępem do multipleksu. Tak że chodzi o to, żeby w tym wszystkim była równowaga, i tylko tyle. I to jest dla mnie najważniejsze.

A czy Solidarność pomoże w walce o finanse dla mediów publicznych także?

Pani redaktor, spotykam się i z przewodniczącym Komisji Międzyzakładowej, spotykaliśmy się z prezesem Telewizji, nie mogę tutaj na antenie wszystkich rzeczy mówić, ale na pewno jako przewodniczący Solidarności robię wszystko, aby uzdrowić sytuację w mediach publicznych.

Zajmijmy się teraz postulatami socjalnymi, społecznymi, które podnosi Solidarność. Przecież nie tylko 29 września będziecie manifestować, ale zapowiadacie szereg różnych akcji na jesieni, które mają pokazać rządowi, co myśli świat pracy, co sądzą pracownicy, przeciwko czemu się buntują.

Zdecydowanie tak, pani redaktor. Myśmy ani na chwilę nie przestali działać. To, co stało się po 30 marca, 11 maja, gdzie rząd potraktował większość... część społeczeństwa w taki, a nie inny sposób, mówiliśmy, że nie spoczniemy. Dlatego przygotowaliśmy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, 28 sierpnia na Komisji Krajowej w Gdańsku ten wniosek przegłosowaliśmy, on już jest w Trybunale Konstytucyjnym. Oprócz tego przygotowujemy dużą kampanię, właśnie kampanię przypominającą o tym, że ten rząd w maju nas skazał na pracę aż do śmierci. To nie jest tak, że niektórzy politycy lub nawet dziennikarze mówią: A po co wam to? Społeczeństwo już się do tego przyzwyczaiło. Nie, my nie spoczniemy, aż ta ustawa nie znajdzie się w koszu na śmieci, bo tam jest miejsce tej ustawy.

No i kolejna bardzo ważna sprawa dotycząca projektów ustaw, które złożyłem u pana premiera, jak pani wie, chyba z pięć miesięcy temu odnośnie zmiany ustawy o funduszu ubezpieczeń społecznych i agencjach pracy tymczasowej, czyli tzw. umowy śmieciowe, które pomogą w rozwiązywaniu deficytu funduszu ubezpieczeń społecznych, no i niestety w tym temacie nic się nie dzieje. Dlatego musimy podejmować tego rodzaju działania, skoro nie ma dialogu i politycy...

Ale jakie jeszcze? Jak będą te akcje wyglądały, panie przewodniczący?

I politycy, pani redaktor, Platformy Obywatelskiej czy koalicji mogą sobie mówić, że my tutaj jesteśmy przybudówką PiS, że politycznie... Wie pani, my już na to nie reagujemy, my robimy swoje. Nawet mogą mówić, że jesteśmy przybudówką Al Kaidy. My robimy swoje, psy szczekają, karawana idzie dalej. Kolejne działania, tak jak ja mówię, 29 września i nie wykluczamy kolejnych protestów. Oprócz tego będzie bardzo duża kampania październik, listopad w sprawie umów śmieciowych, bardzo duża kampania, chcemy dotrzeć do ludzi młodych, szczególnie pokazać im i powiedzieć: kochani, wy macie prawa, nie musicie pracować na zlecenie i o dzieło, bo jesteście po prostu ubezwłasnowolnieni, nie macie prawa do urlopu, nie macie prawa do płatnego L4, nie macie świadczeń socjalnych, po prostu jesteście nikim, traktują was jak śmieci. I wreszcie młodzi ludzie też dojdą do wniosku...

Ale bezrobocie rośnie, panie przewodniczący, i robi się rynek pracodawcy, a nie pracownika. Jak z tym walczyć?

Pani redaktor, pracodawcy powinni też zrozumieć, że największą inwestycją w zakładzie pracy jest pracownik. Jeżeli, pani redaktor, młody człowiek ma 26, 27 lat i nie ma jednej składki opłaconej zusowskiej, to coś jest nie tak. Prędzej czy później ten młody człowiek, już nie młody, jak przejdzie na emeryturę i nie będzie miał płaconych składek, to zapuka do budżetu państwa i państwo będzie musiało wypłacać mu najniższą emeryturę. Czyli ci pracodawcy, którzy dzisiaj krzyczą, że trzeba podnosić wiek emerytalny, że muszą być śmieciówki, to są hipokrytami, bo pośrednio do nich dzisiaj dopłaca budżet państwa, bo kiedyś my będziemy musieli się wszyscy złożyć na emerytury tych ludzi, którzy dzisiaj są oszukiwani na składkach zusowskich.

