Polskie Radio

Rozmowa z dr. Maciejem Niwińskim

Ostatnia aktualizacja: 03.07.2012 08:15

Mariusz Syta: W studiu w Katowicach nasz gość: wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Maciej Niwiński.

Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, panie doktorze, witam w Sygnałach.

Dr Maciej Niwiński: Dzień dobry.

K.G.: Panie doktorze, przypomnijmy: od 1 lipca lekarze protestują, nie zgadzają się na wynikające z zarządzenia prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia kary za niewłaściwe wypisywanie recept na leki refundowane. Czy fakt, że do wczoraj, włącznie do wczoraj było w sumie mało skarg pacjentów, którzy otrzymali recepty stuprocentowe, zwracali się z tymi skargami czy to do oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia, czy do rzecznika praw pacjentów, czy te fakty mówią o tym, że protest się nie powiódł?

M.N.: Absolutnie nie, jest to dopiero pierwszy, drugi dzień tej akcji protestacyjnej, a protest, przypomnę, polega... .przeprowadzony jest, w przeciwieństwie do protestu styczniowego czy lutowego, przeprowadzony jest w nieco odmiennej formie, dopuszcza się pięć różnych form i lekarze, którzy biorą udział w proteście, to nie są wyłącznie ci lekarze, którzy wypisują na określonych wzorach recept Naczelnej Rady Lekarskiej te leki lub przybijają pieczątkę. Są również inne formy protestu, jak wypisywanie leku spoza listy leków refundowanych, niewpisywanie kodów NFZ-u czy też używanie nazw międzynarodowych bez określania stopnia refundacji, bo to na takiej recepcie nie sposób jest go prawidłowo określić.

K.G.: A ile ten protest...

M.N.: Jeszcze jedno sprostowanie...

K.G.: Tak, bardzo proszę.

M.N.: ...my nie protestujemy przeciwko karom, bo to wymaga podkreślenia, za wypisywanie recept. Lekarze protestują przeciwko jednemu zapisowi de facto – na tym, że nakłada się na nich kary za nieprawidłowo wystawioną receptę. To jest zupełnie niejasne sformułowanie, pod którego kontrola NFZ-u może podciągnąć na przykład, że recepta jest o jeden milimetr węższa, szersza, no, każdą pomyłkę, i drugi punk – podstawowy – za nieprawidłowe... karę w kwocie 200 złotych za ustalanie lub oznaczanie poziomu odpłatności niezgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami. Oznacza to w praktyce, że najuczciwszy i najbardziej staranny lekarz będzie musiał przy obecnym systemie refundacji leków te kary płacić, w związku z tym nie jest to kara, nawet jak nie będzie szkody dla strony NFZ-u, więc nie jest to kara, tylko represja dla lekarzy.

K.G.: Panie doktorze, ile prawdy jest w tym, że dyrektorzy szpitali, dyrektorzy przychodni mieli stosować nacisk na lekarzy, by w publicznych – w publicznych, podkreślam słowo – przychodniach wypisywali właściwe recepty?

M.N.: Dyrektorzy szpitali i prowadzący niepubliczne zakłady opieki zdrowotne, również osoby, w tym lekarze, znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ oni podpisywali umowy z NFZ-em, kiedy obowiązywały inne przepisy dotyczące refundacji leków niż w tej chwili i w związku z tym NFZ może na nich nakładać kary, a oni, jeżeli nałoży NFZ na nich karę za nieprawidłowe wykonywanie podpisanej już przez nich umowy, mogą karać wtedy również zleceniodawców swoich, między innymi lekarzy lub też swoich pracowników. No i tutaj jest problem i lekarze w związku z tym niektórzy dyrektorzy zresztą doskonale to rozumieją i przynajmniej w jednym dużym szpitalu podpisali porozumienie, że oni nie będą drogą regresu karać za absurdalne błędy na receptach, karać lekarzy, i w związku z tym lekarze w tym szpitalu odstąpili od protestu. Jeszcze raz podkreślę, bo w dniu wczorajszym byłem bardzo zdumiony oglądając panią prezes NFZ-u Agnieszkę Pachciarz, która chyba nie zna treści umowy, bo poinformowała opinię publiczną, że lekarze właściwie nie będą karani za oznaczenie stopnia refundacji leku, a dokładnie w tym projekcie...  w tej umowie zaproponowanej lekarzom jest napisane, że taka kara jest.

K.G.: Panie doktorze, dzisiejsza Rzeczpospolita cytuje Jerzego Gryglewicza z uczelni im. Łazarskiego, który mówi, że nastroje w środowisku medycznym pogorszyła np. decyzja Funduszu, by przychodnie i szpitale, które przepiszą receptę kolegi z druku bez refundacji na refundowany, otrzymały za to wynagrodzenie. Po raz kolejny pytam: czy to prawda?

M.N.: Słyszałem o tym, nie wiem, czy to prawda, natomiast na pewno prawdą jest, że również właściciele czy dyrektorzy, czy też niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, które prowadzą tzw. świąteczną opiekę czy niedzielną, czy prowadzą SOR-y, są oburzeni tym, że NFZ narzuca im nowy obowiązek, a dodatkowo za spełnienie tego obowiązku płaci im kwotę zupełnie nieadekwatną do nakładów, bo 25 zł od... no, na tyle pani prezes NFZ-u wyceniła poradę lekarską.

K.G.: Czy zna pan przypadek któregoś z pana kolegów lekarzy, który pracując w szpitalu czy przychodni mającej podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia wypełnia receptę ze zniżką, tak to nazwijmy, czyli z refundacją, a potem przenosi się do innego miejsca pracy, do prywatnej kliniki i tam wypisuje lek stuprocentowy?

