Polskie Radio

Rozmowa dnia: kmdr Janusz Walczak

Ostatnia aktualizacja: 06.03.2015 12:40
Audio
  • Kmdr Janusz Walczak z MON o kondycji polskiego wojska i akcji skierowanej do ochotników (Jedynka/Z kraju i ze świata)

Marek Mądrzejewski: Naszym gościem jest komandor Janusz Walczak, dyrektor Departamentu Prasowo–Informacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej. Witamy serdecznie.

Komandor Janusz Walczak: Dzień dobry państwu.

Nim przejdziemy do rozszyfrowania hasła „To jest wasz czas, czas ochotników”, pozwoli pan na pytanie bardziej ogólnej natury. Politycy mozolnie i bezskutecznie zabiegają o pokój na Ukrainie. Dowódca wojsk USA w Europie, generał Frederic Hodges ostrzega, że Moskwa może chcieć doprowadzić do destabilizacji NATO, wysyłając zielone ludzki na terytorium jednego z państw członkowskich. W związku z tym zagrożeniem uznaje, że na wschodniej flance Sojuszu powinny pojawić się amerykańskie wojska, w Polsce także. Jak nasza armia przygotowana jest na taki scenariusz?

Nasza armia rozpatruje i przygotowuje się do wszelkich możliwych scenariuszy, tym bardziej że gdy pojawiają się nowe scenariusze, nowe zagrożenia, nowe niebezpieczeństwa, je diagnozujemy, to też do nich się przygotowujemy. Tak że proszę pozwolić, że nie będę mówił o szczegółach związanych z przygotowaniem tego typu, natomiast nie będziemy zaskoczeni czy nie jesteśmy zaskoczeni tego typu możliwościami.

Jak liczna jest nasza armia? W 89 roku było to około 350 tysięcy, a w tej chwili?

W tej chwili 100 tysięcy zawodowców i podkreślam – zawodowców. Ja służyłem w armii, zacząłem służbę w armii zawodowej w 89 roku i proszę mi wierzyć, ta armia obecna stutysięczna jest o wiele bardziej wydajna, skuteczna niż ówczesna poborowa armia trzystutysięczna. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego.

Wówczas mieliśmy prawie 2,5 tysiąca czołgów, teraz mamy ich 680. To też jest lepiej?

W tej chwili jedno dobre urządzenie zastępuje dwadzieścia słabych urządzeń, jeden bardzo dobrze wyszkolony żołnierz zastępuje dziesięciu innych. Bardzo dużo jest techniki, automatyzacji na polu walki, wsparcia w postaci informatyzacji. Tego nie było 20 lat temu, proszę pamiętać, to była armia absolutnie klasyczna, natomiast w tej chwili nawet systemy rozpoznania są bezzałogowe, i to nie tylko rozpoznania powietrznego, ale rozpoznania, które kroczy po lądzie i porusza się na wodzie i pod wodą. W związku z tym nie musi tam już człowiek występować.

No to właśnie, tak patrząc na pana mundur, zapytam o okręty. Mamy ich trzy razy mniej.

To prawda, mamy ich trzy razy mniej. Marynarka Wojenna należy do tych zaniedbanych przez ostatnie kilkadziesiąt lat, i to nie ostatnie 20 tylko, ale, powiedzmy, 40 i 50 lat. I teraz żmudnie należy nadrobić zaległości. Pierwszy okręt, że tak powiem, zupełnie nowoczesny powinniśmy zwodować w czerwcu tego roku, pod koniec roku wejdzie do użytkowania. Mam nadzieję, że ta Marynarka będzie się również rozwijała. Natomiast Marynarka ma dosyć duże w tej chwili możliwości uderzeniowe wbrew pozorom, ich nie widać, ale wczoraj ogłosiliśmy taki komunikat o tym, że będziemy kupowali „Homara”, czyli rakiety, artylerię rakietową, która będzie operowała do 300 kilometrów. Marynarka Wojenna w tej chwili ma artylerię rakietową, która może operować do ponad 200 kilometrów. I to jest bardzo nowoczesne rozwiązanie, które stacjonuje i na lądzie, i na okręcie. W związku z tym nie jesteśmy zupełnie bezbronni. Natomiast z całą pewnością należy tutaj dosyć dużo pracować, dlatego też jest system, specjalny program operacyjny dla Marynarki Wojennej w ramach modernizacji technicznej.

