Kamila Terpiał-Szubartowicz: Marek Sawicki, poseł PSL-u, były minister rolnictwa. Dzień dobry, panie ministrze, panie pośle.
Marek Sawicki: Dzień dobry.
Wiem, że pan spotyka się często z nowym prezesem PSL-u Januszem Piechocińskim. Jak pan myśli, jak pan wyczuwa, zdecyduje się wejść do rządu? No i pytanie, czy powinien według pana.
Problem polskiej debaty publicznej polega na tym, kto, a nie jak i dlaczego. Więc ja myślę, że bardziej jednak trzeba dyskutować o tym...
A dlaczego akurat...
...dlaczego i jak...
Tak.
...w przyszłości ma funkcjonować koalicja. I to zaproponował Janusz Piechociński te trzy poziomy, trzy drużyny: drużyna parlamentarna, rządowa i polityczna. Z pewnością zechce jak najwięcej czasu poświęcić tej drużynie politycznej. Dzisiaj mamy Radę Naczelną o godzinie 11, dzisiaj będzie także formowany, konstytuowany Naczelny Komitet Wykonawczy i po Radzie Naczelnej w pracach tego Naczelnego Komitetu Wykonawczego są zaplanowane właśnie dyskusje na ten temat. Więc z pewnością prezes przedstawi tych kilka scenariuszy, już te słynne trzy koperty, ale w mojej ocenie z tych trzech kopert jeszcze zostanie wylosowana jakaś średnia i będziemy mieli czwartą.
Czy powinien Janusz Piechociński wejść do rządu? Bo i politycy Platformy Obywatelskiej, ale większość polityków, także z Sojuszu Lewicy Demokratycznej czy Ruchu Palikota mówi, że zdecydowanie tak.
Ja myślę, że to jest takie ogólne oczekiwanie i praktyka z doświadczeń ostatnich lat, ale przypomnę, że wcale nie mieliśmy najlepszych doświadczeń, jeśli trzech liderów partii koalicyjnych – pan Kaczyński, pan Giertych i pan Lepper – byli w tej samej koalicji, bo częściej spierali się ze sobą publicznie, nie mając czasu na to, żeby o ważnych sprawach, poważnych gdzieś w zaciszu gabinetów porozmawiać. Więc Janusz Piechociński proponuje rozwiązanie, jedno z rozwiązań, w którym koalicja polityczna będzie mogła spotykać się przed radą ministrów, dyskutować o ważnych sprawach i wtedy z pewnością nie będzie tego typu działań i wpadek, jak chociażby z sądami rejonowymi, gdzie wbrew opinii koalicjanta Polskiego Stronnictwa Ludowego minister Jarosław Gowin swoją koncepcję nie tylko że lansuje, ale także wprowadza w życie poprzez rozporządzenie. Więc warto, żeby mieć więcej czasu na takie rozmowy polityczne i ustalenia, dlaczego, po co i skąd się to bierze.
Czyli nie powinien.
W mojej ocenie o tym zdecyduje Naczelny Komitet Wykonawczy i tak jak wcześniej...
A jaka jest pana opinia, panie ministrze?
Ale pani redaktor, nie ma tu znaczenia, naprawdę, bo ciągle my zajmujemy się personaliami, natomiast myślę, że w tych trudnych czasach, w warunkach także stagnujących czy zmniejszających wzrost gospodarki warto, żeby główni uczestnicy rządu, a więc premier, wicepremier, pracowali sprawnie.
No właśnie, ale w tym momencie mówimy o wicepremierze, tak że o bardzo ważnym stanowisku w rządzie.
Więc za chwilę będziemy wiedzieli, kto nim będzie...
I ministrze gospodarki.
...i ja jestem przekonany, że do wtorku już ten wicepremier będzie znany.
Podobno nawet do poniedziałku, bo Donald Tusk ma się spotkać z Januszem Piechocińskim w poniedziałek.
No to świetnie, to pewnie po tym spotkaniu poinformują na konferencji prasowej, kto obejmie tę funkcję.
A może przynajmniej zdradzi pan, ile będzie zmian w rządzie, czy będzie to jedna zmiana?