M.N.: Nie, ja nie znam takiego przypadku, panie redaktorze.

K.G.: A dopuszcza pan taką możliwość?

M.N.: Teoretycznie jest wszystko możliwe, ale ja nie wierzę w takie przypadki, ponieważ protest ten dotyczy wszystkich miejsc wykonywania pracy przez lekarza niezależnie od sposobu zatrudnienia, sposobu wykonywania. W woj. śląskim dla przykładu zdecydowana większość indywidualnych praktyk lekarskich nie podpisała umów z Narodowym  Funduszem Zdrowia, w związku z tym nie posiadając takiej umowy, nie są uprawnieni do wypisywania leków refundowanych i pacjent nie może otrzymać leku refundowanego i lekarze tych leków nie przepisują.

K.G.: A czy miał pan może okazję przez te dwa dni, kiedy trwa protest, rozmawiać z pacjentami, z ludźmi, którzy przychodzą po poradę medyczną, potrzebują recepty, jak oni się odnoszą do waszego protestu?

M.N.: Myślę, że bardzo różnie, ponieważ nie ma jeszcze pełnej informacji na temat... podaje się nieprawdziwe informacje, że lekarze chcą się postawić ponad prawem. Nie, lekarze – jeszcze raz podkreślam – zgodzili się na kary za nieprowadzenie dokumentacji, za utrudnianie kontroli, za wiele, wiele różnych aspektów. I następną nieprawdą jest, że w tej propozycji, którą przedstawiono... w zasadzie nie przedstawiono lekarzom, tylko narzuca się w tej chwili lekarzom, bo jak wiadomo, konsultacje się nie zakończyły, a wprowadzono jednostronnie drogą zarządzenia tę umowę, kary nie uległy zmniejszeniu z 300 złotych, bo nigdy takiej kary nie było 300 złotych, na 200, tylko uległy znacznemu zwiększeniu, ponieważ średnio na lek refundowany dopłata była około 50 złotych, więc jest to nie spadek kary, tylko wzrost kary.

Mariusz Syta: Wspomniał pan, panie doktorze, szefową Narodowego Funduszu Zdrowia, to ja wspomnę pana ministra Bartosza Arłukowicza. Minister zdrowia powiedział, że lekarze protestują, ponieważ chcą bezkarnie wypisywać recepty dla siebie i swoich rodzin. Co pan na to?

M.N.: Oczywiście to jest nieprawda, pan minister doskonale wie o tym, że to jest nieprawda. Lekarze protestują przeciwko temu, aby czynić oszczędności na chorych ich rękami, bo nie rozumiemy zupełnie, dlaczego nie było zgody i nie ma w dalszym ciągu zgody na to, żeby lekarza nie karać za ustalenie lub oznaczenie poziomu odpłatności niezgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami, przepisami, które są absurdalne i uniemożliwiają w wielu przypadkach lekarzowi niepopełnienie w tym zakresie pomyłki.

K.G.: Mamy drugi... trzeci dzień protestu. Jak pan sądzi, jak długo może potrwać?

M.N.: Ja myślę, że on będzie trwał. To jest pytanie bardzo dobre, tylko to nie jest pytanie do nas, czyli do jednych z organizatorów, współorganizatorów tego protestu, tylko jest to pytanie do strony właściwej czyli do Narodowego Funduszu Zdrowia. On będzie trwał dotąd, dopóty lekarze będą obawiali się wypisywania leków refundowanych, a z taką niebezpieczną dla pacjentów sytuacją wskutek w sumie tego jednego zapisu w tej umowie mamy dzisiaj do czynienia.

K.G.: A czy planowane są, czy tak wynika z pana wiedzy, planowane są jakiekolwiek spotkania ministra zdrowia, prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia ze związkowcami, z organizacjami, ze stowarzyszeniami lekarskimi, które biorą udział w proteście?

M.N.: Nic na ten temat nie wiemy. Wiem, że...

K.G.: Czy jest jakiś sygnał, że trzeba się spotkać mimo wszystko?

M.N.: Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej oraz Porozumienia Organizacji Lekarskich zwróciło się z prośbą o interwencję do premiera Rzeczypospolitej. My jesteśmy cały czas otwarci na rozmowy i oczekujemy, że takie rozmowy będą, bo nie da się inaczej rozwiązać konkretnego problemu, bardzo ważnego dla każdego pacjenta, niż drogą rozmów i dialogu.

K.G.: Krótko mówiąc, dopóty dopóki zapis mówiący o nakładaniu na lekarzy kar umownych w wysokości owych 200 złotych za wszelkie nieprawidłowości na recepcie na lek refundowany, dopóki ten zapis będzie istniał, protest będzie trwał?

M.N.: Tak.

K.G.: Dziękujemy...

M.N.: Tak, ponieważ ten zapis uniemożliwia nam prawidłowe wykonywanie zawodu lekarza. Nie może być sytuacji takiej, w której ja jestem zagrożony nie karą, tylko wręcz represją, bo jeżeli lekarz, który wypisuje dziennie 60-80 recept, tylko raz się pomyli, to on każdego dnia będzie płacił 200 złotych, co najmniej 200 złotych, a czasem 200 i dodatkowe drugie 200, no to to są kwoty, które przewyższają wynagrodzenie czy zysk tego lekarza.

K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Katowickie studio Sygnałów dnia i nasz gość: wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, dr Maciej Niwiński.

(J.M.)