Przemysław Szubartowicz: Moim gościem jest prof. Dariusz Rosati, Platforma Obywatelska. Witam serdecznie.
Darius Rosati: Dzień dobry państwu, witam.
Panie profesorze, a pan jak głosował w sprawie aborcji?
Ja głosowałem tak jak większość klubu. Dzisiejsze głosowanie na temat tych dwóch projektów miało czysto polityczny charakter, chcę to podkreślić. Po prostu w reakcji na projekt Ruchu Palikota Solidarna Polska zgłosiła swój projekt. Oba projekty szły w kierunku naruszenia tego kompromisu, który istnieje od wielu lat w Polsce. Uważam, że Polska ma naprawdę ważniejsze sprawy niż otwieranie frontu walki ideologicznej, który tylko podzieliłby Wysoką Izbę, natomiast nie jest czymś, co w tej chwili w obliczu kryzysu i spowolnienia gospodarczego jest dla Polski najważniejsze.
O kryzys za chwilę zapytam, ale jednak to głosowanie pokazało pewne pęknięcie w Platformie Obywatelskiej, no bo jak można interpretować fakt, że ten zaostrzający projekt będzie dalej procedowany w komisjach i to dzięki posłom Platformy właśnie?
Nie, ale tu nie ma żadnej niespodzianki, dlatego że wiadomo było, że w tej sprawie nie obowiązuje dyscyplina partyjna, i wiadomo, że w klubie Platformy są osoby, które ze względu na swoje konserwatywne poglądy po prostu zapowiedziały wcześniej, że nie będą w stanie głosować za odrzuceniem tego projektu. Ja to rozumiem w pełni, to są sprawy, w których dyscypliny głosowania nie powinno się narzucać i wynik jest taki, że będzie to niestety... Z mojego punktu widzenia to jest niedobre rozwiązanie, bo będzie toczyła się w ten sposób dyskusja odciągająca uwagę od spraw ważniejszych, a podkreślam jeszcze raz – ten kompromis, który został osiągnięty wiele lat temu, moim zdaniem dobrze służy Polsce i zresztą tego zdania są również, chcę powiedzieć, przedstawiciele hierarchii kościelnej.
Panie profesorze, to zmieńmy temat. Miała się odbyć debata budżetowa, odbędzie się na następnym posiedzeniu sejmu, no ale już w piątek premier wystąpi z tak zwanym drugim exposè i podobno, według Rzeczpospolitej przynajmniej, ma mówić o tym, że składkę na ZUS zapłacimy od wszystkich umów, także od tych tak zwanych śmieciowych. To jest czy byłoby dobre rozwiązanie?
Po pierwsze chcę powiedzieć, że termin „exposè” ukuli sami dziennikarze. Premier nie nazywa tego exposè, to jest po prostu wystąpienie polityczne, które zarysowuje program działań politycznych rządu na najbliższe trzy lata. Po drugie proszę nie pytać o to, co będzie w exposè, bo po pierwsze nie wiem, co będzie w exposè, a po drugie – nawet gdybym wiedział, to uważałbym za niestosowne, aby o tym mówić. Trzeba posłuchać, co premier będzie miał do powiedzenia. Natomiast jeżeli w ogóle mówimy ogólnie o temacie ozusowania umów elastycznych form pracy, to można tak to nazwać, bo ja nie lubię akurat terminu „umowy śmieciowe”, moim zdaniem to nie jest dobre określenie, to ja... Znaczy są argumenty za i przeciw, ale ja bym zalecał ostrożność. W sytuacji, kiedy rośnie nam bezrobocie w Polsce, jakiekolwiek działania mające na celu podniesienie kosztów pracy, a co tu dużo gadać, nałożenia składki zusowskiej na umowę zlecenie, na część umów zresztą te składki już są w tej chwili naliczane. Ale to oznacza wzrost kosztów pracy i to może mieć niestety w tej sytuacji szkodliwy wpływ na rynek pracy i może przyczynić się do utraty pracy przez część Polaków.
No tak, ale ten postulat mówiący o umowach śmieciowych i mówiący o tym, żeby coś z nimi zrobić, jest postulatem, no, także lewicowym. Ostatnio odbyła się debata zorganizowana przez SLD z udziałem ministra Jacka Rostowskiego i pytanie jest: jak w obliczu kryzysu godzić ogień z wodą albo godzić tak sprzeczne koncepcje, jak koncepcja lewicowa, jak koncepcja liberalna?
