Zuzanna Dąbrowska: Sądzi pani, że takie „przepraszam” na ulotce ze strony lekarzy to wystarczy, żeby pacjenci poczuli się usatysfakcjonowani?
Wanda Nowicka: Oczywiście nie, na pewno to nie wystarczy, natomiast trzeba też mieć jakąś tutaj wizję na temat tego, na czym ten problem tak naprawdę polega. I ja przyznam się szczerze, mimo iż od wielu lat właściwie z wieloma lekarzami, mogę powiedzieć, walczyłam w ich sprawach dotyczących spraw zdrowia kobiet i tego typu spraw, tutaj jednak muszę powiedzieć, że mimo wszystko ja jednak uważam, że lekarze mają prawo do tego protestu. I co więcej, społeczeństwo, które tak naprawdę doświadcza tych najgorszych skutków tego protestu, też to rozumie, dlatego że my wszyscy wiemy... Trzeba pamiętać o tym, jaka jest przyczyna pierwotna tego...
Z.D.: A jaka jest przyczyna tego?
W.N.: Przyczyna pierwotna jest taka, że została wprowadzona ustawa, w której pewien zapis z artykułu 48 obliguje lekarzy do tego, żeby oni kontrolowali, czy pacjenci są ubezpieczeni. I to rzeczywiście jest czymś, czego... oczekiwanie, że lekarze oprócz tego, że jeszcze... że będą przepisywali... zajmowali się leczeniem, będą również sprawdzali, czy pacjent jest ubezpieczony, jest dodaniem kompetencji zupełnie z niejasnych powodów. I ja się nie dziwię...
Z.D.: Ale rząd zgodził się już cofnąć o krok, tymczasem kompromisu nadal nie ma, a właściwie jest tylko w sferze słownej.
W.N.: Ale, no właśnie, dlatego że rząd tak naprawdę cały czas prowadzi taką politykę, że przerzuca odpowiedzialność za realizację tej ustawy na lekarzy. I nawet tutaj mówi: dobrze, my zmienimy, ale pod warunkiem, pod warunkiem że lekarze przerwą protest. Lekarze moim zdaniem mają prawo i mają słuszne podstawy do tego, by jednak nie mieć zaufania, że ta zmiana zostanie wprowadzona, bo wiemy, że bardzo długo minister zdrowia opierał się przeciwko temu i sam premier w tej sprawie głos zabierał. I w związku z tym... A poza tym trzeba pamiętać, kto jest tak naprawdę punktem odniesienia dla ministra zdrowia – czy lekarze, czy społeczeństwo? Wyobraźmy sobie, że lekarze teraz np. z powodu braku wiary nie przerwą protestu. To co? To Ministerstwo Zdrowia uzna, że może umyć ręce? Że tutaj oni mają się... że tu jakiś... że postawili warunek, że jak lekarze nie, to oni też nie? No ja przepraszam bardzo, Ministerstwo Zdrowa, rząd cały ma zobowiązania wobec pacjentów i lekarze tutaj przy całym krytycyzmie do bardzo wielu spraw, ja tutaj uważam, że lekarze mają prawo do tego, żeby jednak ten protest kontynuować, jeżeli się na to zdecydują.
Z.D.: Mówi pani o odpowiedzialności rządu, a ja chciałam zapytać o odpowiedzialność byłej minister zdrowia, pani Ewy Kopacz, której szukają dziennikarze bezskutecznie po całym gmachu sejmowym. Czy udało się może pani rozmawiać z panią marszałek sejmu na ten temat?
W.N.: Nie, ja jeszcze z panią marszałek sejmu nie widziałam się od wigilii... znaczy od właśnie sesji przedwigilijnej. Natomiast z drugiej strony też uważam, no co to... takie właśnie polowanie w tej chwili na panią marszałek Kopacz. Ona już się bardzo jednoznacznie już wypowiedziała w tej sprawie, że jest dumna z tej ustawy i prawdopodobnie będzie z niej dumna, bo znamy konsekwencje i pani marszałek. I ja myślę, że to jest sprawa naprawdę trzeciorzędna. Pani marszałek sejmu, nawet jeżeli się ją złapie na korytarzu, przyciśnie do muru i zapyta, czy ona się przyznaje, czy nie, to i tak nie rozwiąże problemu, bo ona w tej sprawie już nic nie może zrobić. W tej chwili najważniejszą osobą w tej sprawie jest minister Arłukowicz. I tutaj dla mnie minister Arłukowicz, który z największego krytyka przerodził się w neofitę, który tę ustawę wdraża bez względu na wszystko, jest dla mniej też bardzo ciekawym.
Z.D.: Bardzo dziękuję za tę rozmowę. Moim gościem była pani Wanda Nowicka, wicemarszałek sejmu.
(J.M.)