Paweł Wojewódka: 3 maja w 1952 roku z wybiciem godziny 11 rozpoczęła nadawanie programu z Monachium Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa. I pomyśleć, że rzecz się wydarzyła 60 lat temu. Ile to pokoleń? Raz, dwa, ze trzy. Trzy. A goście w studiu: Aleksander Świeykowski, polski przedsiębiorca, dziennikarz, polityk, senator.
Aleksander Świeykowski: Też. Ostatnio.
Paweł Wojewódka: Ale chyba dziennikarz to najważniejsza.
Aleksander Świeykowski: Najdłużej.
Paweł Wojewódka: Bo dziennikarzem się jest przez całe życie, a politykiem...
Aleksander Świeykowski: Chyba się pozostanie, a politykiem się bywa, a przedsiębiorcą można być.
Paweł Wojewódka: I mocno związany z Radiem Wolna Europa.
Aleksander Świeykowski: No, od 82 roku bezpośrednio już na etacie, a wcześniej 3 lata jako współpracownik pod pseudonimem.
Paweł Wojewódka: I nasz kolega radiowy Andrzej Mietkowski, opozycjonista, działacz opozycji, dziennikarz, w Polskim Radiu dyrektor, ale też osoba związana bardzo mocno z Radiem Wolna Europa.
Andrzej Mietkowski: Kierowałem biurem warszawskim w latach 90., a w latach 80. byłem korespondentem RWE w Paryżu.
Paweł Wojewódka: No to już wiemy, o czym będziemy mówili. Będziemy mówili o sześćdziesięciolatce, której co prawda już nie ma, ale wydaje mi się, że należy o tym mówić, dlatego że obserwując to najmłodsze pokolenie, dochodzę do wniosku, że jeszcze za trzy, cztery, pięć lat to już jaka Wolna Europa? Jaki nadawanie z Monachium? A po co? Przecież Internet. A właściwie to ja mogę sobie na domu swoim postawić antenę i sam radio robić.
Aleksander Świeykowski: A więc, panie redaktorze, nie należy mówić, że panu się wydaje, tylko trzeba mówić, że jestem przekonany, że trzeba mówić.
Paweł Wojewódka: No to właśnie, mówmy. Jak to było?
Aleksander Świeykowski: Jak zaczynało...
Paweł Wojewódka: Tak.
Aleksander Świeykowski: ...swój program Radio Wolna Europa? Nie wiem, ja wtedy miałem za mało lat, natomiast ja...
Paweł Wojewódka: Ale znał pan ludzi, którzy to robili.
Aleksander Świeykowski: Ja byłem drugą osobą przyjętą przez Zdzisława Najdera do Radia Wolna Europa, więc miałem to szczęście jeszcze spotkać te wielkie nazwiska, które już potem stopniowo i bardzo szybko zaczęły odchodzić po prostu. Raz – że osiągnęły wiek emerytalny, a poza tym prawa biologiczne są bezwzględne. Ja jak przyszedłem do Radia, to jeszcze był na przykład... Ja kontynuowałem dzieło bliskiego współpracownika Edwarda Mikołajczyka, Tadeusza Chciuka-Celta, jednego z trzystu kilkudziesięciu Cichociemnych, a więc legendy jakby. Tych legend w samym Radio było właściwie cała masa, każde nazwisko to niemal legenda. Wagner, jeden z pierwszych spikerów w ogóle Polskiego Radia, Trościanko, Trojanowski, Jabłoński, Łatyński... no, Łatyński to już jest kolejne pokolenie, ale z tych wcześniejszych jeszcze Tadeusz Podgórski, no, można tutaj wymieniać i wymieniać całą plejadę, ksiądz Tadeusz Kirszke. To były nazwiska, z którymi ja jeszcze mogłem się spotkać i potem wiem, że to (...) Na przykład dzisiaj otrzymałem e-maila od koleżanki Nawratowicz, która mieszka w Australii, ona chyba w rok po moim przyjściu przeszła na emeryturę, była wcześniej związana z Piwnicą Pod Baranami w Krakowie, potem wyjechała do Monachium, została, pracowała u nas w Radio i rok po moim przyjściu przeszła na emeryturę, do dzisiaj mieszka w Australii. Przyjeżdża, zainteresowana właśnie tę rocznicą 60-lecia.
Paweł Wojewódka: Pokolenie dorastające w latach 70. chyba wychowywało się na Radiu Wolna Europa, bo to był ten głos prawdy płynący.
Andrzej Mietkowski: No tak, Wolnej Europy słuchali wtedy wszyscy, zwłaszcza w takich momentach zawieruchy dziejowej. W 76 roku, kiedy działo się w Radomiu, w Ursusie, a potem kiedy powstawał KOR, kiedy kardynał Wojtyła został papieżem, już nie mówiąc o Sierpniu, o narodzinach Solidarności, wtedy Radia Wolna Europa słuchali w zasadzie wszyscy. Ale jeszcze na moment wracając do tego momentu...
