Polskie Radio

Rozmowa z dr. Maciejem Hamankiewiczem

Ostatnia aktualizacja: 23.04.2012 16:30

Przemysław Szubartowicz: W studiu w Katowicach Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.  Witam pana.

Dr n.med. Maciej Hamankiewicz: Witam pana, witam państwa.

P.Sz.: I pytanie pierwsze dotyczące kwestii związanej z problemem z lekami onkologicznymi. Te leki już są czy mają być, czy lada chwila będą w szpitalach, na pewno dotarły do hurtowni, ale przez ostatni czas był z tym ogromny problem. Ale Ministerstwo Zdrowia mówi, że to nie jest wina Ministerstwa Zdrowia, chodzi o produkcję, o produkcję przez austriacką firmę. Dlaczego jest tak, panie prezesie, że pacjenci muszą bać się, czy leki będą, czy nie będzie?

M.H.: Słyszeliśmy o tym, że pan minister płynie z lekami, czy leki już płyną, czy pan minister popłynie, czy... Coś słyszymy o pływaniu, ale dziwnym trafem dopiero teraz, kiedy wchodzi w życie ustawa refundacyjna, te problemy dopiero teraz są widoczne. Jak to było, że dobrze działający poprzednio system nie sprawiał takich niespodzianek chorym? To jest tak głęboki skandal, że trudno znaleźć nawet słowa na wyrażenie tego.

I sądzę, że winnym jest ten, który tę ustawę na siłę, mimo wszystkich naszych zastrzeżeń do niej, mimo nawoływania, że ta ustawa bardzo wiele będzie psuła, na siłę ją usiłuje wprowadzić, pokazać, jaki to ja dobry jestem. I tu nie ma najmniejszej wątpliwości, kto za to ponosi winę. I na pewno nie statki, bo one z Austrii jakoś płyną chyba przez Pacyfik, żeby tutaj dotrzeć z tymi lekami. Chorzy ludzie nie mogą być przedmiotem igraszek wokół wprowadzanej w tak chaotyczny sposób ustawy refundacyjnej.

P.Sz.: No tak, ale ustawa ustawą, ale tymczasem minister zdrowia mówi, że to wszystko już jest dogadywane, dogadane i że tak naprawdę tu nie powinno być problemu. Natomiast problem leży w kwestiach zupełnie innych, za które samo Ministerstwo nie odpowiada.

M.H.: No tak, to rzeczywiście pan minister tak mówił, mówił tak w listopadzie, mówił w grudniu, mówił w styczniu, mówił również w lutym, mówił w marcu, no więc dlaczego teraz ma inaczej mówić? Cały czas mówi tak samo, że wszystko jest bardzo dobrze, a nawet będzie coraz to lepiej, będzie bardzo poprawione, tylko że przez wiele miesięcy chorzy ludzie nie otrzymują lekarstw. A mało tego – mimo że ostrzegamy, że sytuacja będzie się pogarszała, bo niestety mamy złe nowiny, będzie się pogarszała. Zobaczmy, jaki wpływ ta ustawa refundacyjna ma na możliwość leczenia nowoczesnymi lekami w szpitalach. Ano po prostu zabiera tę możliwość pacjentom. I o ile jeszcze w lecznictwie otwartym pacjent bogaty, pacjent to lekarstwo sobie kupi za 100% odpłatności, to szpitale po prostu nie będą miały najmniejszej szansy zastosować lekarstwo nieco lepsze, a wszyscy Polacy chcemy się leczyć jak najskuteczniej, a ta ustawa czyni tak wiele zła, że...

Proszę zrozumieć, jak to możliwe jest, żeby podstawową kwestią pomyłki, niezrozumienia, co to jest charakterystyka produktu leczniczego, przy tym się upierać, a teraz nagle się mówi: to tego nie będzie dotyczyło. No, tylko że pewnie ta informacja, że to nie dotyczy kolejnych chorób, bo ostatnio pan minister stwierdził, że tak w zasadzie ta charakterystyka produktu leczniczego nie będzie dotyczyła chorych na schizofrenię. No, schizofrenia jest gdzie indziej raczej, bo w innych schorzeniach też nie da się leczyć wedle tego słynnego już artykułu 6 charakterystyki produktu leczniczego (...)

P.Sz.: Ale, panie prezesie, jeśli pan tak mocno krytykuje Ministerstwo Zdrowia i ministra Arłukowicza za tę ustawę, a właściwie to chyba trzeba polityków za to krytykować też innych, bo to jest kwestia pewnej ciągłości, no to jaką ma pan propozycję, żeby to odmienić, żeby było inaczej, żeby było dobrze, żeby nie było tyle słów krytyki z różnych stron?