No tak, ale rząd mówi, że to dopłacanie tak czy tak się skończy. I czy to będzie zapisane w ustawie jako wydłużenie wieku emerytalnego, czy po prostu zabraknie któregoś dnia pieniędzy, no to różnica jest dla tych, którzy tych pieniędzy nie otrzymają, niewielka.

Pani redaktor, a kiedy rząd mówił, że coś jest? Jeżeli nie umiem rozwiązywać problemów ludzi najuboższych, rodzin wielodzietnych, pracowników, którzy pracują, a są wykluczeni społecznie, to niech się podadzą do dymisji. No przepraszam bardzo, ja się nie pcham do rządu, ja jestem tylko związkowcem i mam prawo wytykać i krytykować. Pani sobie przypomina, kiedyś rząd żeby powiedział, że na coś jest? To jest to samo co z...

Był taki rząd, który mówił, że się sam wyżywi.

A, no to właśnie, no to właśnie. A ten rząd prawie mówi to samo, bo premier w exposè mówi tak: nie pozwolę na to, aby sięgać do kieszeni najbiedniejszych, najuboższych. A co się w Polsce dzieje? Pracownicy wspólnie z pracodawcami wypracowują w kolejnych latach... 2011 rok to ponad 100 miliardów zysku netto przedsiębiorców w Polsce, no i co? I jaki mają w tym... Bardzo duży mają w tym wkład pracownicy, ale już w dzieleniu się tymi zyskami, to już nie. Dlatego musimy wspólnie usiąść i starać się te problemy rozwiązywać, ale żeby usiąść wspólnie, to druga strona też musi chcieć. A rząd póki co, pani redaktor, to nas tylko informuje o kolejnych swoich jakby tutaj przedsięwzięciach, a każda propozycja, nawet PiS-u propozycje dotyczące tych różnych zmian, ja też o niektórych tych aspektach chciałbym podyskutować, bo może mam inne przemyślenia, ale nie wolno śmiać się z tego, obśmiewać i mówić: my jesteśmy najmądrzejsi, mamy patent na wszystko. Nie. A jeżeli się mówi o najuboższych, o demografii, która jest dzisiaj dla nas taka bardzo niepokojąca, to przecież musimy pomagać tym rodzinom wielodzietnym, jeżeli nie chcemy za kilkadziesiąt lat, żeby nas było mniej.

Ale czy na pewno systemem ulg, które dotyczą jednak osób, które zarabiają dużo, a nie tych najbiedniejszych? To jest ta propozycja Prawa i Sprawiedliwości – powrót do ulg na dzieci?

Pani redaktor, najważniejsze, że takie propozycje padają. Jeszcze raz zaznaczę, nie wolno ich wyśmiewać. Dlaczego rząd nie pochyli się nad propozycjami naszymi, dotyczące oskładkowania tych 3 milionów ludzi, którzy płacą inaczej składki niż pracownicy, którzy są zatrudnieni na czas nieokreślony? Pani redaktor, pracownicy w Polsce, którzy pracują na czas nieokreślony, nie są w stanie utrzymać całego systemu emerytalnego w Polsce. I tutaj musimy siąść i rozmawiać, a rządzący... Nie wiem, gdzie jest ta ustawa, czy w szufladzie u pana premiera, czy u pana ministra Kosiniaka-Kamysza. Nikt nas nie traktuje poważnie. Skoro nie traktują nas poważnie, to my nie mamy innego wyjścia i musimy wychodzić na ulice.

Ilu związkowców może przyjechać do Warszawy 29-go?

Przyjadą ci wszyscy, którzy czują, że muszą być, że przyjeżdżają tam dla siebie. Przyjedzie Kowalski, przyjedzie Nowak, przyjedzie inny pracownik, bo czuje, że mu się po prostu źle dzieje i nie może czekać, że mnie nie zwolnią, mnie nie dotknie kryzys. Tam przyjadą wszyscy ci, którzy czują się zaniepokojeni tą sytuacją albo odwrotnie, ci, którzy się czują jak nie pracownicy, tylko jak śmieci. I chcemy głośno o tym mówić, że polski pracownik umiera.

Panie przewodniczący, ilu ich będzie?

Pani redaktor, na pewno będzie bardzo dużo pracowników polskich i nie tylko. To nie jest kwestia, ilu was będzie, bo rząd jest w stanie wszystko Polski wyśmiać. My będziemy skutecznie działali nie tylko 29 września, ale aż do skutku, aż ten rząd po prostu odejdzie albo sam poda się do dymisji. Ze wstydu.

Dziękuję bardzo za tę rozmowę. Moim gościem był przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda.

Dziękuję pani, dziękuję państwu.

(J.M.)