Pani redaktor, to byłoby bardzo ciekawe, gdybyśmy mogli tak jak PO-PiS w roku 2005 prowadzić negocjacje w obecności kamer i dziennikarzy. Jak to się skończyło, już wszyscy doskonale zapomnieliśmy, a nie zakończyło się to dobrze. Więc chcę wyraźnie powiedzieć, że w tej chwili nie będzie komunikatów medialnych, prasowych przed tym, zanim nie spotkają się premier Tusk i przyszły wicepremier czy prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Myślałam, że coś od pana wyciągnę, ale jednak nie. To już ostatnie hipotetyczne pytanie: czy pan chciałby albo może wejdzie, albo dostał taką propozycję wejścia do rządu?
Pani redaktor, ja mam za sobą ponad 4,5 roku ciężkiej pracy w rządzie...
Dobrze ocenianej.
...teraz jest naprawdę nowa ekipa, nowe rozwiązanie, więc dobrze byłoby, żeby nowi ludzie wzięli odpowiedzialność za ten trudny obszar, a pracy jest rzeczywiście wiele, jesteśmy w bardzo trudnym momencie negocjacji o pieniądze unijne i tu ze strony Polskiego Stronnictwa Ludowego czy ze strony resortu rolnictwa potrzebne jest silne wsparcie dla premiera, żeby w ramach tych negocjacji nie traktować wspólnej polityki rolnej jako drugiego elementu czy drugiego ogniwa, ale na równi z polityką spójności.
A Jarosław Kalinowski byłby takim dobrym wsparciem i dobrym kompanem premiera Donalda Tuska?
Jarosław Kalinowski nie byłby kompanem, bo kompanem się w rządzie nie bywa, natomiast z pewnością Jarosław Kalinowski jest tym politykiem, który jest kompetentny, pokazał w 2002 roku, że potrafi negocjować i będąc ministrem rolnictwa, wicepremierem także wykazał się jako dobry administrator. Więc to jest dobra propozycja, ale czy realna na dzień dzisiejszy, trudno powiedzieć.
Do władz, czyli do Naczelnego Komitetu Wykonawczego wiemy, że mają wejść młodzi, bo Janusz Piechociński chce postawić na młodych i o tym mówi także on sam, chociażby Władysław Kosiniak-Kamysz, Adam Jarubas czy Krzysztof Hetman.
Tak, ale jeszcze z tego, co wiem, to Urszula Pasławska, także Antoniszyn-Klik, więc jest to pokolenie tych trzydziestoparolatków, które rzeczywiście już doświadczone, pełniące ważne funkcje czy to w samorządzie, czy w państwie, myślę, że jest gotowe na to, żeby również objąć ważne kierownicze funkcje w Polskim Stronnictwem Ludowym. To jest dobry kierunek, który zaproponował prezes Janusz Piechociński jeszcze w trakcie kampanii wyborczej. Polskie Stronnictwo Ludowe wymaga odmłodzenia i spora grupa pięćdziesięciolatków plus pracując nadal w Stronnictwie Ludowym, z pewnością ustąpi miejsca tym młodym.
Podobno Janusz Piechociński chciałby, by jednym z wiceprezesów partii była kobieta. Czy to jest jedno z tych nazwisk, które pan przed chwilą wymienił? Na kogo by pan postawił?
To jest dobry pomysł, z pewnością będzie w tym ścisłym kierownictwie niejedna kobieta, a z tego, co wiem, również w prezydium Rady Naczelnej będzie kobieta. Dzisiaj mamy dwie posłanki, dzisiaj mamy panią senator, koleżankę senator, więc tu mówię, jeśli chodzi o ostatnie wybory parlamentarne, także ten wymóg parytetowy w kandydowaniu Polskie Stronnictwo Ludowe wypełniło z nawiązką, więc dobrze, że również kobiety pojawiają się w tym kierownictwie, ścisłym kierownictwie Polskiego Stronnictwa Ludowego.
To teraz o samej koalicji też chciałam porozmawiać i pana zapytać, dlatego że Janusz Piechociński mówi m.in. tak: „Koalicja powinna wykonać swoisty audyt. Warto zrobić bilans dotychczasowej współpracy i jeśli trzeba, dokonać stosownej korekty”. Trzeba?
