Polskie Radio

Komentarze publicystów: Piotr Semka i Andrzej Stankiewicz

Ostatnia aktualizacja: 26.10.2012 08:15

Przemysław Szubartowicz: Piotr Semka, Uważam Rze...

Piotr Semka: Kłaniam się.

Przemysław Szubartowicz: I Andrzej Stankiewicz, Wprost.

Andrzej Stankiewicz: Witam serdecznie.

Przemysław Szubartowicz: Proszę państwa, podsumujemy tydzień polityczny i zaczniemy od sprawy pana posła Artura Bramory z Ruchu Palikota. Rozmawiałem z nim przed godziną ósmą. Przerwał wczoraj głodówkę, a żądał zmiany zasad finansowania ośrodków,  w których przebywają ciężko chore i niepełnosprawne dzieci. Spotkał się z wiceministrem zdrowia Sławomirem Neumannem i cel osiągnął, będą zmiany, będą rozmowy. Jak panowie oceniają taki protest?

Piotr Semka: Ja powiem, że to jest pierwszy taki protest Ruchu Palikota, z którym mogę się utożsamiać i który mogę pochwalić aktywność posła. Jak państwo pewnie zauważyli, często mi się nie zdarza chwalić Ruchu Palikota. Gdyby Ruch Palikota miał więcej takich spraw, które są dosyć czytelne dla ludzi, to może miałby większe sondaże. Ja nie wnikam jak gdyby w szczegóły jego protestu, ponieważ nie śledziłem go uważnie, ale na pewno jest to dla Ruchu Palikota dobry przykład udanej akcji.

Przemysław Szubartowicz: A Andrzej Stankiewicz?

Andrzej Stankiewicz: Tylko to jest wciąż dla mnie dowód na to, że nie wszystko działa poprawnie w naszej administracji i w rządzie, bo nie jest normalnym elementem sprawowania mandatu poselskiego to, że poseł głoduje, od pewnego momentu przestaje także pić wodę, no, żeby zmusić ministerstwo do zajęcia się ośrodkami dla dzieci. I to mi się nie podoba, że do takich sytuacji trzeba doprowadzać. Kończy się potem tym, że jacyś emisariusze pana ministra zdrowia jeżdżą do posła Bramory z projektem gotowej ustawy po to, żeby on go podpisał jako wnioskodawca, po to, żeby dał swój akcept i żeby zakończył głodówkę. No to...

Przemysław Szubartowicz: Ale to słabość państwa?

Andrzej Stankiewicz: Ja nie chcę używać jakiegoś wyświechtanego.... wyświechtanego...

Piotr Semka: Relacji pomiędzy posłem a przedstawicielem ministerstwa.

Andrzej Stankiewicz: Znaczy nie chce używać takiego wyświechtanego sformułowania, ale pewnie byłoby tak, że gdyby Bramora nie zrobił tej głodówki, tylko pisał interpelacje, pisał zapytania, występował w sejmie, to nic by się nie zmieniło. Ja po prostu powtarzam swoją krytykę działań ministra Arłukowicza, uważam, że to jest słaby minister i kolejne programy, które prezentuje także ostatnio, kilka dni temu jakieś programy zmian kolejne nie dają większych nadziei na poprawę sytuacji w służbie zdrowia.

Przemysław Szubartowicz: I tym sposobem przejdziemy właśnie do tego, o czym mówił w tym tygodniu Bartosz Arłukowicz, a zapowiedział 5 kroków reorganizacji świadczeń zdrowotnych, tam chodzi między innymi o decentralizacją NFZ-u, o to, żeby pewne konkretne decyzje były inaczej podejmowane finansowe, ale przede wszystkim ogłoszono, że procedura zapłodnienia in vitro będzie finansowana w ramach programu zdrowotnego, refundacja będzie dostępna dla par, które udokumentują, że od roku bezskutecznie starają się o dziecko. Razem z Bartoszem Arłukowiczem mówił o tym Donald Tusk. Jak panowie oceniacie ten krok Bartosza Arłukowicza?

