Spotkanie rozgrywane na stadionie Soccer City w Johannesburgu, w obecności blisko 85 tysięcy widzów, nie należy do porywających widowisk. Mało ciekawa była zwłaszcza pierwsza połowa.
Grają ze sobą dwa wyrównane zespoły, którym nie udało się strzelić gola, mimo iż miały ku temu nieliczne okazje. Na boisku jest bardzo dużo walki w środku pola - dobrze prowadzący zawody sędzia Howard Webb pokazał aż dziewięć żółtych kartek - sześć Holendrom i trzy Hiszpanom.
Pierwsze minuty należały do Hiszpanów, którzy zepchnęli Holendrów do defensywy. Już w 5. minucie po świetnym dośrodkowaniu Xaviego bardzo blisko strzelenia gola był Sergio Ramos. Znakomitą interwencją popisał się jednak Martin Stekelenburg. "Pomarańczowi" odpowiedzieli niegroźnym strzałem Dirka Kuyta. W 11. minucie znów było groźnie pod bramką Holendrów - Ramos wdarł się w pole karne, ale na posterunku był John Heitinga. Po chwili tylko w boczną siatkę trafił David Villa.
Z czasem zespół Berta van Marwijka śmielej zapuszczał się na połowę rywali. W 16. minucie Carles Puyol brutalnie faulował Arjena Robbena. Do rzutu wolnego podszedł Wesley Sneijder, ale Iker Casillas nie miał problemów z pewnym złapaniem piłki. W kolejnych minutach tempo meczu siadło, a żadna z drużyn nie pokusiła się o żadną groźną akcję.
Do ciekawej sytuacji doszło w 33. minucie, kiedy Holendrzy chcieli oddać Hiszpanom piłkę, ale ta po odbicu się dostała takiego poślizgu, że musiał interweniować Casillas. Cztery minuty później Oranje zaskoczyli rywali oryginalnym rozegraniem rzutu rożnego, ale niepilnowany Joris Mathijsen nie trafił w decydującym momencie w piłkę. La Roja odpowiedziała niecelnymi strzałami Pedro Rodrigueza i Xabiego Alonso. W ostatniej minucie przed przerwą umiejętności Casillasa sprawdził Arjen Robben.
Druga połowa rozpoczęła się tak jak pierwsza - krótką dominacją Hiszpanów. W 48. minucie strzałem głową próbował pokonać Stekelenburga Puyol, ale jego strzał został zablokowany. W odpowiedzi groźną szarżę przeprowadził Gregory van der Wiel, ale żaden z jego kolegów nie wspomógł go w polu karnym. Ośmieleni Holendrzy po chwili oddali kolejny celny strzał - Arjen Robben znów jednak uderzył tak, że hiszpański bramkarz nie miał problemów.
W 54. minucie Giovanni van Bronckhorst faulował Sergio Ramosa. Uderzenie z rzutu wolnego zza linii pola karnego Xaviego poszybowało jednak nad poprzeczką. Cztery minuty później, w analogicznej sytuacji po drugiej stronie boiska, Holendrzy mieli sytuację bramkową, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego. W 60. minucie Del Bosque zaczał przemeblowywać skład - zszedł Pedro, a w jego miejsce pojawił się Jesus Navaz. Z kolei van Marwijk po dziesięciu minutach zdjął Dirka Kuyta, a wprowadził Eljero Elię.
W 62. minucie kibice wreszcie doczekali się szybkiej akcji i stuprocentowej okazji dla Holandii. Pięknym prostopadłym podaniem popisał się Wesley Sneijder, do piłki doszedł Arjen Robben, który w sytuacji sam na sam z Casillasem strzelił w wyciągniętą nogę hiszpańskiego golkipera.
Po siedmiu minutach to Hiszpania powinna była prowadzić. Holendrzy na tyle niefrasobliwie wybijali piłkę z pola karnego, że ta spadła pod nogi Villi, który z kilku metrów trafił tylko w nogi rywala. Najlepszy snajper zespołu próbował zdobyć bramkę z rzutu wolnego w 74. minucie, ale znów miał kłopoty z celnością. Kilkadziesiąt sekund później Sergio Ramos miał znakomitą sytuację - strzelał mocno głową po rzucie rożnym, podobnie jak Puyol w półfinale z Niemcami, tym razem jednak wykonanie było dalekie od perfekcji.
W 83. minucie Robben znalazł się w podobnej sytuacji jak dwadzieścia minut wcześniej. W pojedynku szybkiego Holendra z Casillasem znów górą był bramkarz Realu Madryt. Oranje jeszcze raz groźnie zaatakowali - w 89. minucie na pozycję przytomnie wychodził van Persie, okazało się jednak, że był na spalonym.
Żadna z drużyn nie zdobyła bramki w regulaminowym czasie gry. Oznacza to, że dzisiejszy finał jest drugim w historii, przebiegającym według takiego scenariusza. Poprzedni miał miejsce w 1994 roku, kiedy grały Włochy i Brazylia.
Przed meczem odbyła się ceremonia zakończenia mistrzostw świata. Na murawie pojawił się między innymi 91-letni Nelson Mandela, który pozdrowił kibiców czekających na pierwszy afrykański finał mundialu. Doszło tez do incydentu - jeden z kibiców wdarł się na boisko i usiłował pochwycić Puchar Świata, ale odpowiednie służby powstrzymały go.
dp