Pytanie jest takie... Znaczy tak – ja się nie podpisuję pod tymi lewicowymi pomysłami, żeby była jasność, to po pierwsze, po drugie – problem polega na tym, czy w takiej sytuacji gospodarczej, jaka jest, w sytuacji spowolnienia, rosnącego bezrobocia, bardziej nam zależeć powinno na tym, żeby więcej ludzi miało pracę, czy żeby ci, którzy pracują, mieli większe zabezpieczenie społeczne. To jest trudny dylemat. Ja nie mówię, że to jest... Na to pytanie nie ma oczywistej odpowiedzi, ale uważam, że jednak mimo wszystko pierwszym obowiązkiem, pierwszą powinnością państwa jest próbować zabezpieczyć pracę dla ludzi, prawda? Gdy koniunktura gospodarcza się poprawi, a myślę, że poprawi się za rok czy dwa, łatwiej nam będzie wprowadzać, uzupełniać klasyczne formy pracy o elementy zabezpieczenia społecznego, w tym ozusowanie.
A, panie profesorze, czy pan podziela optymizm ministra Jacka Rostowskiego, który mówi, że końcówka tego roku będzie słaba, rok 2013 będzie takim najgorszym, jeśli chodzi o doświadczenie kryzysu, a w 2014 się odbijemy przy tej polityce, jaką on proponuje?
Proszę pana, główny obszar ryzyka dla polskiej gospodarki to nie jest nic, co dzieje się u nas w środku, to jest sytuacja w strefie euro. Wiele sygnałów, które pojawiły się w ostatnich tygodniach czy miesiącach, wskazuje na to, że strefa euro prawdopodobnie wreszcie przezwycięży kryzys. Jeżeli tak by się stało, jeżeli nie doszłoby do jakiejś katastrofy w Poznaniu w postaci wypadnięcia Grecji ze strefy euro na przykład, to ja sądzę, że strefa euro powróci na ścieżkę wzrostu gospodarczego już w drugiej połowie 2013 roku. I wraz z nią poprawi się również koniunktura w Polsce. Tak że ja podzielam tu ogólnie oczekiwania ministra. Najbliższe trzy kwartały będą trudne, ostatni kwartał tego roku i pierwsza połowa roku przyszłego. Ale myślę, że jest wiele sygnałów, które wskazują, że sytuacja będzie się wyraźnie poprawiać już w drugiej połowie przyszłego roku.
A to nie jest tak, że jednak Unia Europejska nie do końca radzi sobie z kryzysem? Mamy doświadczenie Portugalii, doświadczenie Grecji, mamy ultimatum, które zostało Grecji postawione, dziesięć dni na wprowadzenie reform. Sprawy wyglądają tak, że toczą się rozmowy, a nie dochodzi do konkluzji, bym powiedział.
Tak, co prawda przez 2,5 roku strefa euro nie była w stanie sobie poradzić z kryzysem. Ale to nie znaczy, że nie zaczyna wreszcie sobie radzić, a przytoczę tylko kilka faktów. Po pierwsze praktycznie mamy już prawie w pełni ratyfikowany pakt fiskalny, który zapobiega kryzysom fiskalnym w przyszłości, po drugie jest zgoda polityczna na utworzenie pewnych elementów unii bankowej, co z kolei zapobiegnie nieodpowiedzialnym akcjom kredytowym przez banki, i wreszcie mamy decyzję Europejskiej Banku Centralnego o bezwarunkowym skupie długów państw zadłużonych, co było bardzo ważnym, właściwie najistotniejszym czynnikiem przywracającym zaufanie na rynkach finansowych. I efekt jest taki, że... A do tego muszę dodać jeszcze orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego o tym, że, mówiąc najogólniej, że Niemcy mogą pomagać dalej krajom znajdującym się w tarapatach. To wszystko właściwie stwarza warunki do tego, żeby wreszcie ten kryzys się zakończył. I ja na tym właśnie opieram swój optymizm, jeśli chodzi o tę prognozę, że prawdopodobnie już od połowy przyszłego roku będziemy mieli wyraźną poprawę sytuacji w strefie euro. Bo po raz pierwszy od 2,5 roku wreszcie mamy podjęte decyzje, które rzeczywiście mają szansę zmienić sytuację.
Bardzo optymistyczne, panie profesorze, to, co pan mówi, słuchając polityków zachodnich...
Proponuję wrócić do tej rozmowy za pół roku czy za osiem miesięcy i zobaczymy, kto się mylił.
Prof. Dariusz Rosati, Platforma Obywatelska, z sejmu. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
(J.M.)