Piotr Semka: Przede wszystkim budzi duże wątpliwości wprowadzanie procedury in vitro poza sejmem. Profesor Zoll wskazuje, że będzie ta sprawa mogła być zaskarżona przed Trybunałem Konstytucyjnym, gdyż dotyczy, jak twierdzi profesor Zoll, spraw podstawowych, czyli prawa do życia. To jest pierwsza wątpliwość. Oczywiście katolicy są bardzo krytyczni wobec in vitro, odrzucają in vitro, mówiąc wprost. Powraca kwestia, która bardzo często pojawiała się po stronie lewicy, to znaczy „finansowane są lekcje religii i kapelani z moich podatków, nie życzę sobie tego”. Teraz ten argument pojawi się po stronie katolickiej. I wreszcie trzecia kwestia – skąd wezmą się pieniądze na procedurę in vitro dla chyba stosunkowo dużej grupy młodych par? To jest kolejna, że tak powiem, obietnica Donalda Tuska jako Świętego Mikołaja, który obiecał roczne urlopy macierzyńskie. Więc to są trzy kwestie, które się nasuwają w tym momencie.

Przemysław Szubartowicz: To ja zacytuję wypowiedź prof. Sławomira Wołczyńskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu, który stwierdził, że to jest dobra propozycja, bo pojawia się realna propozycja, która i odciąży finansowo pacjentki, i jest korzystną propozycją demograficzną.

Piotr Semka: Obciąży budżet...

Przemysław Szubartowicz: Bo to również trzeba uwzględniać.

Andrzej Stankiewicz: To prawda, tylko że nie obiecujmy sobie, że wprowadzenie czy refundowanie procedury in vitro nagle odwróci taki trend i zacznie nam się rodzić masa dzieci, bo to nie w tym jest problem. Problem jest pewnej... braku konsekwentnej polityki prorodzinnej rządu, bo jeśli premier ogłasza wydłużenie urlopów macierzyńskich, a równocześnie tak zmienił ulgi rodzinne, że większość ludzi przestała mieć możliwość skorzystania z nich, to znaczy, że rząd nie ma spójnej polityki. Natomiast pan powiedział, że te pomysły dotyczące in vitro, refundacji in vitro są pomysłami Bartosza Arłukowicza. Otóż nie, oczywiście, że nie. To są pomysły Donalda Tuska, które on w tej chwili politycznie ich potrzebuje. Potrzebuje ich dlatego...

Przemysław Szubartowicz: Czyli wykorzystał ministra zdrowia...

Andrzej Stankiewicz: Wie pan, minister zdrowia jest tutaj raczej...

Przemysław Szubartowicz: ...do tego, żeby minister wprowadzał? No bo to jest program ministra zdrowia.

Andrzej Stankiewicz: No tak, ale proszę zwrócić uwagę, bo Donald Tusk miał problem po głosowaniu w sprawie aborcji, że ma rozłam w partii, zaczął się obawiać utraty liberalnych wyborców i proponuje program in vitro, który jest ewidentnie gestem pod adresem wyborców liberalnych. I dokładnie o to mu chodziło. Proszę zobaczyć, od 2008 roku Platforma nie była w stanie przygotować projektu ustawy w sprawie in vitro i nagle w ciągu kilku dni premier znalazł formułę prawną, która jego zdaniem ten problem rozwiązuje. Po pierwsze chce pokazać, że Platforma nie jest taka konserwatywna, czyli to jest ten gest pod adresem elektoratu, który wystraszył się głosowania aborcyjnego...

Przemysław Szubartowicz: No ale minister Gowin mówi, że to jest zgodne z prawem, ale on by chciał, żeby nie było zgodne z prawem.

Andrzej Stankiewicz: No właśnie, no właśnie, no właśnie. Ale tutaj Gowin nie ma nic do gadania, bo premier robi to ponad...

Piotr Semka: Będzie decydować Trybunał Konstytucyjny.

