Polskie Radio

Rozmowa dnia: Arkadiusz Mularczyk

Ostatnia aktualizacja: 10.01.2013 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Arkadiusz Mularczyk, szef klubu parlamentarnego Solidarna Polska. Dzień dobry, panie pośle.

Arkadiusz Mularczyk: Dzień dobry, witam serdecznie.

Pan poseł porusza się pojazdem mechanicznym, czyli samochodem.

Tak, poruszam się.

To pewnie ta liczba jest panu znana, zresztą tak jak milionom tych, którzy jeżdżą samochodami. Generalna Inspekcja Transportu Drogowego ma w tej chwili 315 fotoradarów, dołoży w tym roku 160 nowych, dodatkowo 29 urządzeń, będziemy mierzyć przejazdu na wybranych odcinkach dróg, na kolejnych 20 rejestrować przejazdy na czerwonym świetle i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Mówię o tym dlaczego? Ano dlatego, że podobno pana partia ma złożyć projekt ustawy, która ma ograniczyć liczbę fotoradarów w naszym kraju o 80%. Przy takich okazjach zawsze pytam: dlaczego o 80, a nie np. o 70 albo 90?

Chcę przypomnieć jedną rzecz – że ilość fotoradarów w naszej ocenie nie ma wpłynąć na to, żeby było lepsze bezpieczeństwo na polskich drogach, ale ma służyć temu, aby zarabiały na tym gminy lub Skarb Państwa. Taka jest niestety intencja. Te radary stawia się naprawdę w olbrzymich ilościach na wielu polskich ulicach i wielu polskich miastach i dochody z mandatów zasilają skarb gminy czy Skarb Państwa. Nie taki chyba jest cel, żeby łupić kierowców, tak jak, nie wiem,  w średniowieczu napadali na kierowców rozbójnicy, ale cel jest taki, żeby poprawić bezpieczeństwo na polskich drogach. Więc jeśli taki jest cel rządu, to niech środki z mandatów będą np. przeznaczone na pomoc dla ofiar wypadków samochodowych lub niech będą przeznaczone na przebudowę czy rozbudowę tych ulic, gdzie dochodzi do największej ilości wypadków.

Czyli stworzenie takiej rezerwy celowej, tak?

Taki powinien być cel pobierania tych mandatów. I wtedy społeczeństwo uwierzy, że te fotoradary nie służą temu, żeby łupić kierowców, tylko rzeczywiście służą realnej walce z niebezpieczeństwami, które każdego dnia spotykamy na polskich drogach.

Podobno działa coś takiego, jak plan mandatowy. Czy słyszał pan o tym?

Jeśli chodzi, tak jak powiedziałem...

Czemu Solidarna Polska jest przeciwna oczywiście.

Jesteśmy przeciwni temu, ażeby zwiększać ilość fotoradarów na polskich drogach, których celem po prostu będzie zasilanie kasy państwa.

Przy okazji tego projektu, który, bądźmy szczerzy, ze względu na możliwości Solidarnej Polski, a nawet całej opozycji, ma raczej niewielkie szanse powodzenia chyba, pojawiła się również propozycja zniesienia opłat za korzystanie z autostrad. Ale których, panie pośle? Tych budowanych przez państwo, czy przez inwestorów prywatnych?

Panie redaktorze,  jest dosyć absurdalna sytuacja, kiedy państwo, czyli my wszyscy podatnicy, składaliśmy się przez wiele lat, dziesiątki lat na budowę autostrad. I jest wiele takich autostrad, ciągów autostradowych, na których to Skarb Państwa wyłożył środki na inwestycje. I teraz nagle nie wiadomo skąd powstały firmy, które pozakładały bramki na tych autostradach i po raz kolejny pobierają od kierowców środki za przejazd tymi odcinkami. To musi bulwersować, no bo jeśli to nie prywatni inwestorzy, nie prywatne firmy wybudowały te autostrady, to dlaczego my wszyscy po raz kolejny mamy płacić środki za przejazd? Tym bardziej że te środki są coraz większe i stanowią realne obciążenie nie tylko dla budżetów prywatnych kierowców, ale także firm, które każdego dnia muszą pokonywać te odcinki autostrad.

Czyli ten pomysł dotyczy autostrad budowanych nie przez inwestorów prywatnych.

Oczywiście, że tak, to dotyczy...

Tam nadal byśmy płacili.

Oczywiście, jeżeli inwestor prywatny wybudował autostradę, to niech pobiera opłaty, ażeby zwróciły się inwestycje, które włożył na tę autostradę. Natomiast jeśli autostrady powstawały ze środków Skarbu Państwa, czyli z naszych podatków, to ja naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ktoś prywatny ma na tym zarabiać.

Który z posłów Solidarnej Polski odchodzi w najbliższym czasie z klubu?

