Krzysztof Grzesiowski: Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego, prezes Zarządu Wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego w Kielcach. Dzień dobry, panie marszałku.
Adam Jarubas: Dzień dobry, witam.
Jakie to uczucie przegrać trzema głosami?
Przegrać z Jarosławem Kalinowskim to tak jak wygrać. Miałem świadomość tego, że po drugiej stronie w tej rywalizacji stoi człowiek bardzo doświadczony, kompetentny, aktualnie europoseł, kiedyś wicepremier i minister rolnictwa. Dzisiaj rzeczywiście mam świadomość, oczywiście, porażki, bo nie będę tutaj okłamywał nikogo, ale myślę, że ta część delegatów, a to prawie połowa uczestników naszego kongresu, która udzieliła mi poparcia, to i tak dużo dla kogoś, kto wchodzi w tę centralną politykę, bo to były moje pierwsze wybory na szczeblu ogólnokrajowym, do tej pory tylko stawałem do weryfikacji na szczeblu wojewódzkim.
Na kongresie sobotnim w Pruszkowie najpierw wybierano prezesa...
Tak.
...a potem przewodniczącego Rady Naczelnej PSL. A mogłoby być tak, że delegaci zaskoczeni wynikiem wyborów na prezesa, zreflektowali się i postanowili nie oddawać jednak pełni władzy Januszowi Piechocińskiemu, który pana rekomendował na funkcję szefa Rady Naczelnej.
Tak, był to oczywiście dla mnie zaszczyt, że dzisiaj nasz obecny prezes Janusz Piechociński zarekomendował moją osobę na to stanowisko, natomiast dzisiaj wielu z kolegów przyznaje, że być może zadziałał pewien mechanizm obronny czy potrzeba, czy taka świadomość tego, że przyda się pewien monitoring władzy nowego prezesa przez...
A może to było pod hasłem: co myśmy zrobili.
Wielu z kolegów, bo dla wielu sam wynik Janusza Piechocińskiego był zaskoczeniem, być może nie miało tej wiary, nie mieli tej świadomości ci, którzy głosowali na Janusza Piechocińskiego, że się uda, ale chcieli zaprotestować trochę przeciwko dotychczasowemu stylowi przywództwa, jakie reprezentował Waldemar Pawlak. No cóż, mamy dzisiaj taki stan, musimy sobie z tym radzić.
Jakiemu stylowi, panie marszałku, przeciwko jakiemu stylowi chcieli zaprotestować? Jaki to był styl?
Znaczy powiem tak – oczywiście dzisiaj ten wynik to jest suma wizji, bo każdy z tysiąca stu delegatów miał swoje wyobrażenie, ma swoje pragnienia, ma swoją wizję, jak powinno działać Stronnictwo, jaką dynamikę tutaj przejawiać. I chcę powiedzieć, że na pewno, to, co jest w moim... jak ja to odbieram, pan premier Pawlak przegrał nie dlatego, że był słabym ministrem gospodarki, bo w tym obszarze ma bardzo wiele zasług i niewątpliwie zasłużył się i dla państwa, i dla Stronnictwa, natomiast te głosy to było swoiste wotum nieufności wobec trochę jednak przejawiających się tendencji autokratycznych, jeśli chodzi o styl przywództwa, potrzebujemy, i ja tak również uważam, stylu bardziej otwartego, dynamicznego, trochę więcej emocji w polityce, bo polityka to są również emocje. Ja uważam, że wystąpienie, bo jest pewien duch kongresu, który też podczas zjazdu on był wyczuwalny, większą dawkę emocji, większą dawkę nadziei na większe uczestnictwo PSL-u w dyskursie publicznym, dyskursie o najważniejszych sprawach kraju dał Janusz Piechociński i być może to zdecydowało o tym, że wygrał.
Czyli taki styl kierowania partią, jak to ma miejsce w przypadku Platformy czy Prawa i Sprawiedliwości, nie pasuje do (...)
Myślę, że nie pasuje do partii o ponadstuletniej tradycji, która głęboko demokratyczne struktury ma wpisane jako pewne żelazne zasady funkcjonowania, i na pewno niezależnie od tego, jaki będzie prezes, to takie bardzo wodzowski styl w PSL-u się nie sprawdzi.
