Polskie Radio

Rozmowa z Grzegorzem Napieralskim

Ostatnia aktualizacja: 22.09.2011 07:15

Mariusz Syta: Grzegorz Napieralski, przewodniczący SLD. Witamy w Sygnałach.

Grzegorz Napieralski: Dzień dobry, witam serdecznie.

M.S.: Premier ma tak zwany „tuskobus”, a polityk, który bardzo premierem chciałby być, to czym i w jaki sposób przemieszcza się po Polsce?

G.N.: Tak jak zawsze, bardzo aktywnie prowadzę kampanię wyborczą i bardzo aktywnie podróżuję po Polsce między kampaniami wyborczymi, bo nie tylko...

M.S.: To autobus, pociąg, samochód?

G.N.: ...czas kampanii jest taki, że trzeba wyjeżdżać do ludzi. Ja uważam, że wszystkie lata, które spędzamy w polityce, musimy być wśród ludzi. Taka była i jest moja polityka. Ja podróżuję różnymi środkami lokomocji w zależności od potrzeby i możliwości. Jestem dzisiaj u was tutaj w studio dzięki PKP, na szczęście przyjechało dzisiaj punktualnie. Jechałem całą noc pociągiem, aby przyjechać do radia na ten wywiad, no ale poruszam się również samochodem, poruszam się również busem, jeżeli jedziemy z większą grupą kandydatów i kandydatek. Więc różne środki lokomocji. Codziennie staram się być w innym miejscu w Polsce, tak jak to robię codziennie czy to w kampanii, czy poza kampanią.

Wiesław Molak: Przyjechał pan do nas ze Szczecina, czyli z matecznika, prawda?

G.N.: Z mojego okręgu wyborczego...

W.M.: No właśnie.

G.N.: ...z mojego miasta, to prawda.

W.M.: I jak pana przyjęto?

G.N.: Bardzo dobrze.

W.M.: Pytano, kto wygra wybory?

G.N.: Nie, właśnie ludzie o to nie pytają, to bardzo mnie ucieszyło, bo ludzie pytają o to, jakie są pomysły na przyszłość, co możemy robić, aby... Spotkał mnie wczoraj młody człowiek, który mówi: urodziłem się w Szczecinie, mieszkam w Szczecinie, pracuję w Stargardzie, jestem bardzo młodym człowiekiem po szkole średniej, pracuję dzisiaj i zarabiam niewiele. I mówi: bardzo proszę, żebyście rozmawiali o płacy minimalnej tak, żebym mógł godnie żyć, żeby te 300 złotych, które wydaję na podróże plus moja pensja starczyło mi na przeżycie. Były panie, które mówiły o tym, że emerytury powinny być trochę większe, nawet ci ludzie nie wymagają wielkich podwyżek, jak mówią, ale oni mówią: niewielka podwyżka, tak, aby starczyło, tak, aby starczyło na leki, tak, aby starczyło na godne życie, bo my chcemy – mówią – godnie żyć, my dużo nie wymagamy. I te rozmowy były naprawdę bardzo... takie w bardzo przyjaznej atmosferze, z taką nadzieją, wiele osób mówiło: wie pan, jest pan już z innego pokolenia, panie Grzegorzu, proszę coś zmienić, może już trzeba zmienić tak, aby było inne pokolenie w polityce, bardziej odważne...

M.S.: To wyborcy, ale jednocześnie są i takie opinie: „Grzegorz Napieralski przeliczył się, bo oparł się na młodych, niedoświadczonych, którzy prowadzą go na manowce. Co wystąpienie Napieralskiego, to wpadka. Jego kampanię można tłumaczyć tylko niedoświadczeniem. Jest pełna pustych obietnic i pełna takiej naiwności politycznej”. Ostre słowa, pewnie gdyby padły z ust politycznego konkurenta, to można by to jakoś usprawiedliwić, no ale jednocześnie to są słowa politologa, kandydata pańskiego ugrupowania do sejmu, SLD, Kazimierza Kika. No to skoro wewnątrz partii są takie opinie w czasie kampanii wyborczej, to czego się spodziewać w takim razie po wyborcy?