Powiedział pan o walorach tego uzawodowienia armii, a spójrzmy na to troszeczkę z innej perspektywy. W sierpniu 2008 roku właściwie rząd Donalda Tuska przyjął program profesjonalizacji i to między innymi skutkuje odejściem od powszechnego poboru, a psychologicznie utrwaleniem takiej postawy: płacimy wam żołd, w zamian żądamy gwarancji bezpieczeństwa. Skutek? Zanik poczucia współodpowiedzialności za losy kraju. Czy uzawodowienie polskiej armii nie okazało się z tej perspektywy błędem?

Przed polskim programem uzawodowienia o tym mówili nam Czesi, bo Czesi zrobili go wcześniej i też zdiagnozowali taką potrzebę, tylko ta potrzeba, że tak powiem, poprawienia tego systemu to nie jest tylko sprawa wojska, ale w ogóle na przykład stanu edukacji. To powinno się zacząć w rodzinie, w szkole, a Siły Zbrojne to jest tylko ten końcowy element, zarówno wykonawczy, jak i edukacyjny. W związku z tym być może, że tutaj mamy zaległości, natomiast my od trzech lat szkolimy rezerwy dosyć intensywnie, w tym roku przeszkolimy kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, za kilka lat dwa razy tyle, za 2–3 lata będzie dwa razy tyle. Tak że my pamiętamy o rezerwistach. Zresztą ta euforia ostatniego roku popierania starań o bezpieczeństwo, wsparcia projektów 2% na obronność czy też nawet PKB, bo PKB cały czas rośnie, więc środki na Siły Zbrojne i na bezpieczeństwo rosną.

No dobrze, to przejdźmy w takim razie do tego, co kryje się za hasłem „To jest wasz czas, czas ochotników”, hasłem, które – przypomnijmy – od początku tego miesiąca propaguje MON.

Ja może tutaj zastosuję taką paralelę związaną z Wojskami Specjalnymi, bo to najbardziej chyba jest adekwatne dla sprawy. Mianowicie dowódcy Wojsk Specjalnych mówią tak: ja nie chcę, żeby na jedno miejsce operatora Wojsk Specjalnych przychodził jeden kandydat, to jest klęska. Dziesięciu kandydatów to jest bardzo niedobrze. Niech przyjdzie stu kandydatów. Ja wybiorę tego najlepszego, który zastąpi dziesięciu innych. I...

Ale to ożywia pan nadzieję tych, którzy zakładają, że na przykład udział w tym projekcie, w tym programie będzie przepustką do służby zawodowej.

Nie, nie, absolutnie nie. Pamiętajmy o tym, że Siły Zbrojne muszą posiadać rezerwy. I te rezerwy muszą być równie dobre, jak Wojska Operacyjne, przynajmniej w sensie świadomości, intelektu, zdolności. Może niekoniecznie siły fizycznej i szybkości w wybieganiu, bo tu trudno wyrobić, jeżeli się codziennie nie uprawia wf-u na przykład, natomiast jeżeli chodzi o te zdolności, to one muszą istnieć. Więc tak samo jak potrzebujemy zdolnych inżynierów, umiejących obsługiwać zaawansowaną elektronikę w chwili obecnej, to tak samo nie potrzebujemy wśród rezerwistów tylko Indian, którzy będą z karabinem biegali poligonie. Potrzebujemy myślących, świadomych, inteligentnych, mających bardzo szerokie umiejętności ludzi, lingwistów, prawników, lekarzy, inżynierów, my ich potrzebujemy, ludzi od zarządzania personelem. Więc tu chodzi o ten entuzjazm. Powiedzmy tak: oceńmy, co każdy może dać naszej ojczyźnie w sensie bezpieczeństwa, i tu o to chodzi głównie.

Dobrze, do kogo kierowana jest oferta przeszkolenia wojskowego?

W tej chwili nie mówimy o ofercie, bo oferty są już określone, my mamy je zbilansowane, wiemy, ilu przeszkolimy, mamy na to środki i zaplanowaliśmy.

Wy wiecie, ale może ci ludzie, którzy chcą się zgłosić, nie wiedzą.