Paweł Wojewódka: Do początków.
Andrzej Mietkowski: Do początków, pięćdziesiątego drugiego, te wszystkie nazwiska, które Aleksander Świeykowski wymienił, oraz sam moment powstania RWE, można dzisiaj usłyszeć, bo na portalu Polskiego Radia pod adresem wolnaeuropa@polskieradio.pl my mamy pół miliona minut archiwaliów Wolnej Europy, dwadzieścia parę tysięcy audycji, łącznie z tymi pierwszymi, kiedy właśnie Nowak-Jeziorański i Zbigniew Błażyński łamiącym się ze wzruszenia głosem, i naprawdę tego warto posłuchać, po raz pierwszy mówią z Monachium: głos wolnej Polski, powstające Radio, kompletnie nieznane, gdzieś zagubione wśród tysięcy nadających na falach krótkich, ale powoli coraz lepiej identyfikowanej, kiedy ludzie zobaczyli, że rzeczywiście z tego Monachium ten głos wolnej Polski to jest tak naprawdę remedium na to, co się w Polsce dzieje, na to zakłamanie. Przecież to był czas... to był środek stalinowskiej nocy, jeszcze półtora roku żył Stalin w Związku Radzieckim, więc to był najczarniejszy czas w historii Polski. Ja myślę, że to Radio Wolna Europa, które odezwało się nagle z Monachium i od tego momentu już regularnie codziennie od rana do wieczora nadawało, to był jakiś taki powiew nadziei zza żelaznej kurtyny.
Paweł Wojewódka: I troszkę może edukacji jeszcze wobec tego, bo przecież ówczesna władza komunistyczna nie chciała, żeby obywatele polscy tego Radia słuchali, więc imała się różnych dziwnych działań, m.in. to były tak zwane zagłuszarki.
Aleksander Świeykowski: Tak zwane zagłuszarki... Ja nie wiem, to były zagłuszarki, ludzie nazywali to zagłuszarkami, ale sami słyszeli przecież ten dźwięk przedostający się poprzez, nie wiem, warkot jakiegoś silnika dziwnego...
Andrzej Mietkowski: Jacek Fedorowicz mówił, że to był dźwięk traktora na ludzie.
Aleksander Świeykowski: Różnie to ludzie określali. Zresztą jeden z naszych kolegów starszych właśnie dziennikarzy, redaktor Wysocki pamiętam, specjalizował się w opracowywaniu opisów anteny, jakie należy w domu instalować, zakładać, żeby ten dźwięk wydobywać bardziej czysto z odbiorników.
Ale jeszcze powracając do tych początków, ja na przykład nie zdawałem sobie sprawy, dopiero potem sobie zdałem sprawę, jak głęboko w podświadomości nawet młodych ludzi wówczas tkwił fakt, że Radio Wolna Europa nadaje i że są to ważne programy, to przypominam sobie moment, kiedy ja rozpocząłem studia, był to 66 rok, a więc ja miałem wówczas zaledwie tam 18 lat, i z kolegą, jak żeśmy otrzymali akademik w Krakowie, pokój i miejsce w tym akademiku w czwórkę, to pierwsze cośmy zrobili – zrzuciliśmy się bodajże po 12 złotych i za 48 złotych, jak to dzisiaj pamiętam, na Kleparzu Starym kupiliśmy starego pionerka, przynieśliśmy do pokoju po to, żeby słuchać Radia Wolna Europa. To jest taki moment charakterystyczny, jeszcze wtedy nie przypuszczałem, że ja będę w ogóle dziennikarzem, że będę pracował w Radiu Wolna Europa, a tym bardziej, ale zupełnie podświadomie to gdzieś musiało w nas tkwić, przecież człowiek dopiero zaczyna w tym wieku interesować się rzeczywistością, ale to było pierwsze nasze... pierwszy nasz czyn, pierwsze nasze jakby takie wspólne działanie studenckie.
Paweł Wojewódka: Andrzeju, powiedziałeś o archiwaliach, ileż tam głosów jest utrwalonych tych największych polskich głosów.
