Polskie Radio

Rozmowa dnia: Krystyna Szumilas

Ostatnia aktualizacja: 04.04.2013 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Minister edukacji narodowej pani Krystyna Szumilas. Dzień dobry, pani minister.

Krystyna Szumilas: Dzień dobry państwu.

K.G.: Udało się dojechać.

K.S.: Udało się dojechać.

K.G.: Bez kłopotów na szczęście.

K.S.: Tak.

K.G.: Dobrze. Pani minister, będziemy chcieli z panią porozmawiać o sześciolatkach w szkołach, ale jako że nieco bardziej aktualne wydarzenie będzie miało miejsce za minutę czterdzieści jeden, czyli o godzinie dziewiątej, zacznijmy od sprawdzianu dla szóstoklasistów.

K.S.: Tak, dzisiaj wszyscy szóstoklasiści przystępują do sprawdzianu. To jest sprawdzian diagnostyczny, który i rodzicom, i nauczycielom mówi o tym, czego nauczyło się dziecko podczas pierwszych sześciu lat nauki w szkole. To też ważny sprawdzian ze względu na to, że szóstoklasiści od września będą chodzili do gimnazjów. Tam nauczyciele też na podstawie wyników sprawdzianu będą mogli odpowiednio przygotować programy nauczania, tak, aby wszyscy uczniowie mieli równe szanse na dobrą naukę w gimnazjum, aby programy i sposób uczenia odpowiadał ich umiejętnościom. Tak że to dzisiaj bardzo ważny dzień dla szóstoklasistów, trzymam kciuki, to podsumowanie ich sześcioletniej pracy.

K.G.: Sprawdzian obowiązkowy, ale wynik nie ma wpływu na ukończenie szkoły.

K.S.: Tak, to jest sprawdzian diagnostyczny, tak jak powiedziałam, są to... Ten sprawdzian z jednej strony pokazuje nauczycielom szkoły podstawowej, jakie efekty ich pracy... jakie efekty pracy oni osiągnęli, z drugiej strony pokazuje rodzicom, czego nauczyło się ich dziecko, a z trzeciej strony jest też informacją dla nauczycieli gimnazjum, którzy od września uczyli szóstoklasistów.

K.G.: Do zdobycia jest 40 punktów i jeśli dziecko dalej wybiera się do gimnazjum rejonowego, to ile tych punktów zdobędzie, to zdaje się nie ma znaczenia. Ale jeśli pójdzie do gimnazjum czy to prywatnego, czy społecznego, to to już może mieć znaczenie.

K.S.: Gimnazja, które nie mają rejonizacji, oczywiście mogą przyjmować różne kryteria naboru i tutaj tym podstawowym jest wynik egzaminu gimnazjalnego. Każde dziecko ma zapewnione miejsce w gimnazjum rejonowym, tak że tutaj obowiązek szkolny może być przez każde dziecko realizowany.

K.G.: Czy jest jakaś średnia krajowa z poprzedniego roku z egzaminu? Ile punktów zdobywano? Jaki to jest rząd wielkości?

K.S.: To jest około 24-25 punktów, to zależy od trudności egzaminu. Ważniejsza jest informacja, która pokaże się za dwa lata na świadectwach z egzaminów gimnazjalnych, w jakim miejscu populacji uplasował się dany uczeń, ponieważ egzaminy... trudność egzaminu pomiędzy poszczególnymi latami może się różnić między sobą, natomiast to, w jaki sposób, jakie miejsce, w jakim miejscu uczeń znalazł się w konkretnej populacji uczniów, jest istotną wskazówką i dla nauczycieli, i dla rodziców, bo to jest ten decydujący element o ewentualnych potem konsekwencjach dla ucznia.

K.G.: No to trzymamy kciuki, początek za 37 minut, a potem już tylko z górki, bo to tylko 60 minut egzaminu i już po. Cyfra sześć w roli głównej w takim razie, ciąg dalszy, pani minister, sześciolatki do szkoły. Przedwczoraj Rzeczpospolita donosiła, że aż 71% badanych uważa, że wysyłanie sześcioletnich dzieci do szkół do zły pomysł. To był sondaż przeprowadzony na zlecenie Rzeczpospolitej przez pracownię Homo Homini i to jest jedna wielkość owo 71. Druga wielkość: Instytut Badań Edukacyjnych – 89% rodziców sześciolatków, które są już w I klasie, jest zdecydowanie lub raczej zadowolonych z decyzji o zapisaniu dziecka do szkoły. To teraz spróbujmy połączyć tych, którzy są jeszcze przed decyzją, z tymi, którzy są już po decyzji, z tymi niezadowolonymi, z tymi... no, skoro 89%, to zadowolonymi.

