Polskie Radio

Rozmowa dnia: Adam Hofman

Ostatnia aktualizacja: 17.01.2013 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Adam Hofman, Prawo i Sprawiedliwość. Witamy, panie pośle, dzień dobry.

Adam Hofman: Dzień dobry, witam serdecznie.

K.G.: Jeśli pan pozwoli, na początek wrócilibyśmy do tematu, który poruszaliśmy na naszej antenie przed godziną siódmą – jakim prawem jazdy pan poseł dysponuje?

A.H.:  Kategorii...

K.G.: Ale chodzi mi o termin ważności.

A.H.:  A, to nie wiem, muszę sprawdzić. Ale na pewno sprawdzę, bo w tym pytaniu kryje się jakiś haczyk.

K.G.: Nie, nie, prawdopodobnie ma pan bezterminowe.

A.H.:  Najprawdopodobniej tak, nie było żadnych ograniczeń związanych ze zdrowiem, więc...

K.G.: I jak pan rozumie takie słowo: bezterminowe?

A.H.:  Rozumiem je: tak długo, dopóki będę w stanie jeździć pojazdem. Być może źle to rozumiem.

K.G.: A jak pan poseł prawdopodobnie wie, od soboty... ale sobota to sobota, od poniedziałku wchodzą nowe przepisy dotyczące wydawane praw jazdy, będą one wydawane na piętnaście lat.

A.H.:  No tak...

K.G.: No i teraz zaczęliśmy taką dyskusję na temat tego, co oznacza 15 lat w przypadku osób, które mają bezterminowe prawo jazdy. Rzecznik Ministerstwa Transportu powiedział, że w przypadku takich osób, które mają właśnie bezterminowe, wymiana nastąpi prawdopodobnie w roku 2028...

A.H.:  I dostanę wtedy na 15 lat.

K.G.: ...ale na jakich zasadach, to jeszcze nie wiadomo, bo jest dużo czasu, żeby to ustalić.

A.H.:  No, my mamy jeszcze inny problem. Z tego, co ja się orientuję, ze zmiany tych przepisów wynika, że w tej chwili ci, którzy będą robić prawo jazdy, nagle nie będą mogli przez moment, bo nie będzie przepisów wykonawczych, zmienią się zasady i jest kłopot. Stąd tyle L-ek na mieście, jak ktoś jeździ samochodem we wszystkich polskich miastach, pojawiło się L-ek zatrzęsienie właśnie dlatego, że się Polacy boją, że za chwilę nie będą mogli zrobić prawa jazdy, bo będzie chaos.

K.G.: Żeby zrobić po staremu. Zresztą możemy tutaj dodać, że część wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego w ogóle zawiesi prowadzenie egzaminów...

A.H.:  No właśnie, właśnie o tym mówię.

K.G.: ...bo nie zdąży wdrożyć u siebie systemów informatycznych niezbędnych do przeprowadzenia testu.

A.H.:  No, coś minister Nowak nie ma dobrego 2013 roku, przynajmniej jego początku. Jak nie fotoradary, to prawo jazdy, ja nie prawo jazdy, to go złapią, jak za szybko jedzie. No, coś...

K.G.: Nawet rzecz nie odnosi się stricte do ministra Nowaka, ale już chyba na poziomie ustawodawcy można było to wszystko jakoś tak opisać i tak zaproponować do realizacji, żeby to się zgadzało od początku do końca.

A.H.:  Tak, no alarmowaliśmy o tym. Mamy naprawdę bardzo dobrą ekipę w ministerstwie... znaczy w komisji infrastruktury: Andrzej Adamczyk, Jerzy Polaczek, Krzysztof Tchórzewski to są ludzie doświadczeni. My cały czas na posiedzeniach komisji różnego rodzaju wątpliwości stawiamy, ale niestety tutaj jest tak, że jedzie matematyczny czołg w rządowej koalicji, która przegłosowuje wszystko.

K.G.: Co jest charakterystyczne dla każdej rządzącej koalicji.

A.H.:  Dla tej najbardziej, ale rzeczywiście to jest tak, że koalicja zazwyczaj wie lepiej. Czasem się powinna słuchać, bo wcześniej tak bywało, we wcześniejszych kadencjach. W tej kadencji już się tak nie zdarza.

K.G.: Pani marszałek Ewa Kopacz skierowała do sejmowych komisji, skoro mówimy już o ruchu drogowym, projekt zmian w prawie, który pozwoli karać mandatami za wykroczenie drogowe parlamentarzystów. Rozumiem, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości i ci, którzy zasiadają w stosownych komisjach będą za.

