Polskie Radio

Rozmowa z prof. Krzysztofem Woźniewskim

Ostatnia aktualizacja: 22.11.2012 12:15

Paweł Wojewódka: Moim gościem w Gdańsku jest prof. Krzysztof Woźniewski, Uniwersytet Gdański, prawnik, ekspert i doradca NSZZ Solidarność. Witam, panie profesorze.

Prof. Krzysztof Woźniewski: Witam serdecznie.

Panie profesorze,  Solidarność wspólnie z Helsińską Fundacją Praw Człowieka składa właśnie dzisiaj do Trybunału Konstytucyjnego skargę związaną ze zbadaniem zgodności z Konstytucją nowelizacji ustawy o zgromadzeniach publicznych. Na czym oparte są zarzuty wobec tej świeżo uchwalonej ustawy?

Tak, to prawda, taka skarga zostanie wniesiona. Została ona opracowana, przygotowana wspólnie z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, a nasze wątpliwości konstytucyjne wzbudziły w szczególności trzy postanowienia, trzy normy, które zostały wprowadzone ustawą nowelizacyjną prawo o zgromadzeniach. I krótko, bez wchodzenia w jakieś szczegóły techniczno-prawne można powiedzieć, że pierwszy zarzut dotyczy wydłużenia, faktycznego wydłużenia terminu na zgłoszenie zgromadzenia przez wprowadzenie obowiązku powiadomienia organu gminy przez organizatora nie później niż na 3 dni robocze, i to stanowi zmianę w stosunku do tego stanu, który obowiązywał do tej pory, poprzez dodanie słówka robocze. I tak jak wspomniałem, oznacza to faktyczne wydłużenie tego terminu. Wydłużenie tego terminu, aczkolwiek na pierwszy rzut oka wydaje się niegroźne, być może wręcz nawet korzystne, w rzeczywistości takie nie jest. Otóż naszym skromnym zdaniem praktycznie uniemożliwia to zorganizowanie różnego rodzaju zgromadzeń, no, nazwijmy to o charakterze spontanicznym, i tak przecież pozostających poza naszą regulacją, ale przede wszystkim niepotrzebnie wydłuża procedurę i de facto może być postrzegane jako zniechęcające po prostu do korzystania z wolności zgromadzeń.

Panie profesorze,  przejdźmy do drugiego właśnie, do drugiego zarzutu.

Właśnie, drugi zarzut myślę, że jest tutaj zarzutem o wiele istotniejszym, chodzi, proszę państwa, o restrykcyjne uregulowanie problemu dwóch lub więcej zgromadzeń mogących się pojawić na tym tle kolizji. Otóż zdarza się, i to wcale nierzadko, w naszej polskiej praktyce, że tą samą trasą i w tym samym czasie chęć odbycia zgromadzenia wyraża dwóch lub więcej organizatorów. Problem powstał, ustawodawca postanowił go rozwiązać w ten sposób, że przyjął formułę, mówiąc tutaj kolokwialnie, kto pierwszy ten lepszy, w tym sensie, że przyznaje organowi gminy prawo do wydania nakazu organizatorowi, który zgłosił zamiar zgromadzenia później zmiany czasu, miejsca czy trasy przejścia. Krótko mówiąc, wprowadził możliwość administracyjnego modyfikowania sposobu realizacji wolności zgromadzeń, wkraczając naszym zdaniem tutaj poza dopuszczalne konstytucyjnie granice ustawowych ograniczeń tego rodzaju wolności.

I, panie profesorze,  trzeci zarzut.

A trzeci zarzut najbardziej techniczno-prawny, techniczno-legislacyjny, otóż dotyczy on obciążenia odpowiedzialnością karną wykroczeniową organizatora zgromadzenia, który umyślnie nie żąda opuszczenia miejsca zgromadzenia przez osobę zakłócającą zgromadzenie czy też nie rozwiązuje takiego zgromadzenia po bezskutecznym wezwaniu. Problem konstytucyjny z tym przepisem polega przede wszystkim na tym, iż znamiona owej odpowiedzialności karnej organizatora, którym są przecież bardzo często zwykli obywatele, nie zostały określone zbyt precyzyjnie, mówiąc inaczej zbyt ogólnikowo, umożliwiające obciążenie odpowiedzialnością wykroczeniową w sposób dosyć dyskrecjonalny, co nie spełnia kryterium konstytucyjnego, jeśli chodzi o sposób określania czynów zabronionych, albowiem w przypadku czynów zabronionych niezależnie od tego, czy to są przestępstwa, czy wykroczenia, muszą być one wyjątkowo precyzyjne.

W każdym razie, panie profesorze,  pan będzie reprezentował wnioskodawców przed Trybunałem Konstytucyjnym. Będziemy z uwagą śledzili rozwój wydarzeń. A jeżeli pan pozwoli, powróćmy na chwilę do tego wydarzenia, które trwa, 26. Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność, pan był wczoraj na zjeździe, pan dziś już co prawda jest w Gdańsku. Chyba ten zjazd został zdominowany przede wszystkim przez tę kampanię zorganizowaną przez Solidarność „Stop umowom śmieciowym”.

No, nie ulega wątpliwości, że jest to bardzo poważny problem społeczny, a i także ekonomiczny. I trudno się dziwić, że reprezentacje pracowników, jakimi są związki zawodowe, w tym NSZZ Solidarność, przyjęły ten problem na swoją agendę, że się tak wyrażę.

Panie profesorze,  a jakie były reakcje delegatów na tę kampanię i w ogóle na problem umów śmieciowych?

Problem jest poważny, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, otóż wszyscy już, między innymi dzięki tej kampanii orientujemy się, że przez umowy śmieciowe rozumiemy przede wszystkim umowy zlecenia, umowy o dzieło czy ewentualnie tak zwane samozatrudnienie jako podstawową formę świadczenia pracy na rzecz nazwijmy to pracodawców. Problem dotyka sporej ilości ludzi w Polsce...

I rzeczywiście jest to palący, panie profesorze,  problem. Na ten temat jeszcze będziemy wielokrotne rozmawiali Prof. Krzysztof Woźniewski, prawnik z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert i doradca NSZZ Solidarność. Dziękuję.

(J.M.)