Zagubieni ludzie i chaos stanu wojennego
Pierwszy pomysł pojawił się u Krzysztofa Piesiewicza jeszcze w roku 1983. Jak wspomina, podczas krótkiej rozmowy z Kieślowskim stwierdził, że w kraju panuje chaos, a ludzie są zagubieni. Uważał również, że wierzący zbierają się w kościołach, które są dla nich jedyną przestrzenią, w której mogą się gromadzić i czuć wolni. Jak wspomina, to wszystko zaowocowało stworzeniem "Dekalogu". Kieślowski początkowo był dość niechętny temu pomysłowi. Wszystko ze względu na złe przyjęcie filmu "Bez końca" (1984), a jednocześnie świadomy pogarszającej się sytuacji w kraju – postanowił się zająć tym tematem. Obaj zgodzili się, że powinno to być dziesięć nowel filmowych, nawiązujących do dziesięciu przykazań.
Przełomowy pomysł Zanussiego
Pierwotnie Kieślowski chciał być jedynie współautorem scenariusza: nowele miało nakręcić dziesięciu debiutujących reżyserów. Już na początku projektu obaj autorzy stwierdzili, że akcja będzie się rozgrywać na warszawskim osiedlu wieżowców. Jesienią 1986 roku dziesięć odcinków trafiło do TVP, na początku 1987 ówczesny prezes Telewizji Polskiej Janusz Roszkowski wyraził zgodę na rozpoczęcie prac nad "Dekalogiem". Okazało się jednak, że pieniędzy wystarczy tylko na osiem filmów. Wtedy Krzysztof Zanussi wpadł na pomysł, aby kilka części nakręcić w wersji podwójnej – telewizyjnej i kinowej. Taka jest geneza "Krótkiego filmu o zabijaniu" i "Krótkiego filmu o miłości", które powstały jako pierwsze, odpowiednio w roku 1987 i 1988. Ostatecznie Kieślowski zdecydował też, że sam wyreżyseruje wszystkie części, ale realizację poszczególnych części powierzył różnym operatorom.
Pomysł Zanussiego okazał się trafiony. "Krótki film o zabijaniu", który z wielkim trudem zakwalifikował się do konkursu głównego w Cannes, odniósł niespodziewany sukces i wyjechał z Nagrodą Jury i Nagrodą FIPRESCI. To z kolei spowodowało ogromny wzrost zainteresowania osobą Kieślowskiego i jego filmami i ułatwiło zbieranie funduszy na dokończenie serii. Więcej – otworzyło mu drogę do wielkiej, międzynarodowej kariery.
Emisja przedpremierowa
Całość była gotowa już wiosną 1989 roku, jednak to nie był czas sprzyjający jakimkolwiek premierom filmowym, a tym bardziej takiej. Mimo to 24 czerwca TVP wyemitowała, w ramach przedpremierowego pokazu, "Dekalog X". Na pierwszy ogień poszła najlżejsza, można powiedzieć, że momentami wręcz komediowa część cyklu: w kraju wciąż jeszcze wrzało po pierwszych, częściowo wolnych wyborach 4 czerwca 1989 roku. Wtedy ludzi bardziej pasjonowała polityka, niż kwestie filozoficzno-teozoficzne. Jednak w grudniu, kiedy zbliżały się święta, sytuacja była zupełnie inna, można powiedzieć: bardziej odpowiednia, choć to sformułowanie mocno nieprecyzyjne. Faktem jednak jest, że wtedy każda część budziła emocje, prowokowała do dyskusji. Telewizyjna premiera odbyła się 10 grudnia 1989 roku, natomiast ostatnią część wyemitowano 29 czerwca 1990 roku.
Pytania, nie odpowiedzi
"Dekalog" jest bodaj najczęściej komentowanym dziełem Krzysztofa Kieślowskiego. To zrozumiałe, w końcu odnosi się do jednego z najważniejszych elementów kultury, ba, cywilizacji judeochrześcijańskiej. Warto jednak pamiętać, że wypowiadali się o nim nie tylko krytycy filmowi, ale też filozofowie, a oceniano je nie tylko w kontekście artystycznym, lecz również filozoficznym czy religijnym. W większości reakcje były bardzo pozytywne, by nie powiedzieć entuzjastyczne, choć pojawiły się również oceny mało przychylne bądź całkowicie negatywne.
Jest pan moim mistrzem!
Krytycy zagraniczni odnosili się przede wszystkim do "Krótkiego filmu o zabijaniu" i "Krótkiego filmu o miłości". W tym pierwszym ogromne wrażenie robiła długa scena morderstwa (podczas pokazu w Cannes z widowni w tym momencie rozległy się okrzyki "już dość!"), ale też scena egzekucji. Dochodzi do tego ascetyczność filmu i zimny, bezwzględnie obojętny spokój zarówno mordercy, jak i kata. Podkreślano ich równoważność i wskazywano, że to ważny i silny głos w dyskusji o karze śmierci, która w tamtym czasie trwała także w Polsce. Ciekawostką jest z kolei fakt, że Quentin Tarantino, który spotkał Krzysztofa Kieślowskiego na jednym z festiwali, wykrzyknął: "Pan jest moim mistrzem. Na "Krótkim filmie o zabijaniu" uczyłem się kina!".