A.H.:  Ależ nie tylko w komisjach i na sali sejmowej, bo my jesteśmy od dawien dawna zwolennikami zniesienia tej części, tylko części immunitetu, która dotyczy przestępstw pospolitych, w tym przestępstw drogowych. Immunitet powinien chronić posła tylko wtedy, kiedy wykonuje on mandat, np. z mównicy sejmowej czy w różnego rodzaju działaniach, i chronić go, nie wiem, bogatymi biznesmenami, którzy mają rzesze prawników i mogą zamknąć usta, jeśli się mówi niewygodne rzeczy. Na to... Nie, to tu musi być immunitet. Ale przestępstwa pospolite drogowe... Zresztą ja pamiętam, jest takie rozporządzenie marszałka, że dziś można karać posłów... Ja płacę mandaty. Można dziś karać posłów, bo policja występuje do marszałka Sejmu i marszałek Sejmu od razu uchyla ten immunitet. I tak się powinno dziać, bo posłowie nie powinni się chować, jeśli chodzi o przestępstwa drogowe, wykroczenia drogowe, za immunitetem, to jest oczywiste.

K.G.: Ale może pan płacić dlatego...

A.H.:  Że chcę.

K.G.: ...że podjął pan taką decyzję po prostu...

A.H.:  Że chcę, tak.

K.G.: ...wobec samego siebie, złapali mnie, to płacę.

A.H.:  Tak, tak, dlatego ...

K.G.: Ale część pana kolegów wyciąga legitymację poselską?

A.H.:  No to trzeba to napiętnować, bo, jak mówię, immunitet nie jest po to, żeby łamać przepisy drogowe. Immunitet jest po to, żeby poseł nie bał się podejmować interwencji, czasem w stosunku do ludzi, którzy mają, nie wiem, armię prawników czy są wpływowi i potężni.

K.G.: Tylko to nie takie oczywiste, bo zdaje się za marszałka Bronisława Komorowskiego próbowano coś z tym zrobić i wtedy takie projekt nie przeszedł.

A.H.:  Ale pamiętam marszałka Dorna, który skądinąd jest dzisiaj w konkurencyjnej partii, więc nie mam powodu, żeby jakoś go chwalić w tym znaczeniu, że...

K.G.: Można, jeśli dobrze zrobił.

A.H.:  Ale w tym znaczeniu, że jest to kolega z mojej partii. Ale mówię, że jeśli coś jest dobrze zrobione, a pamiętam, on dobrze zrobił, wydał takie... Bo za jego czasów było jasne: jest złapany poseł na drodze, on natychmiast... tylko wystarczy telefon i on natychmiast ściąga mu immunitet. To były czasy, kiedy my rządziliśmy, i tak to powinno funkcjonować. A jak nie działa za marszałek Kopacz, to zmieńmy prawo, oczywiście.

K.G.: Sędzia Igor Tuleya wysyła do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, chodzi o agenta Centralnego Biura Antykorupcyjnego, tak zwany „duży Tomek” miał przekroczyć uprawnienia, składał fałszywe zeznania w sprawie doktora Mirosława G., czyli to, co mówił sędzia Tuleya na rozprawie w uzasadnieniu, ma swój ciąg dalszy, ma swoje konsekwencje, czyli dotrzymuje słowa sędzia Tuleya.

A.H.:  No tak, tylko że jeśli uzasadnieniem tego, że sędzia Tuleya mówi o stalinizmie, czyli naprawdę z bardzo wysokiego ce, tym, że podobno, bo to jest dopiero... to nie jest wyrok sądu, który stwierdził, że tak było, tylko według sędziego, to jest tylko doniesienie o popełnieniu przestępstwa, które każdy obywatel, nie tylko sędzia, może złożyć, że składał fałszywe zeznania, i to ma być stalinizm, no to ja mimo wszystko się trochę burzę na takie porównanie. Co więcej, ja słyszałem wypowiedź na ten temat i tam nie było żadnego funkcjonariusza pod przykryciem, żaden tak zwany przykrywkowiec nie pracował przy tej akcji. Więc zobaczymy, co sąd w tej sprawie orzeknie, czy rzeczywiście doszło do naruszenia przepisów prawa i kodeksów, czy nie. Jeśli doszło, to winni muszą być ukarani, to jest oczywiste, ale mimo wszystko to, że ktoś podobno, domniemanie, składa fałszywe zeznania porównać do czasów stalinowskich, jest zdecydowanym nadużyciem.

K.G.: Znaczy to porównanie dotyczyły sposobu przesłuchiwania osób, które były świadkami lub podejrzanymi w sprawie, przez funkcjonariusza.