G.N.: Są różne opinie. My popieramy pana profesora w kandydowaniu na senatora, nie startuje z naszych list, nie wystawiliśmy tam swojej kandydatki i kandydata, uważaliśmy, że profesor powinien zasiadać w senacie. Oczywiście są takie opinie. Nasza kampania jest prowadzona w sposób bardzo profesjonalny i przede wszystkim w sposób nieagresywny, nikogo nie atakujemy. Rozliczamy rząd, bo to jest rola opozycji, przypominamy obietnice, które nie zostały zrealizowane, ale co najważniejszego robi dzisiaj SLD, co robią moje koleżanki i moi koledzy? Pokazują, co udało nam się jako opozycji zrobić, te ponad 120 ustaw, ustawa o minimalnej płacy, o świadczeniach rodzinnych, ustawa dotycząca subwencji na każdego przedszkolaka, ale również pokazujemy, co możemy zrobić, kiedy będziemy już w parlamencie, kiedy możemy wziąć odpowiedzialność za kraj, że mamy pomysł...

W.M.: Zwiększyć podatki?

G.N.: ...że mamy pomysł, co zrobić właśnie w edukacji, aby były przedszkola, były żłobki, by matki mogły bądź ojcowie wrócić do pracy, co zrobić, aby była sprawiedliwa polityka społeczna, żeby to tzw. becikowe nie dostawali ludzie zamożni tacy jak ja...

M.S.: A właśnie, nie wiadomo tak naprawdę, czy państwo wiedzą, co zrobić? Bo przypominam, że minister Rostowski ma swoje obliczenia i z nich wynika, że niekoniecznie państwo...

G.N.: Ale przyjmę...

M.S.: ...ułożyli swój program ekonomiczny, zresztą w tej sprawie zrobił także i konferencję prasową, i pana zaprosił do siebie.

G.N.: I przyjmę zaproszenie pana ministra, o sprawach Polaków będę rozmawiał z każdym z wielką przyjemnością, ale chciałbym też również zapytać pana ministra i mam nadzieję... ministra finansów, że uczciwie mi odpowie o dość moim zdaniem nietrafionych założeniach budżetu na przyszły rok, o tragicznej sytuacji finansów publicznych państwa, bo są tragiczne. I jeżeli minister dzisiaj mi zarzuca, że ja się mylę, i jestem gotowy z naszymi ekspertami obronić, że potrafimy znaleźć pieniądze, że potrafimy mądrze je dzielić, że potrafimy pomóc ludziom, natomiast minister Rostowski pokazał przez te 4 lata, że wielokrotnie się mylił. W roku 2009 okazało się, że zabrakło mu pieniędzy w budżecie i w połowie roku nowelizował budżet i szukał kolejnych miliardów złotych, czyli powiększył dziurę budżetową. W roku 2010 po wyborach prezydenckich – po wyborach prezydenckich, to ważne, ważny akcent – po wyborach prezydenckich nagle podwyższono nam podatki, nagle majstrowano przy emeryturach. To minister finansów Rostowski źle rządzi naszymi finansami, naszym budżetem, ale jestem gotowy o tym rozmawiać. My pokazaliśmy, na czym polega... i pokażemy panu ministrowi, na czym polega sprawiedliwa polityka społeczna, gdzie trzeba znaleźć oszczędności, jakie instytucje warto dzisiaj zlikwidować i te pieniądze, które np. idą na IPN, czyli walkę teczkami, na walkę polityczną, to te ponad 250 milionów rocznie ja wolę przeznaczyć na dożywianie dzieci. Proszę zobaczyć, co mamy w telewizji? W telewizji mamy, szanowni państwo, otóż co chwila jakąś reklamę: dożywimy dzieci, jeśli kupisz taki czy inny jogurt, czy inne mleko, czy produkt żywnościowy. I od razu pada liczba, ile jest dzieci, które dzisiaj głodują – 135 tysięcy, wczoraj usłyszałem w reklamówce telewizyjnej. No to ja wolę te pieniądze zamiast na Centralne Biuro Antykorupcyjne, na CBA czy na IPN właśnie wydać na dożywienie tych dzieci, żeby te dzieci w szkole nie były głodne.

M.S.: To skoro wywołał pan telewizję, to ja dodam do tego radio i przypomnę: „Jeżeli wygramy wybory, zlikwidujemy abonament radiowo–telewizyjny”, tak mówił Sojusz w czasie kampanii 2007 roku. A co mówi dziś w tej sprawie?

G.N.: Wiecie, że ja jestem orędownikiem mediów publicznych, media publiczne muszą być, muszą mieć pomoc, dlatego że mają misję do spełnienia, ta misja to jest dobra kultura, dobra edukacja, to jest dobra informacja, ale też dobra rozrywka dla obywatela. Polskie Radio, Polska Telewizja ma największy zasięg i musi tę swoją misję spełniać. I musimy zrobić wszystko i znaleźć pieniądze, które nie płyną tylko i wyłącznie z reklam, aby radio i telewizja działały. Zaproponowaliśmy...