No i teraz mieliśmy reakcję jeszcze przy okazji przegranej Waldemara Pawlaka, składa deklarację o tym, że rezygnuje z funkcji wicepremiera, ministra gospodarki, to potem zostaje przyjęte przez premiera. A do swojego kolegi, jak rozumiem cały czas chyba, partyjnego zwraca się ze słowami: niech się bierze do roboty.
Ja pamiętam prezes bardzo często używał tej frazy. Ja 6 lat temu, kiedy zostawałem prezesem...
Też się pan dowiedział o tym, że ma się pan brać do roboty?
Tak, tak, prezes dokładnie to powiedział, co było nieszczególnie ciepło przyjęte przez delegatów akurat, którzy zdecydowali o moim wyborze w Kielcach, ale... I przeze mnie przyznaję również. Ale prezes ma oczywiście prawo do wytyczania zadań, ale myślę, że tutaj można było się postarać o nieco zgrabniejszą i bardziej kurtuazyjną formułę.
No i teraz mamy otwarte pytanie: co dalej? Wczoraj miało miejsce spotkanie prezesa PSL Janusza Piechocińskiego z premierem Donaldem Tuskiem, przedwczoraj rozmowa krótka bo krótka telefoniczna, ale jednak pierwszy kontakt był. Pytanie, co dalej, brzmi: jak będzie wyglądała obecność prezesa Piechocińskiego w rządzie, kto będzie wicepremierem, kto będzie ministrem gospodarki, czy to będzie jedna osoba? Pan ma być podobno ministrem gospodarki.
Poczekajmy, panie redaktorze. Ja ciepło oczywiście przyjmuje wszystkie informacje, które gdzieś tam dotyczą mojej osoby, ale przede wszystkim dzisiaj mam ten horyzont i wymiar pracy w regionie. Dzisiaj mamy spotkanie o 11 z prezesem, który będzie miał pierwszą okazję jeszcze...
Czyli szefowie zarządów wojewódzkich PSL.
Szefowie zarządów wojewódzkich z prezesem, pierwszą okazję do tego, żeby podzielić się pewnymi informacjami w tym... czy jego wizją dalszego funkcjonowania formacji po decyzji premiera Pawlaka, bo nikt nie zakładał, że taka będzie, ona była bardzo emocjonalna, moim zdaniem niepotrzebna, ale mam nadzieję, że podczas tej dyskusji wytyczymy pewną mapę drogową. Nie wiemy jeszcze, o czym czy jakie wstępne ustalenia pan prezes, kolega prezes Piechociński poczynił z panem premierem. Mamy deadline w postaci 1 grudnia posiedzenia Rady Naczelnej, która ukonstytuuje organy partii, a te z kolei w naszym statucie są umocowane do tego, żeby rekomendować osoby na poszczególne stanowiska, bo dzisiaj by było też trochę śmieszne, gdyby ktoś czy sam prezes nominował się już na stanowisko, podczas gdy organy statutowe mogłyby uznać, że powinno to wyglądać inaczej. Tak że poczekajmy, to jest zupełnie naturalna, jeśli chodzi o zasady funkcjonowania PSL-u, sytuacja. Ja osobiście i wiem, że wielu kolegów, będą namawiał prezesa, żeby wziął odpowiedzialność również za sprawy państwowe, żeby zdecydował się...
Czyli był w rządzie.
Tak, jak najbardziej, bo w moi odczuciu, i tu uznawałem to za słaby punkt w projekcji prezesa Piechocińskiego, takie pozostawanie prezesa poza rządem tworzy niejasne struktury, tworzy konieczność dodatkowych konsultacji, opóźniania ważnych decyzji. Poza tym chodzi też o dobre ułożenie dobrych relacji z koalicjantem, partnerskie, a takie... i mam nadzieję, że takie właśnie z PO uda się ułożyć.
No tak, ale ten pana pogląd w takim razie jest przeciwny pomysłowi Janusza Piechocińskiego owych trzech drużyn: partyjnej, parlamentarnej i rządowej, on się widzi w partyjnej.
