Zdaniem europosła Jacka Saryusza-Wolskiego projekt rezolucji jest dobry, bo stanowi pozytywną odpowiedź na sytuację u naszych wschodnich sąsiadów. - Oferuje możliwość podpisania szybkiej umowy stowarzyszeniowej, krótkoterminową pomoc finansową, wsparcie dla bilansu płatniczego oraz długoterminową pomoc przez instytucje finansowe np. Międzynarodowy Fundusz Walutowy - wyliczył Saryusz-Wolski.
Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>
Kontrowersje wzbudził brak w rezolucji sformułowania dotyczącego perspektywy członkostwa Ukrainy w UE. Jak tłumaczył holenderski europoseł Johannes van Baalen, nie powinniśmy oferować rzeczy, których nie możemy zagwarantować. - Nie będę się angażował w obietnicę członkostwa. Możemy zaoferować stowarzyszenie - powiedział.
Polscy deputowani są jednak innego zdania. Uważają, że silna rezolucja ws. Ukrainy jest szansą dla Parlamentu Europejskiego na zdanie oblanego egzaminu z pomarańczowej rewolucji. - Musi być pomoc doraźna i całościowy plan - powiedział Kowal. Europoseł przypomniał, że Ukraińcy będą niedługo głosować w wyborach. - Powinni wiedzieć, na co się decydują, która siła jest za integracją europejską, a która przeciwko - dodał Kowal.
Z kolei zdaniem eurodeputowanego Marka Siwca, Ukrainie trzeba zapewnić wsparcie, ale nie bezwarunkowe. - Będziemy namawiać naszych ukraińskich partnerów, aby szybko się zorganizowali, żeby nowy rząd zaproponował pakiet reform. Wtedy będzie wiadomo do jakiego programu mamy dokładać europejskie pieniądze - powiedział Siwiec.
Polscy deputowani zapewniają, że będą do końca walczyć by obietnica ukraińskiego członkostwa w UE znalazła się w rezolucji Parlamentu Europejskiego ws. Ukrainy.
polskieradio.pl, tj