M.S.: Czyli powracamy do tego odpisu od podatku, tak?

G.N.: My zaproponowaliśmy kilka różnych rozwiązań, bardzo pozytywnych rozwiązań, tak, aby nie szukać pieniędzy bezpośrednio w budżecie, ale żeby te pieniądze znaleźć i żeby one płynęły na media publiczne. Na razie nikt nie chce z nami na ten temat rozmawiać, ale myślę, że po wyborach parlamentarnych to się uda. Media publiczne są potrzebne, potrzebne, bo tak jak kiedyś, pamiętacie, były znakomite programy edukacyjne i można było wiele rzeczy się dowiedzieć. Programy przyrodnicze, musimy w mediach publicznych kreować naszą kulturę, sztukę...

M.S.: Kiedyś były i wciąż są, radzimy posłuchać Radiowej Jedynki.

G.N.: Są, ale powinno być ich więcej. Powinno ich być więcej, bo to jest misja mediów publicznych.

W.M.: Panie przewodniczący, mówi pan o pieniądzach bardzo dużo. To ja ponowię pytanie: podniesie pan podatki? SLD podniesie podatki? I dla kogo będą większe podatki?

G.N.: Przypominam, że jesteśmy jedyną partią, która obniżała podatki. Pamiętacie państwo, że kiedy rządziliśmy, podatki...

W.M.: Ale skąd wziąć te pieniądze?

G.N.: Ale wyliczyliśmy, wyliczyliśmy ponad 20 miliardów złotych oszczędności. Bo co to jest polityka? Polityka to sztuka wyboru i dobre zarządzanie pieniądzem. Dam jeden dobry przykład. Jeżeli możemy dzisiaj zmienić tak naprawdę jedną tylko decyzją zamówienia publiczne dla całej administracji państwowej, czyli że w jednym miejscu są zamówienia na papier, długopisy, komputery, nawet samochody służbowe, i wyliczyliśmy, że lekko możemy na tym zaoszczędzić 2 miliardy złotych, to te 2 miliardy złotych zaoszczędzone właśnie w ten sposób jedną prostą decyzją to są te pieniądze, które są dzisiaj potrzebne, aby nasze przedszkolaki, nasze maluchy chodziły za darmo do przedszkola. Mądra decyzja? I takich decyzji mamy o wiele, wiele więcej. Wyliczyliśmy bardzo dokładnie, pokazaliśmy w 3 grupach, pogrupowaliśmy to na 3 części, jak te pieniądze można zaoszczędzić. Jeżeli likwidujemy niepotrzebne instytucje, które naszym zdaniem są niepotrzebne, tak jak Centralne Biuro Antykorupcyjne i IPN, już zyskujemy blisko pół miliarda złotych rocznie...

M.S.: Tylko żeby to wszystko przeforsować, trzeba współrządzić krajem. W takim razie powraca wątek przyszłej koalicji. Myśli pan, że koalicja SLD–Platforma Obywatelska to wciąż aktualne hasło? Czy to jednak tak na razie to szacher-macher przedwyborczy mówić o tym?

G.N.: To tak mówił premier, tutaj chyba nie zrozumiał intencji Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Otóż nie chcemy uprawiać żadnego szacher-macher, jesteśmy jak najdalej od tego, żadnych rozmów gdzieś za plecami kogokolwiek, natomiast dziewiątego to wyborcy zdecydują, kto wejdzie do parlamentu. Natomiast sondaże pokazują – dzisiaj bez SLD nie da się rządzić. Silne SLD to silny rząd, to zmiany, to nie leniwy rząd, tak jak teraz, walki i stołki i wpływy, kto ma więcej, tylko to jest rząd, który będzie zmieniał Polskę, naprawdę będzie zmieniał Polskę.

I teraz moja oferta była taka: jeżeli premier dezerteruje i ucieka z pola bitwy i mówi: no, jeżeli przegram nawet o procent, to ja nie chcę tworzyć rządu, to znaczy, że otwiera drogę do powrotu IV RP. I ja się na to nie zgadzam. I proponuję: to rozmawiajmy, zbudujmy wszystkie siły polityczne, które chcą nowoczesnej, otwartej, modernizacyjnej Polski, takiej europejskiej Polski, to ja jestem gotowy takie siły wspierać i taki rząd wspierać.

M.S.: I tutaj stawiamy już kropkę, bo kończy się nasz czas. Bardzo dziękujemy. Przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski.

G.N.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)