A.H.:  No tak, ale w tej sprawie doniesienia do prokuratury nie ma. Jest tylko jakiś dwustronicowy spis nie wiadomo czego. Sędzia Tuleya tutaj strzelił z armaty do wróbla i to jeszcze użył porównania, które w Polsce szczególnie budzi bardzo mocne negatywne skojarzenia, wielu ludzi rzeczywiście poczuło się urażonych.

K.G.: A co pan sądzi o tym, że red. Cezary Gmyz pisze o tym, że sędzia Igor Tuleya niekoniecznie jest osobą bezstronną i obiektywną, bo jego matka była funkcjonariuszką Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa.

A.H.:  Nie widziałem, nie znam tego artykułu, ale dowiedziałem się o tym wczoraj i moją opinią w tej sprawie, to jest tylko moje zdanie, ja uważam, że bardziej bulwersujące czy bulwersujące mnie, dla mnie osobiście od tego, gdzie pracowali rodzice pana sędziego, jest to, co on sam zrobił w tej sprawie, znaczy dla mnie to już jest dyskwalifikujące, ta jego publicystyka polityczna i właśnie słowo o stalinizmie dla mnie dyskwalifikują go jako rzetelnego, bezstronnego sędziego. Więc niepotrzebne są dla mnie dodatkowe dane. Przy czym ja wiem, że dużo ludzie, bardzo dużo różnych dziennikarzy bardzo mocno zaatakowało redaktora Gmyza, np. Tomasz Lis, który sam ma na koncie podobne albo nawet gorsze działania, w jego piśmie pojawił się artykuł dotyczący ojca pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który się zajmował jego przeszłością wcale nie taką, jaką tutaj u sędziego Tulei, ale jednak. Więc no cóż, powinni wszyscy ci, którzy teraz się oburzają, pamiętać o swoich grzechach w takich sprawach.

K.G.: No tak, ale w przypadku tego artykułu, o którym pan mówi, to autor tego artykułu od razu miał otrzymać nagrodę, to się zdaje „Hiena Roku” nazywa, ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, bo nie wolno takich rzeczy robić, bo nie wypada...

A.H.:  Ale Lis go bronił (...)

K.G.: A o Igorze Tulei można?

A.H.:  Nie, ja w obu tych sprawach mam podobne zdanie, to znaczy uważam, że czyny ludzi, którzy je popełniają, świadczą o nich. I tutaj o sędzim Tulei świadczą jego czyny przede wszystkim, dla mnie wystarczająco dyskwalifikujące.

K.G.: Mamy informację od bodaj przedwczoraj o tym, że ewentualnie wrak samolotu Tu-154M może być zwrócony Polsce, tyle tylko, że najpierw powinniśmy złożyć, rząd polski prawdopodobnie, formalny wniosek o zwrot, a w przypadku odmowy odwołać się od decyzji sądu.

A.H.:  Tutaj mamy do czynienia z taką... od paru dni z taką... z różnymi pytaniami właśnie, co zrobić, jak ten wrak wróci, że są nowe możliwości. Przy czym fakty są takie, że on nadal leży na smoleńskiej ziemi i na razie nic nie wskazuje na to, tak w tych realnych działaniach, że on szybko wraz z czarnymi skrzynkami wróci. Są różne informacje, że polski rząd nie wykorzystał pewnej ścieżki prawnej, że polscy dyplomaci ją znają, a że premier jej nie zna. Ale moim zdaniem wszystko jest jednak winą tego grzechu pierworodnego, czyli braku dobrego rozeznania prawnego bezpośrednio po katastrofie i oddaniu śledztwa Rosjanom, przyjęciu złej podstawy prawnej, to potem skutkowało właśnie tym, że ciężko odzyskać wrak, że ciężko skrzynki. Także zmarnowano pierwsze dwa lata, żeby zwrócić się o pomoc do Unii Europejskiej, co minister Sikorski zrobił dopiero niedawno, przecież czas stracono. I to raczej są powody, dlaczego ten wrak tam cały czas jest.

K.G.: Pana partyjny kolega mówi Rzeczpospolitej poseł Stanisław Piotrowicz, że wrak jest własnością państwa polskiego i Rosja powinna go oddać, a nie sugerować, że trzeba składać kolejne wnioski.

A.H.:  Mogę się z tym zgodzić.

K.G.: Wydaje się, że mówi to samo co mówią... na przykład co mówi polskie MSZ, bo na tej samej zasadzie jest, taka sama opinia.