Nie wiem, to się okaże, mam nadzieję, że...

Znaczy to jest możliwe.

Mam nadzieję, że nikt. No, panie redaktorze, każdy poseł ma wolny mandat i z tym mandatem może robić co chce, może przechodzić do innych klubów czy może zrezygnować z mandatu. To się okaże, takie informacje podały media. Ja na dzień dzisiejszy żadnej oficjalnej informacji nie mam.

Media to były w drugiej kolejności, bo pierwszy był Jan Bury, szef klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego, który na Twitterze napisał, że właśnie do klubu parlamentarnego PSL dołączy jeden z posłów opozycji...

O właśnie, więc to może być...

To wzmocnienie samego PSL...

 Więc to również może być poseł Ruchu Palikota, poseł SLD czy też PiS-u, bo mamy na chwilę obecną cztery  partie opozycyjne w parlamencie, więc poczekajmy, może jest to ktoś z Ruchu Palikota na przykład czy SLD.

A wie pan, jaką potęgę stanowią kuluary sejmowe.

To prawda...

Te kuluary mówią, że to ktoś z Solidarnej Polski.

To prawda, więc pożyjemy, zobaczymy.

To już wkrótce. Ale dopuszcza pan taką możliwość.

Panie redaktorze,  może są ważniejsze tematy dla Polaków...

Zgoda, oczywiście.

Nie wiem, czy pan wie, ale w Tychach ostatnio zwolniono 1500 osób...

Do tego właśnie za chwilę chciałem nawiązać, ale...

I myślę, że to jest ważniejsze dla Śląska, dla Polski, dlaczego zwalnia się 1500 osób...

Za chwilę chciałem do tego nawiązać za sprawą pana wypowiedzi w tej sprawie, żeby było wszystko jasne...

(...)

...ale jeśli pan pozwoli, rozpocznijmy od sprawy sędziego Igora Tulei. Zbigniew Ziobro, czyli szef Solidarnej Polski, składa wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec sędziego. Jak pan doskonale wie, Krajowa Rada Sądownictwa stwierdziła w swoim oświadczeniu, w swoim komunikacie, że sędzia Tuleya nie naruszył prawa ani zasad etyki. A zatem jaka będzie przyszłość takiego wniosku?

Jest to dziwne, że dwa dni wcześniej szef Krajowej Rady Sądownictwa ocenił, że zachowanie sędziego Tulei narusza zasady i standardy etyki sędziowskiej, a dzień później Krajowa Rada Sądownictwa uznała, że nie narusza. Uważamy, że ta sprawa wypowiedzi sędziego Tulei oraz to, co się obecnie dzieje w mediach tych głównych, to jest taka pewna celowa polityka, która jest wykorzystywana na pewne umniejszanie czy rozgrzeszanie przestępstwa korupcyjnego czy generalnie łapówkarstwa w Polsce, które, jak wszyscy wiemy, jest dużym obciążeniem dla funkcjonowania naszego życia społecznego, publicznego, bo w sytuacji, jeśli w służbie zdrowia, w administracji publicznej, w gospodarce załatwianie spraw zależy od łapówki, to jest to olbrzymie obciążenie dla funkcjonowania naszego państwa. I też bardzo wybiórczo, uważamy, tutaj pan sędzia Tuleya podszedł do wielu spraw. W dniu dzisiejszym Zbigniew Ziobro powie o bulwersujących sprawach, jakie miały miejsce z mobbingiem w tej sprawie, o bulwersujących zeznaniach wielu świadków, które pominął zupełnie sędzia Tuleya. I powstaje pytanie: dlaczego pan sędzia Tuleya atakuje funkcjonariuszy CBA, atakuje funkcjonariuszy państwa, którzy walczą z korupcją, a rozgrzesza łapówkarza, rozgrzesza osobę, która została skazana za uzależnianie często...

Nie rozgrzesza do końca, bo go skazał.

Tak, skazał, ale w opinii publicznej w ciągu tych ostatnich kilku dni widzimy, że głównym odpowiedzialnym jest CBA, są funkcjonariusze, którzy walczyli z korupcją, bohaterem staje się nagle sędzia Tuleya, a ta cała sprawa łapówkarska gdzieś tam zupełnie umyka nam bokiem. W sytuacji, gdy – jeszcze raz powtórzmy to, powtórzmy to dobitnie – korupcja, łapówkarstwo, w szczególności w służbie zdrowia, prowadzi do tego, że umierają ludzie, umierają ludzie na drogach, bo nie dojedzie karetka, umiera mały chłopczyk w Białymstoku trzynastomiesięczny, bo nie ma środków na podstawowe badania, umierają ludzie, ponieważ są lekarze, którzy uzależniają zabiegi od łapówki. To jest plaga, a nie plagą jest czy jakimś problemem jest to, że funkcjonariusze CBA czy policji, czy prokuratury próbują dochodzić, kto wykorzystuje swoją funkcję publiczną do czerpania nienależnych korzyści. To jest prawdziwy, realny problem...