Andrzej Mietkowski: My teraz porządkowaliśmy to archiwum, ono nadal wymaga jeszcze lat pracy, te opisy przede wszystkim, aby w sposób łatwy można było docierać do treści, które... wybranych. Ale nawet takie serfowanie internetowe daje nieprawdopodobne wrażenie, tam się w jednej chwili przeklikujemy przez głosy największych emigrantów – generał Anders, Jerzy Giedroyć, Witold Gombrowicz, Kazimierz Wierzyński, Gustaw Herling-Grudziński, Czesław Miłosz... Nazwiska, które dzisiaj widzimy przez szybę księgarni, ale które, trzeba powiedzieć, wtedy były absolutnie zakazane, które były wydawane w latach 70. na powielaczu w drugim obiegu, które zabierano podczas rewizji. Ja pamiętam, jak mój przyjaciel, kiedy mu zabierali Miłosza (...) Zniewolonego umysłu z domu w 80 roku na wiosnę, wrzeszczał do tych ubeków: „Wy tacy owacy... będziecie jeszcze mi to w zębach przynosić, bo on Nobla dostanie!”. To było cztery miesiące czy pięć przed wybuchem strajków sierpniowych, a dwa, trzy miesiące później Miłosz dostał Nobla.
Więc naprawdę to były czasy, które dzisiaj z perspektywy są nie do wyobrażenia. Ale też nie do wyobrażenia jest jakby diapazon, szerokie spektrum tematyczne programu Wolnej Europy, bo tam było oczywiście przede wszystkim to jądro polityczne, audycja Fakty, wydarzenia, opinie, którą Olek tu koło mnie siedzący prowadził bardzo często, audycja Panorama dnia, czyli taka też polityczna, ale z muzyką, trochę lżejsza, ale był Kwadrans Jacka Kaczmarskiego, były audycje Rendez-vous...
Paweł Wojewódka: To lata 80.
Andrzej Mietkowski: Tak, ale wcześniej Rendez-vous o 4.10, 6.10 Jana Tyszkiewicza. Były audycje o modzie, były wywiady Jana Tyszkiewicza z wielkimi bigbitowcami, rockmenami...
Aleksander Świeykowski: Z Bitelsami jedne z pierwszych wywiadów to właśnie Jasiu Tyszkiewicz prowadził. Ja ze względu na to, że muszę zaraz wyjść, bo pociąg mi odjeżdża, to ja jeszcze tylko chciałem zwrócić uwagę, że dla mnie, jak ja tam się pojawiłem, dziennikarz z Polski, było pierwszym zaskoczeniem. Zdajcie sobie sprawę, panowie, że tam było 25 do 30 dziennikarzy jednorazowo, pracowało i ta cała grupa, ta grupka ludzi tworzyła ten cały program, ona właściwie odpowiadała za atmosferę polityczną w kraju. Ja dopiero tam sobie zdałem sprawę, jak ważne jest każde słowo wypowiadane, jak trzeba bardzo na każde to słowo uważać. I to nie było słowo przygotowywane wcześniej na tyle, że ocenzurowane i nakazane, że tak musi być. To każdy dziennikarz sam dobierał te słowa, sam układał zdania, sam formułował myśli. Niesamowita odpowiedzialność. Bardzo ważne spojrzenie dzisiaj na dzisiejszą scenę polityczną, porównanie właśnie zawodu dziennikarza.
Dziękuję bardzo, że mogłem uczestniczyć w tej audycji. Muszę już lecieć, bo pociąg odjeżdża. Na razie dziękuję.
Paweł Wojewódka: Ale w studio zostaje Andrzej Mietkowski.
Andrzej Mietkowski: Ja dodam, że ta garstka ludzi, o której wspomniał Olek, była wspierana przez fantastycznie zorganizowany mechanizm dziennikarski, to znaczy był centralny newsroom, dzisiaj to brzmi banalnie, newsroom jest w każdym radiu...
Paweł Wojewódka: Pozwolisz, że wejdę ci w słowo, bo tak na zdrowy rozum dzisiaj obserwując, w jaki sposób technologiczny obrabia się informacje, przygotowuje się informacje, to była ta największa trudność. Nie było Internetu, a poza tym rozgłośnia była w Monachium i ta rozgłośnia opowiadała o najważniejszych wydarzeniach w Polsce ze szczegółami. Właśnie, jak to było robione?