A.H.:  No to sądzę, że gdyby tak postawić sprawę na samym początku, czyli bezpośrednio po katastrofie, w stosunku do polskich dowodów, czyli wraku i skrzynek i wszystkiego, co tam się znajdowało, ale  także w ogóle do śledztwa, które chcielibyśmy prowadzić, to wtedy nacisk opinii międzynarodowej, no i chęć samego Putina, tak, by wypaść bardzo wiarygodnie w tej sprawie, musiałaby spowodować, że Rosja byłaby w trudnej sytuacji i coś by musiała nam dać, oddać, zwrócić lub ustąpić. Teraz już im dalej w las, tym ciemniej, niestety tutaj tak jest. Trochę za późno polski rząd się zorientował, że jak będziemy tylko liczyć na Rosję, to daleko nie zajdziemy.

K.G.: Czyli sądzi pan, że co, to jest taki ciąg dalszy rosyjskiej gry: napiszcie wniosek, my rozpatrzymy...

A.H.:  Tak sądzę.

K.G.: ...a jak nie, to się odwołajcie i tak dalej?

A.H.:  Tak właśnie sądzę, że tam się różnie rozkłada akcenty, ale cały czas w stosunku do Polski toczy świadomą grę. Zresztą przyznają się do tego bez ogródek, niedawny wywiad w polskiej prasie z jednym z doradców Putina właśnie takim od technologii różnego rodzaju działań, który doradzał w sprawie katastrofy smoleńskiej, raportu MAK-u, który jednoznacznie mówi, że my wobec was stosujemy różnego rodzaju strategie prowokacyjne. To od początku było wiadomo. Ja zawsze pytałem, czy polskie służby zdają sobie sprawę, czy prowadzą w tej sprawie odpowiednie działania. W stosunku do mnie to zawsze wyglądało tak, że: ale po co służby, no jak, że jesteśmy takimi wielkimi partnerami z Rosją? No nie, nie, nie można być naiwnym jak dzieci.

K.G.: I ostatnia kwestia, jeśli pan pozwoli, Powstanie Styczniowe, rocznica, 150-lecie, wczoraj inauguracja  obchodów w Pałacu Prezydenckim z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Z tego, co nasi słuchacze wiedzą, Prawo i Sprawiedliwość ma własny komitet, Społeczny Komitet Obchodów Rocznicy Powstania. Nie dało się połączyć tego w jedno?

A.H.:  Była możliwość, ponieważ my byliśmy od początku tej sprawy w ogóle, od dawna, już dawno, w zeszłym roku Kazimierz Michał Ujazdowski zaproponował w Sejmie wszystkim klubom, także Platformie Obywatelskiej, uchwałę, by rok 2013 stał się Rokiem Powstania Styczniowego na szczeblu rządowym, czyli żeby rząd przyjął to jako rok 2013 Powstanie Styczniowe... rocznicy obchodów Powstania Styczniowego i cały rok były rządowe obchody. Niestety to zostało w Sejmie odrzucone, klub Platformy nie znalazł do tego większości, nie chciał tego poprzeć. My uznaliśmy, że zrobimy Społeczny Komitet i obchody w całej Polsce. Pan prezydent także uznał, że jednak to jest ważne i włączył się, znaczy jakby na szczeblu prezydenckim organizuje te obchody. No i dobrze, że tak się stało, dobrze, że prezydent uznał to za ważne. Żałuję, że premier i że Platforma nie uznała tego za ważne, bo wtedy można byłoby zrobić rządowe obchody. A tak, ponieważ my zaczęliśmy ze Społecznym Komitetem pracę, no to kontynuujemy ją. Źle by było teraz porzucić naszych partnerów społecznych.

K.G.: Poseł Adam Hofman, poseł Prawa i Sprawiedliwości, był gościem Sygnałów dnia. Dziękujemy, panie pośle.

A.H.:  Bardzo dziękuję.

K.G.: I ewentualnie proszę rzucić okiem na prawo jazdy, jaka jest data ważności.

A.H.:  Miłego dnia, zaraz sprawdzę.

Daniel Wydrych: Ale to prawdopodobnie w 2028.

K.G.: Prawdopodobnie w 2028 (...)

A.H.:  Ale jak jest tyle fotoradarów...

K.G.: ...pozna pan w ciągu najbliższych 15 lat.

A.H.: Ale tyle fotoradarów, to do 2023 utrzymać prawo jazdy to będzie wyczyn każdego kierowcy.

K.G.: Pan tak często łamie przepisy?

A.H.:  Nawet nie tak... Staram się jeździć przepisowo, ale wie pan, jak fotoradarów będzie tyle, że 20 tysięcy zdjęć dziennie, no to ktoś będzie na tych zdjęciach uwieczniony.

D.W.: Ale padło: staram się.

A.H.:  Staram się, staram się.

K.G.: Dziękujemy jeszcze raz.

(J.M.)