Więc warto o tym rozmawiać, co za nami. Skoro zmienił się prezes, ma do tego pełne prawo. Myślę, że w kontekście chociażby takich zdarzeń, jak kilkuletnia walka o zmniejszenie wpłat na rzecz otwartych funduszy emerytalnych czy też długa walka premiera Pawlaka o zmianę ustawy o VAT i o przejście na rozliczenia kasowe dla małych przedsiębiorstw, to pokazuje, że są pewne obszary, pewne pola, w których nie do końca dogadywaliśmy się, to także kwestie sądów, to także za chwilę, wiemy o tym, choć to poza rządem, ale prokuratury czy ograniczania policji w małych miejscowościach. Więc warto o tych rzeczach rozmawiać, bo skoro umówiliśmy się, że realizujemy...
Ale rozmawiać czy też je spisać w konkretnej umowie koalicyjnej, której na razie nie ma?
Pani redaktor, najlepsze intencje można spisać nawet na byczej skórze. Jeśli nie ma porozumienia, jeśli nie ma woli dogadania się, to nic z tego zapisu. Więc ważniejszą sprawą jest wzajemne dobre dogadywanie się i współpraca, natomiast to, że prezes Piechociński chce rozmawiać o tych także trudnych sprawach, z którymi mieliśmy wzajemnie problemy, to świadczy tylko o tym, że poważnie podchodzi do spraw koalicji. Ja przypomnę, że koalicja zagrożona nie jest, bo Kongres, a więc najwyższy organ w Polskim Stronnictwie Ludowym, jasno uchwałą zobowiązał władze naczelne Polskiego Stronnictwa Ludowego do kontynuowania i poprawiania wzajemnej współpracy w ramach tej koalicji.
Ja jeszcze chciałam zapytać, czy według pana będzie dzisiaj takie starcie dwóch frakcji tak naprawdę – Janusza Piechocińskiego i Waldemara Pawlaka? Bo wiem, że Waldemar Pawlak jest cały czas... mocną ma pozycję w PSL-u i niektórzy mówią, np. Leszek Miller, że to jest taki polityk, który będzie czekał, czekał, czekał, a później wyskoczy z ukrycia.
To jest złe doświadczenie polskiej polityki, tak zwana frakcyjność wewnątrz frakcji czy wewnątrz partii politycznej. Zapewniam panią, że w Polskim Stronnictwem Ludowym nie ma frakcji, to nie frakcje zdecydowały...
Ale są zwolennicy Janusza Piechocińskiego i Waldemara Pawlaka. Natomiast...
To nie frakcje zdecydowały o wyborze Janusza Piechocińskiego, to Kongres zdecydował swoją wolą...
Ale konkretne głosy, panie ministrze, jednak.
Tak, natomiast zapewniam panią, że zdecydowana większość członków Rady Naczelnej niezależnie od tego, czy prezesem jest Waldemar Pawlak, czy prezesem jest Janusz Piechociński pracuje na rzecz Polski i Polskiego Stronnictwa Ludowego i tu nie ma problemów z jakimkolwiek podziałem czy pęknięciem. Tak że zapewniam państwa, że dzisiaj na Radzie Naczelnej także nie będzie uwidaczniała się jakakolwiek frakcyjność w Polskim Stronnictwem Ludowym. Jest wiele ważniejszych spraw przed nami niż kwestia ciągłego rozpamiętywania wyników Kongresu.
I nie będzie także... Jak Janusz Piechociński wejdzie do rządu, to Waldemar Pawlak będzie budował swoją pozycję w sejmie na przykład?
Waldemar Pawlak nie musi budować swojej pozycji, bo on ją ma. On ją ma naturalnie, natomiast Waldemar Pawlak jest doświadczonym politykiem i odpowiedzialnym i ja już pamiętam, kiedy w 97 roku odszedł, to nie było to centrum oporu czy rokoszu wewnątrz Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Ale potem wrócił.
Tak, wrócił w określonej sytuacji. I z pewnością jest to jeszcze młody polityk, jeszcze będzie trzeba niewykluczone, że takie powroty będą, natomiast z pewnością, znam go, nie będzie to osoba, która będzie budowała jakąkolwiek wewnętrzną opozycję i będzie hamowała prace Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Panie ministrze, wczoraj Senat przegłosował bez poprawek ustawę o nasiennictwie wywołującą bardzo gorące protesty także polityków opozycyjnych, między innymi SLD, Ruchu Palikota i Solidarnej Polski. Oni mówią, że to jest taka ustawa, która otwiera furtkę dla GMO w Polsce.