No właśnie, i to jest właśnie ten aspekt. Czyli po pierwsze chcemy poinformować naszych entuzjastów, co mogą uzyskać, w czym możemy pomóc i czego my oczekujemy, bo pamiętajmy, proszę, że naczelną zasadą jest to, abyśmy byli bezpieczniejsi, nie żeby urządzać festyny dla chętnych, którzy mają czas i taką wolę, ale po to, żebyśmy byli bezpieczniejsi, żebyśmy my, wszyscy obywatele mieli poczucie, że nie wydajemy tych środków na próżnicę. Czyli to jest ta główna sprawa.

Wracam do tego, do kogo to jest adresowane wiekowo, jeżeli chodzi o płeć?

Nie ma rozróżnienia co do płci. 18–50 lat to jest ta granica, która ustawa przewiduje bycie rezerwistą, podoficer i oficer do 60 lat. Ograniczenia związane z bardzo takimi specjalnościami szczególnymi można w drodze wyjątku przenieść, czyli mogą być starsi, ale to są bardzo szczególne umiejętności, np. tłumacze, tłumacz może mieć 70 lat, jeżeli jest dobry.

Co czeka ochotnika po zgłoszeniu się do wojskowej komendy uzupełnień?

Przede wszystkim musi powiedzieć, co umie i na co jest zdecydowany, czy jest zdecydowany...

A wy to sprawdzicie?

A my to sprawdzimy, oczywiście. Sprawdzimy to na podstawie dokumentów, sprawdzimy na podstawie deklaracji i dokumentacji, którą posiadamy. Sprawdzimy, czy te umiejętności są nam potrzebne też. To też jest ważne. Jeżeli są te umiejętności unikalne i potrzebne, to do takiego kogoś będzie ta propozycja skierowana przede wszystkim. No, niestety, służba przygotowawcza, czyli żołnierzem się zostaje po pięciu miesiącach szkolenia przygotowawczego. I to jest warunek bardzo istotny. Wyłączeni są z tego pojedyncze przykłady związane z tymi unikatowymi umiejętnościami. Nie potrzebujemy operatora drona, który będzie się dwadzieścia razy podciągał na drążku, potrzebujemy, żeby on miał głowę na karku, ale może mieć nadwagę, i możemy go wtedy wyłączyć z tego zasadniczego elementu przeszkolenia wojskowego. Natomiast głównie to.

Ale jakiego rodzaju przeszkolenia wchodzą w rachubę? W przypadku takiego specjalisty rozumiem, że zaznajomienie się z konkretnym modelem sprzętu wojskowego, który miałby obsługiwać. Czy ktoś, kto nie ma takich szczególnych dyspozycji, natomiast chciałby po prostu w jakiś sposób was wspomóc, też znajdzie miejsce?

Szkolenie podstawowe wtedy, pięć miesięcy zostać żołnierzem. To szkolenie jest podzielone na dwa etapy, taki podstawowy etap, wojskowy, my to nazywamy unitarny, a później etap specjalistyczny. Czyli ktoś, kto ma inklinacje albo skończył technikum mechaniczne, może zostać technikiem czołgowym, kierowca klasy C może zostać kierowcą Rosomaka i tak dalej, i tak dalej.

Czy w czasie tych pięciu miesięcy wojsko płaci jakieś pieniądze temu człowiekowi?

Utrzymujemy go, to jest szkolenie skoszarowane, ciągłe. No, żołd jest symboliczny, kiedyś mówiło się, że na papierosy, ja bym powiedział teraz, że na gumę do żucia.

A taki, nie wiem, pracodawca na przykład, od którego odchodzi ten człowiek, dostaje jakąś rekompensatę ze strony wojska?

W szkoleniu rezerwistów, czyli gdy powołujemy rezerwistów, to tak, gdy powołujemy członka Narodowych Sił Rezerwowych, to tak. Natomiast jeżeli ktoś decyduje się na szkolenie podstawowe, no to zmienia styl życia i jego decyzja jest związana również z pewnymi decyzjami życiowymi. No, trzeba to wziąć pod uwagę.

No więc trzeba wziąć to pod uwagę. Dziękuję serdecznie. Komandor Janusz Walczak, dyrektor Departamentu Prasowo–Informacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej, był naszym gościem.

Do usłyszenia, dziękuję.

(J.M.)