Polskie Radio

Rozmowa z Maksem Kraczkowskim

Ostatnia aktualizacja: 01.10.2012 12:20

Zuzanna Dąbrowska: W studiu jest gość: poseł Prawa i Sprawiedliwości Maks Kraczkowski. Dzień dobry.

Maks Kraczkowski: Dzień dobry, witam serdecznie.

No właśnie, jak to jest? Godna osoba, prof. Piotr Gliński, socjolog, przemówienie godne pierwszego wstępnego exposè premiera, ale arytmetyka parlamentarna jest nieubłagana. Czy to nie jest falstart?

W żadnym wypadku nie. Dlaczego? Arytmetyka faktycznie rządzi się swoimi prawami i polityce nic do tego. Pozornie. Jeżeli partie opozycyjne od lewicy do partii prawicowych podnoszą wiele zarzutów związanych z funkcjonowaniem obecnej ekipy rządzącej, obecnej, ale także tej, która rządzi Polską już od blisko pięciu lat, to przedstawienie oferty wydaje się czymś zupełnie naturalnym i logicznym. Przedstawienie oferty w szczególności przez największą partię opozycyjną. Właśnie żeśmy to uczynili, wskazując kandydatem na premiera osoby, która jest człowiekiem centrum, dobrym kandydatem na trudne czasy, łączącym zupełnie inne wizje polityczne rozwoju Polski, ale w spójnym pięciopunktowym, tak jak pani powiedziała słusznie, takim miniexpose na początek.

No tak, ale profesor miał już związki z polityką, był związany m.in. z Unią Wolności, stał na czele społecznego forum ekologicznego, to jest osoba, która z wizerunkiem konserwatywnego Prawa i Sprawiedliwości nie bardzo... być może nie bardzo do tego wizerunku przystaje.

Tu nie chodzi o wizerunek Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o to, jaki kandydat na premiera będzie kandydatem wybieralnym, który będzie kandydatem centrum, pewnego, bym powiedział, kompromisu opozycji. Stąd zdecydowaliśmy się właśnie na osobę pana profesora, osobę znaną w środowisku akademickim, ale również szanowaną w kręgach polityków Platformy Obywatelskiej, ludzi, którzy pamiętają pana profesora z czasów swojej współpracy z nim. I jeżeli to, co mówią przedstawiciele partii lewicowych czy Solidarnej Polski, to nie są tylko słowa rzucane na wiatr i tak naprawdę słowa rzucane na wiatr po to, żeby przeczekać kolejne lata w wygodnej często opozycji, dajemy alternatywę, bardzo prostą, czytelną, kandydata, oddajemy swoje głosy i czekamy na zgromadzenie większości 231 posłów.

Jakie będą następne kroki parlamentarne? Kiedy planujecie złożenie tego wniosku? O to też nie jest łatwo.

O to również nie jest łatwo, natomiast dokumentacja w tym zakresie była przygotowywana na przestrzeni wielu miesięcy. To nie jest tak, że rząd się zmienia czy podejmuje próbę jego zmiany w oparciu o decyzje podejmowaną w ramach emocji chwili. Nie, ta decyzja zapadła już dużo wcześniej, mówiliśmy o niej przy okazji działań pana posła Palikota, szefa Ruchu Palikota, który w pewnym sensie starał się tę inicjatywę, takie przynajmniej należy odnosić wrażenie, ośmieszyć swoimi działaniami przed wakacjami parlamentarnymi (...)

Ale prof. Gliński chce się spotkać także z klubem parlamentarnym Ruchu Palikota.

Oczywiście, tak, oczywiście, że tak. Dlaczego? Dlatego że jest to pierwszy kandydat, który został zgłoszony być może poza kandydaturą europosła Cymańskiego, natomiast tak jak powiedziałem, teraz już uruchamiamy w trybie może nie pilnym, ale już w trybie, który wewnętrznie żeśmy opracowali, przedkładanie odpowiednich dokumentów do marszałka sejmu zgodnie z procedurą sejmować i przystępujemy do próby odwołania tego nieskutecznego i szkodliwego z punktu widzenia państwa rządu, który dzisiaj nami rządzi i rządzi nami od pięciu lat, składa coraz to nowe obietnice, wygłasza coraz nowe exposè, nie rozliczając się z tego, co obiecywał wcześniej, i z tego, co zapowiadał, nawet nie w kategorii lat, ale w kategorii miesięcy. Dobrym przykładem niech będzie deregulacja ministra Gowina, która jest podobna do Yeti – wszyscy o niej ciągle słyszymy, tylko nikt jej jeszcze w sejmie w odpowiedniej formie nie widział.

PiS bardzo rozbudował front polityczny, na który poszedł w walce z premierem Donaldem Tuskiem i jego rządem. Przypominam o sobotniej ogromnej manifestacji, współpracy z Solidarnością, stałej współpracy z ojcem Rydzykiem. Czy pan sądzi, że te działania dają już Jarosławowi Kaczyńskiemu monopol na prawicy? Wspominał pan o kandydacie Solidarnej Polski. Jest szansa, że ten front będzie wspólny?

Taką mam nadzieję, uważam, że zgoda buduje, niezgoda rujnuje, i to nie tylko w przysłowiu, ale i w polityce i w życiu codziennym. Taką możliwość na pewno zakładamy, takie gesty są często podejmowane przez nas. Uważam, że koledzy z Solidarnej Polski wcześniej czy później zdadzą sobie sprawę z tego, że duży może więcej, i będą decydowali się jednak na powrót do Prawa i Sprawiedliwości, oczywiście na warunkach i zasadach...

Ale ultimatum już się skończyło, czas, kiedy prezes pozwalał na to, żeby ci zbuntowani posłowie z Solidarnej Polski wrócili, już minął.

Minął, tak, to prawda, natomiast wierzę w to głęboko, że podobnie jak z Polską Plus, Polską 21 i częściowo PJN-em, tu również przyjdzie moment refleksji u kolegów, kilka osób wróciło do naszego klubu spośród tego grona, które go opuszczały, mówię nawet o współpracy z byłymi posłami, obecnymi, którzy są w klubie, więc jestem dobrej myśli. Na pewno taka sytuacja podziału na prawicy jest dobra z punktu widzenia rządu, który bardziej eksponuje personalne kwestie podziałów niż sprawy jakby globalne, ważne dla społeczeństwa, związane chociażby ze stanem finansów publicznych, co jest początkiem wszystkiego.

Dziękuję bardzo za tę rozmowę.

(J.M.)