Zdaniem Grzegorza Miecugowa jakiekolwiek uogólnienia w tych sprawach nie są na miejscu. - Nie ma żadnego wspólnego mianownika między zaatakowaniem Kuby Wojewódzkiego, zamalowaniem witryny restauracji Piotra Najsztuba i uderzeniem mnie na Przystanku Woodstock - powiedział dziennikarz TVN 24. Jego zdaniem, gdyby był w tych działaniach ogólny motyw, to bałby się wyjść na ulicę.
Z Miecugowem zgodził się Piotr Najsztub. - Nie widzę znaku równości pomiędzy tymi atakami - powiedział. Jak tłumaczył w Debacie dnia radiowej Jedynki, ludzie zawsze mieli za złe dziennikarzom. Przypomniał, że gdy był jeszcze reporterem "Gazety Wyborczej" w latach 90., to wielokrotnie zdarzyło mu się "oberwać" np. za premiera. - Nie sympatyzowałem z nim, ale brano mnie za człowieka władzy. Dziennikarz zawsze dla normalnych ludzi taką rolę pełnił - powiedział Najsztub.
Natomiast Paweł Lisicki z tygodnika "Do Rzeczy" zauważył, że trzeba oddzielić kondycję dziennikarstwa od ataków na ludzi mediów. - Żyjemy w społeczeństwie bardzo politycznie podzielonym. Dziennikarze mają swoich zwolenników i przeciwników. Emocje, które wbudzają, przejawiają się czasami w barbarzyński sposób - przyznał Lisicki.
Zapraszamy do wysłuchania debaty z udziałem Grzegorza Miecugowa, Piotra Najsztuba i Pawła Lisickiego. Prowadził ją Przemysław Szubartowicz.
tj