W Parlamencie Europejskim ponad jedna trzecia deputowanych to kobiety. I choć liczba przedstawicielek płci pięknej w polityce rośnie, to na najwyższych stanowiskach wciąż jest ich mało. Zmiany nie nastąpią jednak od razu.
- W wielu sytuacjach lepiej być świadomym tych problemów, mówić o nich. Jeśli można, to unikać regulacji prawnych. Natomiast tam gdzie nie można zmienić obyczajów, nawyków i mentalności, wprowadzenie kwot jest konieczne - przekonuje europosłanka prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Zdaniem eurodeputowanej Joanny Senyszyn, trzeba walczyć ze stereotypami płciowymi i to już od najmłodszych lat. - Kobietom po prostu należy się wszystko to, co mają mężczyźni. Ani więcej, ani mniej. Dokładnie to samo. Dlaczego? Bo jesteśmy i jest nas połowa - powiedziała Senyszyn.
Z tymi poglądami nie zgadza się jednak europoseł Tadeusz Cymański. – Żądanie by parytet dostępu do stanowisk był obowiązkowy jest upokarzający jeśli kobieta miałaby być na czele firmy lub listy tylko dlatego, że jest kobietą - powiedział.
Europarlament chce wprowadzić ogólnie obowiązujące kwoty, które pomogą zwiększyć reprezentacje kobiet w zarządach firm do 40 proc. w 2020 roku.
polskieradio.pl, tj