Andrzej Mietkowski: Jeszcze dodajmy do tego, że ja pracowałem... No, ja to widziałem tak: Polak nadający z biura w Paryżu do amerykańskiego radia znajdującego się na terenie Niemiec, nadającego do kilkudziesięciu krajów, wszystkie kraje Związku Radzieckiego, kraje Europy Środkowo-Wschodniej, był centralny newsroom, który przetwarzał te wszystkie informacje przez nas nadsyłane, jeśli myśmy znaleźli jakiś ciekawy aspekt polonijny, powiedzmy, nie wiem, wizyta Andrzeja Wajdy w Paryżu czy spotkanie z Herlingiem-Grudzińskim u ojców pallotynów i robiliśmy z tego audycję, to w Monachium robiono z tego depeszę do centralnego newsroomu i za chwilę Czesi, Słoweńcy, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini nadawali to ze swoich newsroomów, jeśli temat był ciekawy, jeśli to np. dotyczyło tematu jakiegoś dzieła Wajdy, które może być w zainteresowaniu. Jeśli Władimir Bukowski organizował w Paryżu konferencję Międzynarodówki Oporu, czyli krajów... przedstawicieli dysydentów z krajów komunistycznych, to to było przez centralny newsroom w ogóle nadawane jako taki (...) i wszystkie redakcje językowe nadawały do swoich krajów. Powstawała taka sieć rzeczywiście przed Internetem, przed sieciami społecznościowymi, był to wyjątkowy zupełnie przykład współpracy, nie wiem, nie potrafię powiedzieć, ilu, kilkudziesięciu sekcji językowych, niektóre nadawały dwie, trzy godziny programu dziennie, a inne, tak jak Polacy, prawie całodobowo, ale współpraca to była niezwykła i to, że...
Paweł Wojewódka: A korespondenci, w Polsce na przykład, za współpracę z Radiem Wolna Europa można było wylądować w więzieniu przecież.
Andrzej Mietkowski: Józef Szaniawski w ostatnich latach przed upadkiem komunizmu rzeczywiście usiadł na długo. Władysław Bartoszewski, który przez długie lata współpracował, był informatorem, można powiedzieć, tajnym Jana Nowaka, okazało się to wszystko dopiero po upadku komunizmu. Z kraju korespondentów nie było, natomiast Radio miało bardzo wielu w dobrym tego słowa znaczeniu informatorów, którzy przyjeżdżając na Zachód, uważali za swój obowiązek spotkać się np. w Paryżu z Maciejem Morawskim albo np. w Wiedniu z kimś, kto z niedalekiego Monachium dojechał, i tam gdzieś w kawiarence długo, długo opowiadać. I byli to, można powiedzieć, ludzie ze wszystkich możliwych stron sceny kulturalnej, politycznej, społecznej, ale byli tam wśród nich przedstawiciele Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej również, którzy z powodów bardzo różnych, albo dzisiaj się mówi: gier frakcyjnych, albo z powodu coraz mocniejszej dominacji zdrowego rozsądku nad tym kłamstwem, w którym tutaj musieli przebywać, uważali za swój obowiązek przyjechać i tam zdać sprawę z tego, jak rzeczy naprawdę się mają.
Paweł Wojewódka: Ale w drugą stronę też to działało, bo wielokrotnie powtarzana jest ta informacja, że pracownicy różnych służb, czyli ubecy, z uwagą słuchali Wolnej Europy, dlatego że wielu rzeczy mogli się dowiedzieć.
W.M.: Nie tylko słuchali, były robione regularne codzienne biuletyny z nasłuchu Radia Wolna Europa, notabene tak jak i w Wolnej Europie, robiono biuletyny z nasłuchu Radia Warszawa.
Paweł Wojewódka: I na koniec – rocznica sześćdziesiąta to jest rzeczywiście okrągła rocznica. Będą jakieś specjalne uroczystości? Polskie Radio może nie jest kontynuatorem, ale bliskość Polskiego Radia, zwłaszcza dzisiaj, z Radiem Wolna Europa jest rzeczywiście wielka.
Andrzej Mietkowski: Polskie Radio myślę, że wykonuje fantastyczną robotę w tej chwili. Od kilku lat to my właśnie po 15 latach obecności analogowych taśm RWE w Warszawie, to my, Polskie Radio sfinansowaliśmy i zrealizowaliśmy ich cyfryzację i ich udostępnienie. I to, od czego zaczęliśmy tę naszą rozmowę, że to niedługo będzie zamknięty rozdział w historii, to nieprawda. Na szczęście dzisiaj Wolna Europa już jest jakby przez nas wprowadzona do krwiobiegu i każdy może w każdej chwili posłuchać tych wszystkich legendarnych głosów. Prowadzimy rozmowy z Ministerstwem Edukacji nad programem użycia tych dźwięków do nauki historii, wychowania obywatelskiego, literatury polskiej w szkołach. Moim zdaniem Wolna Europa będzie powracać i te dźwięki będą powracać. A są one dostępne pod adresem wolnaeuropa@polskieradio.pl.
Paweł Wojewódka: Andrzej Mietkowski, Wolna Europa skończyła, właściwie obchodzimy 60. urodziny Wolnej Europy, czyli skończyła 60 lat.
W.M.: No (...)
Paweł Wojewódka: I żyje, i żyje.
W.M.: Tak jest, jest z nami.
Paweł Wojewódka: Dziękuję za rozmowę.
W.M.: Dziękuję.
(J.M.)