Szef Komisji Jean-Claude Juncker ma twardy orzech do zgryzienia. Pierwszym z nich jest Słowenka Alenka Bratuszek. Posłowie odrzucili jej kandydaturę na wiceprzewodniczącą komisji ds. unii energetycznej.
- Podczas przesłuchania przed Parlamentem Europejskim wyszło na jaw, że nie do końca jest kompetentna w dziedzinie, którą ma się zajmować - ocenia europoseł SLD Bogusław Liberadzki. Jak tłumaczy, były też zastrzeżenia ws. trybu, w jakim jej kandydatura została zgłoszona. - Zgłosiła sama siebie jako była premier, która przegrała wybory - wyjaśniał Liberadzki.
Drugim problemem Junckera jest kandydatura Tibora Navracicia. Węgier miał odpowiadać w KE za edukację, kulturę, młodzież i sprawy obywatelskie. Europosłowie zarzucili mu jednak, że w przeszłości naruszał demokratyczne zasady.
Wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki przypomina, że w przeszłości udawało się europosłom wpływać na kształt Komisji Europejskiej. - Dobrze, że PE przesłuchuje kandydatów na komisarzy. Mimo politycznego dealu, muszą pokazać się z dobrej strony. natomiast niektórzy z nich mogą zostać odstrzeleni - wyjaśniał Czarnecki.
Europoseł Dariusz Rosati z PO ostrzega jednak, że trzeba przy tym być bardzo ostrożnym. - Wyjęcie jednej cegły może doprowadzić do zawalenia się całego budynku. To jest otwieranie puszki Pandory - powiedział Rosati. Jego zdaniem, Jean-Claude Juncker jest otwarty na przesunięcia w zakresie tematyki za którą mieliby być odpowiedzialni poszczególnie komisarze. Natomiast nie chciałby rezygnować z żadnej z tych osób.
Jeśli Jean-Claude Juncker nie weźmie pod uwagę zastrzeżeń europosłów to Parlament Europejski może odrzucić cały skład Komisji Europejskiej.
polskieradio.pl, tj