Ale, panie redaktorze, nikt nie mówił, że w partii nie ma być dyskusji, to może w innych partiach, jak w PiS czy PO jest trochę mniej tych walorów demokracji, ale w PSL-u od dawna demokracja była i u nas za inne poglądy, co zresztą podkreślał sam Janusz Piechociński, nikogo się z partii nie wyrzuca. Dzisiaj ja bardzo jestem głęboko o tym przekonany, pozostawanie Janusza Piechocińskiego poza rządem byłoby złym rozwiązaniem.
Czyli powinien być wicepremierem tak po prostu.
Oczywiście, tak.
Z dodatkiem: minister w którymś z resortów?
W którymś z resortów, bo to jest kwestia dzisiaj otwarta i tutaj będziemy pytać o te wstępne ustalenia z panem premierem, być może pan premier wykorzysta tę okazję do nieco głębszej reformy w samym rządzie i spojrzenia w wymiarze personalnym na pewne decyzje. Tak że poczekajmy, natomiast niewątpliwie Janusz Piechociński powinien być członkiem tego rządu.
W wywiadzie dla Rzeczpospolitej powiedział pan, że być może trzeba będzie doprecyzować niektóre rzeczy, mając na myśli współpracę koalicyjną, i – uwaga – przemyśleć obszary programowe, za które powinno odpowiadać Stronnictwo. Co się kryje pod tym stwierdzeniem „obszary programowe”? O co chodzi?
Musimy z pewnością dzisiaj dokonać pewnego audytu funkcjonowania Polskiego Stronnictwa Ludowego, głównych wyzwań, przed jakimi stoi rząd i Polska, zwłaszcza że wchodzimy w bardzo ważny okres, w tym tygodniu rozpoczynają się negocjacje w sprawie budżetu unijnego, cały czas pozostaje otwarta kwestia modelu rozwoju czy zaangażowania środków unijnych, czy one mają wspierać tylko bogate, lepiej rozwinięte regiony, czy powinny również zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju wspierać biedniejsze regiony, jak mówię, chociażby świętokrzyski. Warto o tym dyskutować, warto sygnalizować, a PSL jako rzecznik tych słabszych regionów, środowisk, a trochę osób też wykluczonych, gorzej sobie radzących w realiach społeczno-gospodarczych powinien twardo stawiać te sprawy. Nie mówię doprowadzać do jakichś konfliktów, ale warto tę odrębność programową zaznaczyć , chociażby w obszarze edukacji. Ja osobiście uznaję, że reforma edukacji nie odniosła tego celu, jaki jej stawiano, zwłaszcza w kontekście likwidacji dystansów edukacyjnych i zwłaszcza na obszarach wiejskich. O to PSL się powinien bardzo mocno też upomnieć.
Janusz Piechociński zapowiada, że odejdzie w 2014 roku z funkcji prezesa. To dobra deklaracja tuż po wyborze?
Poczekajmy, to jest pewien gest, pewien...
Przygotuje trzydziestolatków, rozumiemy pana.
Ja już zbliżam się do czterdziestki ...
No ale też ma pan trójkę z przodu.
Tak, natomiast myślę, że jest to pewien ukłon do środowiska młodszych działaczy, bardzo ciepło odebrany, co dało się też odczuć na zjeździe. Potrzebujemy młodych liderów, potrzebujemy też ustanowienia takiego programu kształcenia i wspierania młodych liderów. Dzisiaj Polska czy polska prowincja zwłaszcza organicznie potrzebuje takich ludzi, którzy poprowadzą projekty rozwoju przedsiębiorczości, będą wspierać rozwój tego kapitału społecznego, który tam tkwi. I do tego są potrzebni młodzi, aktywni, dobrze wykształceni ludzie.
Tak na koniec, panie marszałku, czy Rada Naczelna może odwołać prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego między kongresami?
Może odwołać. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego i lider wojewódzkiej organizacji PSL w Kielcach, był naszym gościem.
Dziękuję bardzo.
(J.M.)