Więc, pani redaktor, ja też jestem przeciwko GMO, Polskie Stronnictwo Ludowe jest zdecydowanie przeciwne, tylko że w odróżnieniu od tych polityków, my chcemy rzeczywiście wprowadzić zakaz uprawy roślin genetycznie modyfikowanych, a oni grając na uczuciach chcą, aby pozostawał stan prawny, który tych rzeczy nie reguluje, bo dzisiaj nie wolno sprzedawać nasion, nie wolno mieć hurtowni z tymi nasionami, ale jednocześnie wolno bez jakichkolwiek ograniczeń uprawiać te rośliny. Wprowadzając tę ustawę, my jednocześnie implementujemy prawo europejskie, które zakazuje całkowitego zakazu uprawy roślin genetycznie modyfikowanych, ale daje prawo, daje możliwość wprowadzenia poprzez rozporządzenie zakazu w stosunku do określonych roślin. I jest gotowe, od kwietnia gotowe rozporządzenie, które całkowicie zakaże nie tylko sprzedaży, ale i uprawy wszystkich linii genetycznie modyfikowanej kukurydzy i także ziemniaka Amflora. Z tego rozwiązania skorzystali Niemcy, Austriacy, choć przypomnę, że Niemcy np. zakazali uprawy kukurydzy, a nie zakazali ziemniaka.
Tylko że...
W Polsce będzie kompletny zakaz uprawy i jednego, i drugiego.
Bo będzie wydane takie rozporządzenie, jeden minister może je wydać, a drugi np. nie i (...)
Więc to nie będzie wydawał minister. Początkowo miała być to delegacja dla ministra rolnictwa, w tej chwili w ustawie jest to delegacja dla Rady Ministrów, a jak pani słyszała wczoraj, premier Tusk powiedział, że Rada Ministrów jest gotowa do tego, żeby takie rozporządzenie wydać i żeby Polska była rzeczywiście wolnym krajem od GMO, a nie udawanym, tak jak to czyni dzisiaj opozycja.
Wiemy, że Bronisław Komorowski, bo teraz ta ustawa znalazła się na jego biurku, napisał do premiera list i pisze o takie... prosi o takie... czy apeluje o uregulowanie kwestii GMO, bo jego zdaniem to powinna być jedna, duża, taka prawdziwa ustawa. Czy rzeczywiście jest potrzebna?
Taka duża ustawa jest sprzed 11 lat, ona reguluje sprawy związane z badaniami nad organizmami genetycznie modyfikowanymi, a więc sprawy dotyczące upraw pod osłonami i w laboratoriach dla celów badawczych. Oczywiście ona ze względu na upływ czasu wymaga już nowelizacji, natomiast ta ustawa nie jest ustawą o GMO, to jest ustawa o nasiennictwie, implementuje 4 dyrektywy nasienne, w tym ten obszar związany ze sprawą upraw roślin genetycznie modyfikowanych, ponieważ w ostatnich latach to Europejski Urząd Bezpieczeństwa wprowadził do rejestru właśnie kukurydzę genetycznie modyfikowaną do rejestru odmian i ziemniak Amflora. I dlatego rozporządzeniem Rady Ministrów w momencie, kiedy wchodzi ustawa w życie, jestem przekonany, na następnej Radzie Ministrów Rada Ministrów przyjmuje takie rozporządzenie, które wchodząc w życie, automatycznie blokuje jakiekolwiek uprawy roślin genetycznie modyfikowanych w Polsce.
Tak że jak słyszymy wszystkich przeciwników GMO, były minister rolnictwa uspokaja. Bardzo dziękuję za tę rozmowę.
Jeszcze raz podkreślę – jestem zdecydowanie, tak jak Polskie Stronnictwo Ludowe, przeciwnikiem upraw roślin genetycznie modyfikowanych, ale warto również, aby rozpocząć europejską debatę na rzecz Europy wolnej nie tylko od upraw, ale także wolnej od importu pasz i importu żywności genetycznie modyfikowanej.
I co ważne, debaty na argumenty.
Tak.
Bardzo dziękuję. Poseł PSL-u, były minister rolnictwa Marek Sawicki.
(J.M.)