Pokaźna kolekcja nagród muzycznych, jaką zgromadziła do tej pory Billie Eilish, obejmuje m.in. siedem statuetek Grammy, dwie American Music Awards i trzy Brit Awards. Minionej nocy 20-letnia wokalistka wzbogaciła się o najważniejszą nagrodę w branży filmowej, którą przyniósł jej napisany wraz z bratem Finneasem utwór "No Time to Die", pochodzący z filmu o przygodach Jamesa Bonda o takim samym tytule.
Gdyby nie COVID-19, Billie zapewne cieszyłaby się z Oscara już rok temu, stając się najmłodszą laureatką w tej kategorii w całej historii nagród. Niestety, pandemia pokrzyżowała plany producentów filmu "Nie czas umierać", którego premiera przesunęła się o kilkanaście miesięcy. W tej sytuacji rekord wciąż należy do Czeszki Markety Irglovej, która w 2008 roku, cztery dni przed swymi dwudziestymi urodzinami, zdobyła statuetkę za piosenkę "Falling Slowly" z filmu "Once". Na pocieszenie amerykańskiej wokalistce pozostaje fakt, że jest pierwszą zdobywczynią Oscara urodzoną w XXI wieku.
Gwiazda w worku na śmieci?
Szeroko komentowana jest suknia, w której Billie Eilish pojawiła się na ceremonii w Dolby Theatre w Los Angeles. Zaprojektowana przez dom mody Gucci czarna, powłóczysta kreacja wzbudziła skrajne opinie – jedni fani pisali, że wokalistka wygląda w niej oszałamiająco, inni z kolei twierdzili, że suknia przypomina pognieciony worek na śmieci.
Odbierając swojego Oscara młoda artystka nie kryła ekscytacji. – To jest coś niewiarygodnego, aż chce mi się wrzeszczeć – mówiła Billie, która we wcześniejszych wywiadach przyznawała, że już sama możliwość zaśpiewania piosenki przewodniej do filmu o Bondzie była wielkim wyróżnieniem. Wśród osób, którym należały się podziękowania, wokalistka wymieniła Hansa Zimmera, autora orkiestrowej aranżacji do utworu "No Time to Die".
Czytaj więcej na temat 94. ceremonii wręczenia Oscarów.
Oscar w kieszeni szlafroka
Nie był to jedyny zaszczyt, jaki spotkał tego wieczoru niemieckiego kompozytora. Hans Zimmer otrzymał bowiem własną statuetkę za muzykę do filmu "Diuna". To już drugi Oscar w dorobku tego artysty – pierwszego zdobył 27 lat temu za soundtrack do "Króla Lwa". Zimmer nie pojawił się osobiście na gali, bo jest akurat w trakcie trasy koncertowej po Europie. O wyróżnieniu dowiedział się w środku nocy w hotelu w Amsterdamie, stąd nietypowy strój, w jakim "odebrał" swojego Oscara.
"W Amsterdamie jest druga w nocy, a moja córka Zoë obudziła mnie i kazała iść do hotelowego baru. Wow!" – napisał na Twitterze kompozytor, dołączając do tego zdjęcie w piżamie i białym szlafroku, na którym trzyma podarowaną mu przez córkę minikopię Oscara. Artysta nagrał też krótki filmik z podziękowaniami dla swoich współpracowników i dla członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, którzy zdecydowali o przyznaniu mu nagrody.
kc