Przemysław Szubartowicz: Jak ta kampania wyborcza może być oceniana? Jako spokojna, dobra, zła, niemerytoryczna? Miało być o Smoleńsku, nie było o Smoleńsku.
Dr Bartłomiej Biskup: Po pierwsze jako bardzo spokojna, bo przekazy partii politycznych i liderów były raczej stonowane, znaczy oczywiście poza zamierzonymi atakami czy straszeniami, bo tu różne partie się różnymi rzeczami nawzajem straszyły, szczególnie w ostatnim tygodniu, ale do ostatniego tygodnia właściwie takiego straszenia, oprócz Platformy Obywatelskiej, nie było. Więc zdecydowanie to wyróżnia tę kampanię. I też trochę namieszało tutaj to prawo wyborcze i według Trybunału Konstytucyjnego nie było reklamy wewnętrznej tak wielkiej jak w tych ostatnich kampaniach. No i rzeczywiście te tematy kontrowersyjne się nie pojawiały. Wszystko to jest związane z przewidywaną niską frekwencją i adresowaniem przekazów przede wszystkim do wyborców już przekonanych, też do części wyborców, którzy w różnych momentach głosowali na te partie polityczne, no i chęć niezadrażnienia jakichkolwiek relacji, to znaczy politycy boją się, że mogą stracić chociażby minimalną liczbę głosów jakimś atakiem, a przy tej małej frekwencji to mogą być duże różnice już później w wynikach.
P.Sz.: No właśnie, efekt wyborów może być bardzo różny, zwłaszcza że różne sondażownie bardzo różne prognozy czy też badania opinii przedstawiały, teraz jest prognoza Gazety Wyborczej stworzona przez OBOP – Platforma 39,5%, Prawo i Sprawiedliwość 29,1%, Ruch Palikota 10,3%, SLD 9,2%, PSL 8,7%. Może tak być rzeczywiście, czy jeszcze przy urnach czeka nas zaskoczenie?
B.B.: Trzeba powiedzieć, że to jest prognoza. Te prognozy są różne, bo my też...
P.Sz.: Czyli zbiór takich podsumowań z kilku dni przynajmniej.
B.B.: No tak, ale też uzupełniony o pewne już modele matematyczne czy modele statystyczne.
P.Sz.: I dodatkowe pytania, bo to również jest istotne.
B.B.: I dodatkowe pytania. Tak OBOP mówi, że dodatkowe pytania zadawał jakieś. I może oczywiście tak być, ale może być też zupełnie inaczej, bo prognozy mają to do siebie... znaczy w tym roku jesteśmy, jak zwykle, a może i bardziej niż zwykle bombardowani przedziwnymi wynikami sondaży. Tak że nikt za to oczywiście nie bierze odpowiedzialności, bo każdy się jakoś tam wytłumaczy, a przeciętny człowiek nie bardzo wie, o co tu chodzi, że jedna pracownia daje taką różnicę, druga taką, trzecia taką, wyniki dla Platformy 46, 31, 33, dla PiS-u 21, 18, 33, 32. O co tu w tym wszystkim chodzi? No chodzi, jak zwykle, o pieniądze, czyli każda firma badawcza oczywiście uważa, że ma najlepszą metodologię, a że są różnice, zawsze się to metodologicznie da wytłumaczyć.
P.Sz.: No tak, sprawdzianem będzie oczywiście to, co się stanie po wyborach, czyli już w poniedziałek rano.
B.B.: Tak. Ja myślę, że też możemy zrobić prognozę, moja prognoza jest trochę inna, to znaczy taka, że różnica między Platformą a Prawem i Sprawiedliwością nie będzie duża, to znaczy te 10% to bym nie zakładał, bo różne dane na to nie wskazują.
P.Sz.: A podium trzecie miejsce?
B.B.: A trzecie miejsce to właśnie jest pytanie o trzecie miejsce. Ja myślę też, że Ruch Palikota to nie jest 10% dzisiaj. Myślę, że to jest mniej, i w związku z tym Sojusz Lewicy Demokratycznej jednak ma szanse na to podium i ma szanse Polskie Stronnictwo Ludowe na dobry wynik.
P.Sz.: A jaka koalicja może w takim razie z tego wszystkiego powstać? Bo jeżeli Prawo i Sprawiedliwość zwycięży albo będzie prawie tak jak pan mówi, blisko Platformy, nawet jeśli Platforma zwycięży, no to ta układanka z tych partii, które ewentualnie wejdą do sejmu, może być bardzo skomplikowana.
B.B.: Tak, wtedy będzie zupełnie inna rozmowa po wyborach, bo po prostu będzie rozmowa o liczbie posiadanych mandatów i o niczym więcej. I wydaje mi się, że najbardziej prawdopodobne to są koalicje – ta, która jest teraz, jeżeliby się złożyła, ale jeżeli nie, to równie dobrze możemy sobie wyobrazić koalicję PO–PSL–SLD, PO–PSL–Janusz Palikot, jeżeli wejdzie, czy też PO–SLD–Janusz Palikot, ja tu niczego nie wykluczam pomimo deklaracji polityków, którzy mówią, z kim mogą, z kim nie mogą.
P.Sz.: A Prawo i Sprawiedliwość nie ma żadnej zdolności koalicyjnej?
B.B.: No oczywiście, że ma. Jeżeliby Prawo i Sprawiedliwość wygrało z dobrym wynikiem, co też jest możliwe, czyli z wynikiem powiedzmy 33–34%, to wtedy może mieć koalicję z Polskim Stronnictwem Ludowym. I to jest dla mnie jasne, że taka koalicja również może zaistnieć.
P.Sz.: Ale innej koalicji w tym sejmie Prawo i Sprawiedliwość nie będzie mogło chyba zawrzeć, bo wszystkie inne partie się odżegnują od takiej ewentualności.
B.B.: Chyba nie, chyba nie, no bo ta koalicja PiS–SLD wydaje mi się trochę mało realna i też z drugiej strony, bo to też byłaby ciekawa koalicja...
P.Sz.: A wojny liderów nas czekają? Mówi się o wojnie Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska, mówi się o detronizacji Grzegorza Napieralskiego.
B.B.: No, czekają nas, bo to zależy od wyników, znaczy jeżeli te wyniki będą dobre, zgodne z oczekiwaniami partii, to nie. Ale zawsze jest tak, że następuje czas rozliczeń po wyborach, i myślę, że te wyniki, ponieważ nie będą wszystkich satysfakcjonowały, to zawsze do jakichś prób rozliczeń dojdzie, tylko pytanie, kto sobie na to pozwoli, kto będzie miał silniejsze ręce.
P.Sz.: Dr Bartłomiej Biskup. Bardzo dziękuję za komentarz.
B.B.: Dziękuję.
(J.M.)