Polskie Radio

Rozmowa z Markiem Borowskim

Ostatnia aktualizacja: 18.01.2012 12:15

Zuzanna Dąbrowska: Senator Marek Borowski, witam pana.

Marek Borowski: Dzień dobry.

Z.D.:  Rzecznik SLD Dariusz Joński mówił o tym, że jest jakieś drugie dno i rzeczywiście niektóre komentarze, wywiady, wypowiedzi pojawiają się w mediach, na to wskazują. Jest? I jakie ono jest, panie senatorze?

M.B.: No, to drugie dno polega po prostu na tym, że cała ta sprawa jest silnie upolityczniona, osoby tak zwane dramatis personae, czyli osoby występujące w tym dramacie poza Seremetem może w jakimś stopniu mają pewną przeszłość prokuratorską i pamiętamy podziały na prokuratorów mianowanych i sterowanych przez ministra Ziobrę i innych, którzy byli po innej stronie. I te podziały polityczne jeszcze się tam odbijają echem silnym.

Z.D.:  To kto jest kto? Bo powiedział pan, że Andrzeja Seremeta trzeba z tego wyłączyć, ale zastępców już nie.

M.B.: Bo był sędzią. Aczkolwiek jako prokurator generalny powołał na swoich zastępców osoby, które były związane z ministrem Ziobro. Ja przypuszczam, że chciał pokazać, że on jest człowiekiem ekumenicznym i po prostu nie chce tutaj urządzać żadnych czystek, no ale dzisiaj to ma swoje konsekwencje. I dzisiaj, kiedy słucham wypowiedzi polityków, to niestety widzę wyraźnie, że nie podchodzą do tego w sposób obiektywny, tylko gdzieś tam lokują się po którejś ze stron. Więc jeżeli np. prezes Kaczyński mówi, że Parulskiego trzeba odwołać i mówi prokuraturę wojskową właściwie zlikwidować, to oczywiście jest to powodowane tym, że prokurator Parulski w czasach ministra Ziobry publicznie przeciwstawił się polityce ministra Ziobry. Ale jeżeli z kolei rzecznik SLD nagle powiada: trzeba by sprawdzić, czy Parulski może nie jest taki zły, no to oczywiście jest to spowodowane innym podejściem politycznym. Natomiast dla mnie sprawa jest następująca. Już niezależnie od tego, jakie to przyczyny to spowodowały i czy polityka personalna prokuratora Seremeta była dobra czy niedobra, to jest po pierwsze instytucja hierarchiczna, to nie może być takiej sytuacji, że prokurator publicznie krytykuje swojego szefa, w zasadzie wypowiada mu posłuszeństwo w pewnych sprawach, ta sprawa musi być rozstrzygnięta, i po drugie widać wyraźnie, że trzeba pójść dalej, jeśli chodzi o prokuraturę, bo mamy dwa takie piony, jeden to jest wojskowy, który ma podwójne podporządkowanie i prokurator generalny niby jest szefem, ale nie do końca...

Z.D.:  No właśnie, wnioskuje jego szef, prokurator generalny...

M.B.: Tak jest, ale nie do końca.

Z.D.:  ...do szefa resortu obrony, ale i tak decyduje prezydent.

M.B.: Tak jest. I po drugie to są prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej, IPN-u, którzy podlegają niby prokuratorowi generalnemu, ale prezesowi IPN-u również, i jak dzisiaj profesor, były minister sprawiedliwości Leszek Kubicki napisał, nie bardzo mają co robić, więc zajmują się ekshumacją zwłok Sikorskiego, generała Sikorskiego albo jakimiś absurdalnymi śledztwami przeciwko Hitlerowi, Himmlerowi, Goeringowi i tak dalej, i tak dalej. No więc trzeba pójść te dwa kroki dalej i po prostu tę prokuraturę bardziej ujednolicić i rzeczywiście podporządkować prokuratorowi generalnemu.

Z.D.:  Ale czy w tej konkretnej sytuacji prezydent Bronisław Komorowski powinien przychylić się do wniosku Andrzeja Seremeta? Prezydent dawał do zrozumienia, że raczej wolałby bronić prokuratora Krzysztofa Parulskiego, może właśnie dlatego, że stał on na czele tego buntu prokuratorów przeciwko Kaczyńskiemu.

M.B.: Myślę, że prezydent liczył na jakieś załagodzenie tego sporu, jak również brał pod uwagę przeszłość czy przeszłe działania prokuratora Parulskiego. No ale dzisiaj wobec jawnego już wniosku prokuratora Seremeta brak zgody prezydenta oznaczałby praktycznie zmuszenie Seremeta do podania się do dymisji, no bo nie można być w tej sytuacji szefem. A to z kolei bardzo podważałoby jednak tę ideę niezależnej prokuratury. Więc może prezydent nie ma łatwego wyboru, ale ja uważam, że tutaj trzeba być konsekwentnym, jeśli się powołało niezależną prokuraturę z prokuratorem generalnym na czele, to jeśli on sam nie dopuścił się jakichś działań absolutnie niezgodnych z etosem prokuratury, to trzeba respektować jego wnioski.

Z.D.:  Dzisiaj o piętnastej rozpoczyna posiedzenie senacka komisja zdrowia, ma być poprawiana tak zwana ustawa refundacyjna. Sądzi pan, że większość senacka, czyli Platforma Obywatelska, przychyli się do głosów aptekarzy i spełni postulaty, które są podnoszone podczas protestu aptekarzy?

M.B.: Ta sprawa jest naprawdę... Ja się trochę temu przyglądałem, teraz przygotowując się do tego posiedzenia. Ta sprawa się naprawdę bardzo zawikłała w wyniku takich gwałtownych zmian i poprawek. Proszę zwrócić uwagę, że generalnie rzecz biorąc aptekarz faktycznie odpowiada za realizowaną receptę. Jeżeli recepta jest źle napisana, nie tak jak trzeba, to on jej po prostu nie realizuje. I my to wiemy przecież pacjenci jeszcze przed tą ustawą. Przychodziło się do apteki i aptekarz mówił: proszę pana, ale tu brak pieczątki, brak czegoś, brak tego niestety, ja wtedy tej recepty zrealizować nie mogę. Więc ich odpowiedzialność jest tu oczywista. Natomiast oni chcieliby, żeby ta odpowiedzialność była w ustawie skonkretyzowana, bo ona jest nieskonkretyzowana, jest taka bardzo ogólna, znaczy za wszystko można, za jakiś błąd formalny, czyli wtedy, kiedy na rękę idą pacjentowi, no ale po drugie ja w tej chwili nie wiem, co będzie dalej z lekarzami i stosunkami między lekarzem a aptekarzem, bo lekarze oświadczyli, że będą teraz wpisywać międzynarodowe nazwy leków, co oznacza, że aptekarze nie powinni realizować tych recept.

Z.D.:  Ale uda się senatowi to wyprostować? Tak na koniec.

M.B.: Wszystko zależy od tego, co senatorowie PO, którzy stanowią większość, z ministrem Arłukowiczem ustalą w tym względzie i czy dojdą do jakichś sensownych wniosków.

Z.D.:  Należy na to liczyć, w takim razie po południu się przekonamy. Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim gościem był senator Marek Borowski.

M.B.: Dziękuję.

(J.M.)