K.S.: Tak, ja spotykam się z rodzicami uczniów, którzy... rodzicami, którzy posłali swoje dzieci jako sześciolatki do szkoły, bardzo dużo z nimi rozmawiam na temat tego, jakie były podstawy przyjęcia tej decyzji, ale przede wszystkim jak ich dzieci radzą sobie w szkole. I zdecydowana większość rodziców jest bardzo zadowolona z tej swojej decyzji. Spotykam się z mamami, ojcami, którzy zdecydowali się wysłać w wieku 6 lat do szkoły nie tylko jedno dziecko, ale wszystkie ich dzieci rozpoczynają edukację w wieku 6 lat. I myślę tak, że przede wszystkim obniżenie wieku szkolnego to jest cywilizacyjna zmiana dla dziecka, to jest cywilizacyjna zmiana, która pomaga dziecku szybciej się rozwijać, osiągnąć lepsze wyniki, ale to jest też zmiana, która zrywa z pewną tradycją, bo w Polsce zawsze dzieci chodziły, rozpoczynały edukację w wieku 7 lat i z tego powodu ona jest zmianą trudną, dlatego ten okres przejściowy, dlatego od 2009 roku to rodzice mogą decydować o pójściu dziecka do szkoły w wieku 6 lat. No ale już przychodzi ten moment, 1 września 2014 roku, to jest ostateczny termin obniżenia wieku...

K.G.: Czyli mówimy o roku szkolnym 2014-2015.

K.S.: Piętnaście, tak. W tej chwili...

K.G.: Bo w tej chwili mamy 2012-13, mamy co szóstego sześciolatka, a w przyszłym roku mniej więcej planuje się czy prognozuje, że będzie 30% dzieci.

K.S.: Tak, w tej chwili rodzice dzieci sześcioletnich decydują o tym, czy dziecko pozostaje w przedszkolu, czy rozpocznie edukację w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Ja bardzo zachęcam do podjęcia tej decyzji o wcześniejszym wysłaniu dziecka do szkoły, bo wszystkie badania, które mamy, pokazują, że dzieci bardzo na tym zyskują. Ten wrzesień 2014 będzie tym momentem, kiedy do I klasy pójdą już wszystkie sześciolatki i te siedmiolatki, które w tym roku nie zdecydują, ich rodzice nie zdecydują na wysłanie swojego dziecka do szkoły.

K.G.: Teraz ciąg dalszy argumentów na nie. Otóż ci, którzy twierdzą, że to zły pomysł, uważają, że szkoły nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. W tym kontekście mamy raport Najwyższej Izby Kontroli, czy on już jest gotowy, czy nie, to nie o to chodzi, ale dane z tego raportu są już znane. Ocena tego raportu z jednej strony jest taka, że rzeczywiście szkoły sobie nie radzą, ale z drugiej strony na stronie internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej z odniesieniem do strony Najwyższej Izby Kontroli nie wynika, że kontrolerzy NIK-u dostrzegli takie elementy, które uniemożliwiają wprowadzenie pomysłu w roku szkolnym 2014-2015. Oczywiście, uchybienia są – pisze NIK – ale one są do... no, do zlikwidowania tak na dobrą sprawę w krótkim okresie, więc kolejny raz to samo pytanie: gdzie leży prawda?

K.S.: My badamy przygotowanie szkół, to przygotowanie szkół jest badane przez różne instytucje, Najwyższą Izbę Kontroli, która badała szkoły i stwierdziła, że... nie ma jeszcze w tej chwili raportu, więc na ten ostateczny raport czekamy, ale tak jak pan redaktor powiedział, Najwyższa Izba Kontroli nie widzi zagrożeń dla obniżenia wieku szkolnego, szkoły przygotowują się do tego procesu.

Mamy badania Sanepidu, czyli instytucji, która odpowiada za bezpieczeństwo higieniczne, bezpieczeństwo w szkołach. W 2012 roku Sanepid zbadał szkoły podstawowe i 93% szkół badanych przez Sanepid otrzymało dobrą lub bardzo dobrą ocenę. To było badanie pod kątem przygotowania szkół do obniżenia wieku szkolnego. Kontrolują również szkoły kuratorzy oświaty, tak że cały...

Jesteśmy wszyscy w tym procesie przygotowywania szkół do obniżenia wieku szkolnego i naprawdę bardzo intensywnie i samorządy, i szkoły, ale też instytucje kontrolujące przyglądają się temu, jak szkoły przygotowują się do obniżenia wieku szkolnego. Ja chcę powiedzieć, że w 90% szkół podstawowych sześciolatki są już dzisiaj. W ponad 50% były tam od 10-20 lat, bo przecież oddziały zerowe są przy szkołach podstawowych, one tam funkcjonują. To szczególnie szkoły wiejskie są tak zorganizowane, że w szkole jest oddział zerowy dla dzieci przygotowujących się do edukacji szkolnej, a więc dla dzieci pięcioletnich i sześcioletnich. Tak że sześciolatki są w szkołach podstawowych. Ja myślę, że najważniejsze jest to, żeby rodzic, który dzisiaj decyduje o tym, czy jego dziecko rozpocznie edukację w wieku 6 lat, po prostu poszedł do tej szkoły, do której jego dziecko ma pójść czy w tym roku, czy za rok, i zobaczył, jak ta konkretna szkoła wygląda. I wtedy te...

