Przemysław Szubartowicz: Łódzki gość, czyli poseł Andrzej Biernat z Platformy Obywatelskiej, wiceszef sejmowej komisji sportu. Witam serdecznie.
Andrzej Biernat: Dzień dobry, dzień dobry państwu.
Panie pośle, no właśnie, może pan się domyśla, kto zastąpi Roberta Wojtasia na stanowisku szefa Narodowego Centrum Sportu.
Gdyby to było kilka tygodni temu, to na pewno stawiałbym na Marcina Herrę, który ma dobre relacje z panią minister Muchą, no i dowodził spółką równoległą, które właścicielem jest również minister sportu, czyli Spółka PL 2012. Skoro pani minister mówi, że na pewno Herra nie będzie, no to pojawi się ktoś zupełnie inny.
Czekamy na to nazwisko. Panie pośle, opozycja krytykuje takie załatwienie sprawy, to znaczy odwołanie Roberta Wojtasia, mówiąc, że to jest działanie i za późne, i tak naprawdę Robert Wojtaś jest tutaj swego rodzaju kozłem ofiarnym. Jak pan komentuje takie opinie?
Jak już wielokrotnie mówiłem, trudno było przewidzieć, że akurat takie, a nie inne warunki atmosferyczne spowodują, że murawa na Stadionie Narodowym nie będzie się nadawała do gry, w każdym razie sugestia szefa NCS-u, żeby zamknąć dach o piętnastej, nie znalazła posłuchu i zrozumienia u głównych rozgrywających, czyli u drużyny polskiej i drużyny angielskiej i u delegata FIFA, w związku z tym stało się co się stało. Mamy kolejne doświadczenie, że trzeba przewidywać o wiele więcej niż to by się nam wydawało, i myślę, że już więcej sytuacja na Narodowym nie nastąpi.
Natomiast co do samej postaci pana Wojtasia, który też został prezesem, po już słynnym odwołaniu pana Rafała Kaplera, pierwszego budowniczego Stadionu Narodowego, wiadomo było, że to jest jednak mimo wszystko nominacja tymczasowa. Co prawda on bardzo się starał z tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy od różnych ludzi, ale chyba nie wystarczyło mu doświadczenia i wiedzy, żeby zarządzać takim obiektem, a poza tym nie miał tak do końca tych uprawnień, które powinien mieć już dawno NCS, czyli uprawnień operatora tego obiektu.
Panie pośle, a opozycja krytykuje także sam fakt pozostawienia na stanowisku pani minister Joanny Muchy. Nie chodzi jedynie o krytykowanie tego, co się stało na Stadionie Narodowym, ale także o różne inne sytuacje, po prostu opozycja mówi tak: Joanna Mucha nie nadaje się na sto stanowisko, chociaż pewnie nadawałaby się na inne. No ale na sporcie się nie zna. Co pan o tym sądzi?
Minister to jest funkcja polityczna, ma polegać na zarządzaniu danym obszarem, a niekoniecznie musi się wiązać z jakąś szczególną wiedzą dotyczącą merytoryki. Wystarczą dobrzy zastępcy, dobrzy dyrektorzy departamentów, którzy się na sporcie znają i w sposób polityczny można zarządzać każdym organizmem. Sport nie jest aż takim trudnym obszarem, żeby się tego nie można było szybko nauczyć. A co do pani minister, zrobiła wielki postęp w porównaniu z tym, kiedy... od czasu kiedy objęła ten urząd, a do dzisiaj to naprawdę już jej wiedza nie nastręcza takich problemów, kwestia teraz tylko odpowiedniego zarządzania.
No tak, ale wspominam też tą sytuację, pan wspomniał o tym, jak został odwoływania Rafał Kapler. Teraz walczy o pieniądze, o nagrodę, która – jak twierdzi – mu się należy. Teraz z kolei Robert Wojtaś będzie odwołany. Jest pytanie, czy pani minister sobie radzi z tym wszystkim?
To też taki test dla pani minister, czy potrafi sobie poradzić z tymi dwoma, a może nawet trzema procesami, które jeden jest w trakcie, a następne pewnie będą, bo Rafał Wojtaś też będzie domagał się pewnie odpowiedniej odprawy, którą ma zagwarantowaną w kontrakcie, a jeżeli pan Janusz Kubicki, który zna każdy centymetr kwadratowy tego obiektu, też będzie odwołany w sposób pozaumowny, to pewnie też o tę nagrodę będzie się domagał przed sądem.
A powinni dostać te nagrody według pana, skoro mieli to w kontraktach?
Umowa została podpisana przez jednego ministra, drugiego ministra, zawarte w niej zapisy, z tego, co pamiętam, akurat dają szansę i możliwość odbioru tej nagrody tym kolejnym prezesom NCS-u. I myślę, że tutaj trudno będzie udowodnić przed sądem, że nastąpiły z ich winy jakieś zaniedbania, które by nagrodę im odbierały. No ale poczekamy na wyroki sądu.
Panie pośle, Zbigniew Boniek, nowy szef Polskiego Związku Piłki Nożnej, według pana poradzi sobie z tym, aby jego marzenia się spełniły? A marzy o pełnych stadionach, dlatego obniża ceny na przykład.
Obniża ceny czego?
Biletów na mecze.
Na mecze kadry narodowej.
Tak jest.
Na te akurat nie ma potrzeby obniżać, bo na meczach kadry narodowej są pełne stadiony, tak że tutaj...
Ale mówię także o tym... o nowych cenach biletów na mecz Polska-Urugwaj na przykład, on się odbędzie 14 listopada w Gdańsku i będą to niższe ceny, bo to jest taka decyzja najświeższa Zbigniewa Bońka.
No to jakiś ukłon w kierunku kibiców, natomiast organizator meczu liczy swoje wpływy, liczy, ile można zarobić, bo PZPN oprócz tego, że organizuje mecz, na tych meczach powinien zarabiać, bo to są pieniądze później wydane na chociażby szkolenie dzieci i młodzieży czy organizację innych rozgrywek. Tak że myślę, że to jest taki pierwszy gest pana prezesa, który ma zyskać mu jeszcze więcej sympatii.
A poradzi sobie według pana? Zadowolony pan jest z tego wyboru? To już na sam koniec.
Znaczy nie jest jakimś szczególnym dla mnie zaskoczeniem wybór Zbyszka Bońka, wielki piłkarz, wzorem innych wielkich piłkarzy obejmuje stanowisko szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Myślę, że teraz będzie chyba mierzył wyżej...
Czyli wszystko przed nim, panie pośle. Bardzo dziękuję...
Zdaje się, że UEFA też niedługo będzie zwalniała swój stołek.
Andrzej Biernat, wiceszef sejmowej komisji sportu, bardzo dziękuję za rozmowę.
Dziękuję serdecznie.
(J.M.)