Agnieszka Rucińska: Panie pośle, czy sędzia z Gdańska się skompromitował po prowokacji Gazety Polskiej? Dziennikarz Gazety Polskiej umawia na spotkanie sędziego z premierem Donaldem Tuskiem, ustala termin posiedzenia.
Paweł Olszewski: Bez wątpienia rozmowa nigdy w życiu nie powinna mieć miejsca, panu sędziemu zabrakło z całą pewnością takiej wrażliwości i wyobraźni i osobiście jego to w moim przekonaniu kompromituje, choć jednoznacznie też musimy powiedzieć, że sędzia w związku z tą sytuacją złożył zawiadomienie do odpowiednich organów państwa i z takimi ostatecznymi i definitywnymi ocenami ja osobiście byłbym bardzo wstrzemięźliwy dopóty, dopóki nie poznamy wszystkich okoliczności tych rozmów, bowiem docierają już informacje, że tam były jeszcze jakieś maile, były jeszcze dodatkowe rozmowy, które również były prowokacją. Więc musimy się uzbroić troszkę w cierpliwość.
Śledztwo zostało wszczęte w sprawie, nie przeciwko komuś, i ma dotyczyć powoływania się na wpływy, czyli chodzi o dziennikarza, jak rozumiem, bardziej.
To ustali śledztwo, czy to był dziennikarz, czy to nie był dziennikarz, my tej wiedzy teraz nie mamy. Bez wątpienia rozmowa kompromitująca, rozmowa, która nie powinna mieć miejsca. Ja osobiście dziwię się, że sędzia, osoba niezwykle doświadczona, dała się w tak tandetny sposób jednak sprowokować.
Opozycja już mówi o politycznych krokach, jakie powinien podjąć minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek oczekuje, że Jarosław Gowin po prostu złoży dymisję, nawet jeśli premier miałby jej nie przyjąć, bo jak mówił, mamy tutaj do czynienia z ręcznym sterowaniem państwem.
Przede wszystkim jest fałszywość tezy Andrzeja Rozenka, mianowicie nie mamy do czynienia z ręcznym sterowaniem ze strony władzy, bowiem rozmowa była pomiędzy sędzią, który jest niezawisły, a pomiędzy dziennikarzem, jak wszystko na to wskazuje, choć tego też do końca nie wiemy, czyli nie z przedstawicielem władzy. To raz. Dwa – z tego, co wiem, dzisiaj minister Gowin będzie miał konferencję prasową i się z całą pewnością ustosunkuje do tej sytuacji, zakomunikuje to, co będzie w tej sprawie robił.
Ale opozycja tutaj twierdzi, że skoro raz przy takiej prowokacji doszło do tego, że sędzia odebrał telefon i rozmawiał z kimś w bardzo poważny sposób, ustalając pewne fakty, to być może takie sytuacje są po prostu codziennością. Może nie codziennością, ale mają miejsce.
Nie sądzę, aby były codziennością. Musimy pamiętać bardzo jednoznacznie, że sądownictwo, sędziowie są niezawiśli, są całkowicie niezależni od władzy wykonawczej, w żaden sposób żaden sędzia nie podlega ani ministrowi sprawiedliwości, ani żadnemu innemu ministrowi, a fakt tej rozmowy... no, nie znamy też wszystkich okoliczności. Tak jak powiedziałem, dla mnie jest osobiście dla pana prezesa sądu kompromitujące.
Dziś także gdańska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo, w którym zbada, czy syn premiera Michał Tusk nie popełnił przestępstwa, pracując jednocześnie dla gdańskiego lotniska i firmy OLT Express. Syn premiera może mieć kłopoty? A zawsze jak to bywa, jak syn premiera ma kłopoty, to i premier, a jak premier, to i Platforma.
Nie, nie sądzę, wręcz jestem pewien, że kłopotów nie będzie miał, prokuratura musi zbadać, bo takie otrzymała zawiadomienie. Ja nie widzę tu żadnego pola do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Co więcej, uważam, za zbyt dużą niesprawiedliwość łączenie syna premiera z aferą Amber Gold, co usilnie próbuje czynić opozycja, bowiem w żaden sposób syn premiera nie był związany z Amber Gold, to musimy powiedzieć jednoznacznie i precyzyjnie.
Pracował dla OLT Express, a właścicielem OLT Express był Marcin Plichta, szef firmy Amber Gold i tak dalej, i tak dalej, taka ścieżka.
Współpracował na podstawie luźnej umowy, czyli umowy zlecenia. Nie jest przecież żadną tajemnicą, wszyscy doskonale o tym wiedzieli, że Michał Tusk był absolutnie zafascynowany lotnictwem, transportem, infrastrukturą, od zawsze się tym zajmował, stąd ta luźna współpraca. Ale nie można z tej współpracy wyciągać wniosków i tworzyć takich quasi-logicznych wywodów, jakoby Michał Tusk był w jakikolwiek sposób związany z Marcinem P., tym samym z Amber Gold, bo to jest po prostu nieprawdziwe i uważam dość przykre.
Tak czy owak, jak pan doskonale wie, to wszystko, o czym w tej chwili rozmawiamy, to są kolejne argumenty dla opozycji do tego, by jednak powołać komisję śledczą w sprawie Amber Gold. Może jednak warto ustąpić i skoro Platforma Obywatelska twierdzi, że tutaj nie ma żadnego problemu z firmą Amber Gold, to udowodnić to podczas tej komisji.
Przede wszystkim są jednoznaczne wytyczne Trybunału Konstytucyjnego, kiedy należy powoływać komisję śledczą. W międzyczasie zmieniły się również struktura władzy, Ministerstwo Sprawiedliwości i prokuratury, prokuratura jest całkowicie niezależna od ministerstwa, nie ma możliwości, aby wzywać i przesłuchiwać prokuratorów, jak i sędziów, tym samym komisja śledcza de facto byłaby tylko taką areną politycznej walki, która nie zmierzałaby zupełnie do tego, aby cokolwiek wyjaśnić, bo nie miałaby ku temu instrumentów. Co więcej, toczą się śledztwa, są postępowania prokuratorskie, co najmniej kilka, plus śledztwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, i dopóty, dopóki one nie zostaną zakończone, kiedy nie zostaną zweryfikowane różne wersje śledcze, no to politycy niestety nie mają tutaj nic do roboty, bo nie mają narzędzi do tego.
I jeszcze tak na koniec, czekamy na decyzję premiera w sprawie sprawozdania prokuratora generalnego. Myśli pan, że premier podpisze?
Nie wiem, to jest decyzja premiera, to jest wyłączna kompetencja premiera i musimy poczekać na decyzję.
Dziękuję bardzo.
(J.M.)