Andrzej Stankiewicz: ...nie tylko ponad... poza sejmem, ale też poza rządem tak naprawdę, w dużej mierze za pośrednictwem ministra zdrowia. Ale ja bym nie bagatelizował, jednego wątku, to znaczy premier wykorzystuje pewne rozwiązanie, które zaproponował i wprowadził w życie lewicowy prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. I Matyjaszczyk w porównaniu z Tuskiem jest nawet bardziej konserwatywny, dlatego że Matyjaszczyk mówi tak: miasto będzie dopłacać do in vitro, ale pod warunkiem że dotyczy to par małżeństw, albo małżeństw kościelnych, albo małżeństw cywilnych, a premier właściwie otwiera drogę pewnie chcąc trochę wywołać dyskusję i awanturę w Polsce, bo on chce refundować in vitro także parom, prawda? Czyli ludziom, którzy żyją w luźnych związkach. To na pewno będzie także przedmiotem kontrowersji.

Przemysław Szubartowicz: Piotr Semka jeszcze w tej sprawie.

Piotr Semka: To jest przykład Donalda Tuska, który rządzi swoją partią jak folwarkiem. W sytuacji jeżeli ujawnił się głęboki konflikt dotyczący kwestii aborcyjnej, to przeskoczenie tego problemu poprzez ukaz najjaśniejszego pana moim zdaniem konfliktu wewnątrz ugrupowania nie załagodzi i to będzie dalej tykająca bomba. Tak się problemów nie załatwia, a jeśli się załatwia, to trzeba liczyć się potem z jakimś pęknięciem w klubie.

Przemysław Szubartowicz: Panowie, przechodzimy do kolejnej sprawy. Premier nie przyjął dymisji minister sportu Joanny Muchy, ale oczekuje z jej strony oczywiście działań naprawczych. Dzisiaj wybory w Polskim Związku Piłki Nożnej, czyli sprawa stadionowo-sportowa jest w tej chwili bardzo aktualna. Dobrze zrobił premier, że minister Mucha będzie dalej ministrem sportu?

Piotr Semka: Przepraszam, że wystawiam cierpliwość... To jest dosyć podobna sytuacja, to znaczy Donald Tusk w roli władcy absolutnego, który może,  tak jak kiedyś ministra Ćwiąkalskiego zdymisjonować w ciągu 30 minut albo łaskawie powiedzieć: a ja minister Muchę lubię...

Przemysław Szubartowicz: Ale to sympatia? Dlatego zostawił minister na stanowisku?

Piotr Semka: Są różne teorie, inni twierdzą, że nie chciał otworzyć worka z dymisjami, które aż się proszą, no bo minister Szumilas jest bardzo krytykowana, czy minister Nowak. Natomiast to jest właśnie ten styl, który moim zdaniem ma krótkie nogi takiego właśnie cesarza, który ruchem kciuka pokazuje, czy ktoś idzie na aut, czy też ktoś zostaje. Kwestia stadionu – bardzo wiele mówiono już o tym, czy jest wina, czy nie. Polityczna moim zdaniem wina jest, natomiast argumenty, które czytam teraz jeszcze wysyłane przez Kongres Kobiet, że minister Mucha jest lansowana, bo męscy szowiniści nie uważają, że ładna kobieta może być dobrym ministrem, są już jednak żenujące. No, minister Mucha niespecjalnie sobie radzi od pół roku i kwestia jej dymisji jest zasadna.

Przemysław Szubartowicz: Andrzej Stankiewicz?

Andrzej Stankiewicz: Ja nie mam przekonania, że minister jest od tego, żeby otwierać albo zamykać dach na stadionie, więc ja za tę ostatnią wpadkę nie obwiniam pani minister Muchy. I dla mnie w tym kontekście mówienie o jej odwołaniu nie było najszczęśliwsze. Natomiast ona po prostu nigdy tym ministrem nie powinna zostać. A jej najpoważniejsza wpadka to pamiętają państwo takie rozpoczęcie awantury o nic, czyli sugerowanie, że w związku z miesięcznicami katastrofy smoleńskiej ludzie, którzy przychodzą pod Pałac Prezydencki, zagrażają reprezentacji Rosji w czasie Euro, która nieopodal w hotelu Bristol stacjonowała. Więc to była jej największa wpadka, bo ona wywołała poważny konflikt...