Ale jeśli owi funkcjonariusze działają niezgodnie z prawem, to należy...

No więc ja pytam, dlaczego sędzia Tuleya...

...opuścić zasłonę milczenia nad tym?

...dlaczego sędzia Tuleya w ciągu sześciu lat, bo sześć lat trwało to postępowanie, najpierw przed prokuraturą, później przed sądem, dlaczego w ciągu tych sześciu lat nie złożył zawiadomienia, miał sporo czasu. Musi dziwić taka sytuacja, bo przecież sporo tych przestępstw już się mogło przedawnić. Więc albo było realne przestępstwo funkcjonariuszy CBA, więc dlaczego sędzia Tuleya działa tak późno, albo go nie było i pan sędzia po prostu zaangażował się politycznie w pewien spór. Widzieliśmy powoływanie się na jego wypowiedzi polityków, widzimy publicystyczną formę uzasadnienia wyroku. Nie od tego jest sąd. Pan sędzia Tuleya bardzo zaszkodził wymiarowi sprawiedliwości, bardzo zaszkodził sądownictwu, bo bardzo wielu Polaków utraciło zaufanie do sądów, widząc, że sędzia wikła sąd, wikła sądownictwo, wikła wreszcie ten wyrok, który wydał, w spór polityczny. Pan sędzia Tuleya ustawił się w pewnym kręgu osób, które umniejszają czy też rozgrzeszają przestępstwa korupcyjne, atakując właśnie tych, którzy walczyli z korupcją. Ustawił się w pewnym sensie we froncie obrony łapówkarzy.

„Jeśli w aktach sprawy, w wystąpieniach końcowych stron znalazły się powody, żeby mówić o czasach stalinowskich, to miał prawo tak powiedzieć”, to jeden z sędziów Michał Strączyński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Tak że jak pan widzi, środowisko sędziowskie raczej...

Ja też mamy sygnały...

...w ogromnej większości...

Ja też mam... No wie pan, pan się powołał...

...popiera postawę sędziego.

Wie pan, sędzi mamy w Polsce pięć tysięcy...

Zacytowałem jedno ze zdań.

...a pan zacytował jednego czy dwóch sędziów. Ja mam też znajomych sędziów, którzy byli oburzeni tym, co powiedział Tuleya, uważając, że wikłał on środowisko sędziowskie w spór polityczny. Ale jeszcze tylko wrócę do Fiata, panie redaktorze. Tam...

Ja właśnie chciałem do tego nawiązać, bo cały spór idzie o fragment uzasadnienia, w którym sędzia Tuleya odnosząc się do działania funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, przesłuchania świadków czy podejrzanych porównał do przesłuchań sprzed lat, zwłaszcza do okresu stalinowskiego...

Dzisiaj Zbigniew Ziobro zapyta...

I okazuje się, panie pośle, że te czasy stalinowskie stają się modne. Teraz, jeśli pan pozwoli, zacytuję pana właśnie w sprawie tego, co się dzieje w fabryce w Tychach: „Można odnieść wrażenie, że zwolnienia mają charakter jak w czasach stalinowskich (to pana słowa), że o godzinie pierwszej w nocy wręcza się wypowiedzenie z pracy”. Czy pan wie, jak wyrzucano z pracy w czasach stalinowskich?

To było oczywiście celowe i wyolbrzymienie sprawy na gruncie uzasadnienia sędziego Tulei. Otrzymałem informację o tym, że właśnie w fabryce Fiata dochodzi do bulwersujących sytuacji, gdzie o dwunastej w nocy, pierwszej w nocy dochodzi do wręczania pracownikom wypowiedzeń, również takim pracownikom, którzy są jedynymi żywicielami swoich rodzin, wyrzuca się matki, które mają na utrzymaniu dzieci i nie mają innych środków na utrzymanie, wyrzuca się ojców rodzin, którzy utrzymują dwójkę, trójkę dzieci lub też mają niepracujące żony na utrzymaniu. Takie informacje mam od pracowników. A ludzi, którzy walczą, m.in. na przykład jednego z szefów związków zawodowych, pana Mateusza Gruźlę, szykanuje się i pewnie będzie próbowało zwolnić z pracy. Czy to jest demokracja? Czy o takie państwo walczyliśmy? Ażeby firmy, przedsiębiorstwa tysiącami zwalniały pracowników i nikt nie był w stanie stanąć w ich obronie? A w obronie widzimy....

A kto powinien stanąć w ich obronie pana zdaniem?