K.G.: No, tylko że to może być eksperyment na żywym organizmie, pani minister.

K.S.: No, ja... to znaczy ja myślę, że każdy z nas, kiedy wybiera przedszkole, idzie obejrzeć to przedszkole, kiedy jego dziecko idzie do szkoły, idzie zobaczyć tą szkołę. I myślę, że wiele mitów związanych z tym, że szkoły są nieprzygotowane w takiej konkretnej konfrontacji rodzica ze szkołą zostanie obalonych, bo tam po prostu już są dzieci sześcioletnie i dobrze się w tej szkole czują.

K.G.: Jeszcze jedna kwestia, o której nie możemy zapomnieć. Napoleon mawiał, że do prowadzenia wojny są potrzebne trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze, zatem rozumiem, że aby to się powiodło, to, o czym rozmawiamy, także potrzebne są pieniądze. A w jakich sytuacjach są samorządy, w których rękach są szkoły, to my doskonale wiemy. Zatem?

K.S.: Od 2009 roku dodatkowo do samorządów trafiło prawie 2 miliardy złotych w związku z obniżeniem wieku szkolnego z budżetu państwa. To były pieniądze, które trafiły do samorządów w formie subwencji oświatowej czy to z rezerwy oświatowej na remont sal gimnastycznych, doposażenie nowych pomieszczeń, czy w postaci subwencji oświatowej na edukację sześciolatków. To są pieniądze, które już do samorządów trafiły. Mam program „Radosna szkoła”, w ramach którego doposażamy każdą szkołę w wewnętrzne place zabaw, ale też samorządy mogą skorzystać z tych  środków, budując zewnętrzne place zabaw, tak, żeby młodsze dzieci miały możliwość chociażby prowadzenia lekcji wychowania fizycznego na terenie szkoły czy zabawy w czasie przerwy, bo ważne jest, żeby miały odpowiednią bazę również dydaktyczną. Pamiętajmy też o tym, że dziecko sześcioletnie w szkole to subwencja oświatowa uzyskiwana przez samorząd z budżetu państwa, dziecko w przedszkolu to dochody własne samorządu, czyli całkowicie to miejsce w przedszkolu jest utrzymywane ze środków samorządu terytorialnego. To są wszystko pieniądze, które pomagają samorządom w przygotowaniu szkół do obniżenia wieku szkolnego.

K.G.: Dyskusji na ten temat ciąg dalszy z pewnością nastąpi. I jeszcze jedna kwestia...

Daniel Wydrych: Nasza słuchaczka ma pytanie. Dziecko urodzone w grudniu 2008 roku we wrześniu będzie miało lat 5 i 9 miesięcy. W tej samej klasie będzie siedmiolatek ze stycznia 2007 i będzie on miał 7 lat i 8 miesięcy. Różnica między nimi 21 miesięcy. Jakie szanse na sukces w porównaniu z siedmiolatkiem  ma ten sześciolatek? Pytanie podstawowe: czy są klasy mieszane siedmio-  i sześciolatków?

K.S.: Od września 2014 roku, kiedy wszystkie dzieci pójdą... dzieci sześcioletnie pójdą do szkół, w szkołach będzie możliwość tworzenia klas odrębnych dla sześciolatków i odrębnych dla siedmiolatków, ponieważ tych dzieci sześcioletnich będzie wtedy więcej, jeżeli część rodziców nie zdecyduje się na wysłanie dzieci w roku 2013. Zresztą już teraz w tych szkołach, w których liczba sześciolatków jest dużo większa, tam są tworzone klasy odrębne dla dzieci sześcioletnich. I samorządy, i dyrektorzy szkół w ten sposób projektują organizację szkoły, aby jak najlepiej w tej szkole czuł się sześciolatek i miał jak najlepsze warunki edukacyjne. Wykorzystajmy szansę, dajmy szansę dzieciom i jakby wszyscy popatrzmy na to, jak jeszcze lepiej przygotować szkoły i jak jeszcze lepiej zorganizować edukację, żeby dziecko sześcioletnie w szkole czuło się naprawdę dobrze. A te, które są, czują się dobrze.

K.G.: Dziękujemy za rozmowę. Minister edukacji narodowej pani Krystyna Szumilas w Sygnałach dnia.

(J.M.)