M.H.: My to cały czas powtarzamy. Jeśli chodzi o samą możliwość leczenia przez lekarzy pacjentów, no to absolutnie refundowanie leków przez pryzmat charakterystyk produktów leczniczych jest absolutnie nieracjonalny, niemedyczny, nielekarski, antypacjencki. Teraz trzeba się zastanowić, czego nasi chorzy potrzebują i do tego dostosować nasze finanse. Natomiast tu wszystko wygląda na to, że my patrzymy, ile mamy pieniędzy w Narodowym Funduszu Zdrowia i tak kombinujemy, żeby w sposób chaotyczny te pieniądze ludziom zabrać. Raczej filozofia powinna być odwrotna, mówimy, na co nas stać, mówimy wszystkim wszem i wokół, że stać nas tylko na to i na to, a resztę trzeba się doubezpieczyć, resztę trzeba zmagazynować środki finansowe na czarną godzinę, każda inna metoda. Natomiast dzisiaj twierdzenie, że my się okopujemy i w sposób chaotyczny te pieniądze są tak naprawdę zagrabiane pacjentom, bo i my to widzimy jako lekarze, nie jest metodą właściwą.

P.Sz.: Panie prezesie, natomiast kwestia związana z lekami onkologicznymi, ja jeszcze do tego wrócę, polegała na tym, że to firma, która te leki produkuje, miała problemy i po prostu one nie docierały, a Ministerstwo Zdrowia o tym nie wiedziało, jak to tłumaczy, że tak jest, i dopiero kiedy się dowiedziało od dziennikarzy, no to uruchomiło wtedy swoje siły, zaczęło szukać zastępczych leków i tak dalej, i tak dalej. Natomiast czy to rzeczywiście tak musi wyglądać, jeśli chodzi o polską onkologię?

M.H.: Nie no, oczywiście, że to jest jakieś nieporozumienie. Pan zresztą wielokrotnie słyszał, jak i ja, że pan minister zapewnia wszystkich, że „będziemy monitorować aktualną sytuację w ochronie zdrowia”. No, tak to ten monitoring wygląda, że (...)

P.Sz.: No tak, ale to produkują firmy farmaceutyczne i to jest to pytanie: co zrobić, żeby nadzorować tę produkcję? W końcu jeśli firma nawala, no to cóż może Ministerstwo?

M.H.: Proszę pana, problem polega na tym, że to nie jest tak, że jeżeli my opieramy leczenie o to najtańsze lekarstwo, generyk najtańszy, najtańszy preparat, który ma daną substancję leczniczą, no to tak to jest, że jeżeli ta produkcja się gdzieś przerwie. Ale pana mogę zapewnić, że dzisiaj leków o równorzędnej substancji chemicznej, która leczy, jest bardzo wiele, tylko trzeba umożliwić we właściwym czasie i we właściwy sposób zamianę.

Sztywność naszego postępowania, jakie narzuca Narodowy Fundusz Zdrowia również i lecznicom prowadzącym to leczenie, jest tak wielka, że po prostu to jest absolutny...Dochodzenie dzisiaj, kto jest bardziej winny – czy Narodowy Fundusz Zdrowia, czy Ministerstwo Zdrowia –w zasadzie powinno być domeną prokuratury, bo to oznacza, że iks osób, które miały otrzymać lekarstwo, tego lekarstwa nie otrzymała. I na pewno nie stało się to za przyczyną lekarzy. I na pewno za tak wadliwe prowadzenie organizacji ochrony zdrowia winni muszą się znaleźć, to nie może być tak, żeby wszystko przechodziło gładko, no bo jak widzimy, tak naprawdę każdą rzecz można w Polsce zepsuć i za to się nie ponosi odpowiedzialności, żadnej.

P.Sz.: To jeszcze na koniec ostatnie pytanie, panie prezesie. Michał Boni przedstawił raport, z którego wynika, że centralny wykaz ubezpieczonych będzie oraz elektroniczna platforma gromadzenia, analizy i udostępniania zasobów cyfrowych o zdarzeniach medycznych. Projekty realizowane w tej chwili. Myśli pan, że to usprawni nieco służbę zdrowia?

M.H.: No, to jest zupełnie margines tego wszystkiego, co potrzebujemy. Brak logiki w postępowaniu Narodowego Funduszu Zdrowia, restrykcyjność, skostnienie urzędnicze, no, system kontroli, który jest patologią zupełną, to wszystko powoduje, że nasz system będzie działał wadliwie i nie pomoże tu żaden centralny wykaz ubezpieczonych. No, może nieco poszerzy wiedzę tego czy tamtego, ale co z tego, kiedy dalej w propozycji pana Paszkiewicza istnieją kary umowne, które tak naprawdę powodują, że to ten, który tak staje z pacjentem i (...) tego pacjenta, ma związane ręce poprzez niepokój, strach i zupełnie, no... ja nie jestem politykiem, więc mogę śmiało powiedzieć: przez kretyńskie przepisy. I żeby przebić się z tym, żeby zrozumieli nasi rządzący wspaniali, panowie, że tak się po prostu nie da, tak się nie robi, tak się nie czyni, to jest naprawdę niebywale ciężkie.

(J.M.)