Państwo. Gdzie jest minister gospodarki? Gdzie są służby? Gdzie jest Inspekcja Pracy? Gdzie jest Rzecznik Praw Obywatelskich? Nie ma tych instytucji. Dlaczego tak się dzieje, że w obronie tysiąca pięciuset ludzi nikt nie staje? W sytuacji, gdy Solidarna Polska już od wielu miesięcy apelowała o to, żeby wicepremier Pawlak zajął się sytuacją w Fiacie, zajął się szykanowaniem pracowników, ale także zajął się tym, co się będzie działo z Fiatem, bo już od wielu miesięcy można było widzieć, że ta firma będzie chciała przenosić produkcję do Włoch. Dlaczego nikt nie rozmawiał wtedy z Fiatem? Dlaczego nikt nie pomógł temu przedsiębiorstwu, żeby nie doszło do tych zwolnień? A teraz, gdy jest zwalnianych 1500 osób, my zajmujemy się tym, co powiedział sędzia Tuleya, czasy stalinowskie. Więc to było celowe porównanie po to, żeby zwrócić uwagę państwa, mediów, dziennikarzy. I cieszę się, że to się mi udało. Ale rzeczywiście coś jest na rzeczy, jeśli o dwunastej czy pierwszej w nocy ludzie otrzymują wypowiedzenia z pracy, to nie jest to sytuacja przyjemna, sam pan redaktor przyzna.

Czy zatem wierzy pan w to, że... w końcu mają porozumienie, pracodawca i związkowcy, podpisali stosowne porozumienie o liczbie osób, które  mają odejść z pracy...

Nie mieli związkowcy wyjścia.

Pytanie brzmi: czy w tej sprawie, tak jak pan powiada, apelując do Rzecznika Praw Obywatelskich, do Głównego Inspektora Pracy i tak dalej, do tych osób czy instytucji, które pan wymienił...

Do ministra gospodarki, ministra pracy...

...do ministra gospodarki, cokolwiek...

...ale też do zarządu Fiata.

...zrobić, skoro stosowne dokumenty zostały podpisane.

Rozmawiać o tym, jak godnie traktować ludzi, jak nie dyskryminować tych ludzi, jak wreszcie znaleźć taki kompromis, żeby ci, którzy są jedynymi żywicielami rodzin, nie stracili tej pracy, bo z tego, co wiem, takie mam informacje, zwalnia się jedynych żywicieli rodzin. I chciałbym, żeby państwo się tym zajęło, chciałbym, żeby zarząd Fiata w Polsce także pochylił się nad tymi pracownikami i nie dyskryminował tych związkowców, którzy stają w ich obronie, bo ja odnoszę wrażenie, że w latach 80., 90. mieliśmy słynnych związkowców – Lecha Wałęsę i wielu innych, teraz potrzebne jest kolejne pokolenie ludzi, które będzie walczyło o prawa pracy, dlatego warto tych ludzi wspierać, dlatego warto pytać o to, dlaczego w taki sposób traktuje się ludzi pracy w Polsce.

Ciekawą rzecz powiedział bodaj rzecznik fabryki Fiat Auto Poland, że te osoby, o których pan mówi, te zwalniane osoby, czasami jedyni żywiciele czy osoby, które mają duże rodziny na utrzymaniu, mianowicie że pracodawca nie ma pełnej informacji o aktualnym statusie rodzinnym i materialnym owych pracowników.

No dobrze, ale jeżeli podejmuje się...

Teraz pytanie – uwzględniając to, co powiedział ten pan, to kto odpowiada za to, że firma nie ma pełnej wiedzy, czy pracodawca, czy może związkowcy, którzy takiej wiedzy powinni dostarczyć?

Panie redaktorze,  przecież to nie związkowcy zatrudniają pracowników, lecz pracodawca. Pracodawca przed decyzją o rozwiązaniu stosunku pracy powinie podjąć pełną wiedzę o tym, jaka jest sytuacja rodzinna każdego pracownika. Też chcę zwrócić uwagę na inną rzecz, że trochę stoją związki pod ścianą przy tej ilości i skali zwolnień, bo albo podpisujecie porozumienie i dostajecie wyższą odprawę, albo fora ze dwora i trzymiesięczne wynagrodzenie i dziękujemy. Więc trochę związki były postawione pod ścianą przy tym porozumieniu. Dlatego jeszcze raz za pośrednictwem mediów proszę zarząd Fiata, proszę także instytucje w naszym kraju za to odpowiedzialne, żeby nad sprawą się pochyliły. Tak nie można traktować ludzi  pracy w Polsce.

Szef klubu parlamentarnego Solidarna Polska poseł Arkadiusz Mularczyk był naszym gościem. Dziękujemy, panie pośle.

Dziękuję serdecznie.

(J.M.)