Piotr Semka: (...)

Andrzej Stankiewicz: Natomiast...

Przemysław Szubartowicz: A wybory w PZPN-ie coś zmienią?

Andrzej Stankiewicz: Ja myślę paradoksalnie, że Joannę Muchę uratował Kamil Glik, który strzelił Anglikom gola, zmienił się zupełnie klimat i ona przestała być tak ostro na cenzurowanym. Natomiast zgadzam się, że... Powiem tak: gdyby odwołać Joannę Muchę, nie stanie się od razu lepiej w polskim sporcie, a jest kilku ministrów, którzy mają poważniejsze teki, jak właśnie Arłukowicz, Boni, Krystyna Szumilas, którzy naprawdę nie spisują się najlepiej w tym rządzie. Odwołanie Muchy jako pierwszej ofiary jakiejś złej polityki byłoby co najmniej niepoważne.

Piotr Semka: Ale tu wracamy do kwestii, że nie było reorganizacji rządu, mimo że można stwierdzić, że część ruchów kadrowych (...)

Andrzej Stankiewicz: To prawda, to prawda.

Piotr Semka: Więc jeśli Joanna Mucha jest zatrzymywana po to, żeby Donald Tusk nie musiał się przyznawać do błędów, to to pokazuje znowu pewien taki bezruch (...)

Przemysław Szubartowicz: Panowie, ale jeszcze chciałem na sam koniec naszej rozmowy poprosić o dwa zdania komentarza w innej sprawie. Naczelny Rzeczpospolitej Tomasz Wróblewski oskarżył MSZ o wywieranie nacisków na tę gazetę, by ta wstrzymała tekst o wysłaniu pitów do białoruskich opozycjonistów. „Nacisków nie było – twierdzi Marcin Bosacki, rzecznik MSZ – była nieudana niestety próba przekonania redakcji w imię interesu państwa i ludzi na Białorusi”.

Piotr Semka: Tomasz Wróblewski jest... Ja przecież pisuję na łamach Rzeczpospolitej i ja jego deklarację traktuję bardzo serio, to nie jest człowiek, który rzucał w ostatnich latach tego typu oskarżenia na prawo, lewo i jeśli zdecydował się na sformułowanie takiego oskarżenia, to to powinien być bardzo poważny sygnał dla rządu, tym poważniejszy, że od dłuższego czasu narasta oburzenie na manierę zachowania pana rzecznika Grasia, który z kolei używa, gdy chce, gdy nie chce, Twittera do odpowiadania lub nieodpowiadania lub... W wypadku ministra Grasia był nawet na Twitterze skarga na dziennikarza do zwierzchnika, o ile dobrze pamiętam.

Przemysław Szubartowicz: A Andrzej Stankiewicz co na ten temat?

Andrzej Stankiewicz: To na mnie minister Graś skarżył się na Twitterze do mojego szefa, a mi odpowiedział, że nie napisał do mnie, bo nie jestem na Twitterze. Natomiast jeśli chodzi o MSZ, my we Wprost mieliśmy swoje przygody z MSZ-em, więc ja absolutnie wierzę w to, co mówi Tomasz Wróblewski.

Przemysław Szubartowicz: Jakieś konsekwencje?

Andrzej Stankiewicz: Wie pan co? Jedna zasadnicza rzecz, bo ja się nie chcę skarżyć, że dziennikarze mają ciężko, bo nie jest to w tej chwili tematem, ale nie może być tak, że z MSZ-u wyciekają informacje, które mogą szkodzić ludziom walczącym o demokrację na Wschodzie, po czym, kiedy okazuje się, że dziennikarze znajdują takie informacje w sieci na przykład, to MSZ nas prosi, żebyśmy o tym nie pisali, bo my zaszkodzimy tym ludziom. To nie my zaszkodzimy tym ludziom, tylko MSZ przez swoją niefrasobliwość albo głupotę tym ludziom szkodzi.

Przemysław Szubartowicz: I stawiamy tutaj kropkę. Piotr Semka, Andrzej Stankiewicz, bardzo dziękuję za rozmowę.

(J.M.)