Za udział w zmowie i manipulacje stopami procentowymi Komisja Europejska ukarała kilka banków. Chcąc jednak zapobiec kolejnym nadużyciom, UE idzie o krok dalej. - Wielkość tego rynku jest ogromna, ponad tysiąc bilionów euro. Tyle wynoszą transakcje, które są uzależnione o wartości referencyjnych. Do tej pory w zasadzie nie były one kontrolowane. Okazało się, że doszło do nadużyć i istnieje potrzeba objęcia tej działalności nadzorem - mówi europoseł PO Dariusz Rosati.
Stąd prace nad rozporządzeniem w tej sprawie. - Celem jest, aby przeciętny obywatel nie był nabijany w butelkę, żeby stopy procentowe od zaciągniętych kredytów i opłaty za inne instrumenty finansowe nie były wynikiem manipulacji tych, którzy chcą na tym zarobić - dodaje Rosati.
Wątpliwości, że system trzeba uporządkować, nie ma europoseł SLD Bogusław Liberadzki. - Chcemy wprowadzić standardy, które będą mówiły co można robić, a czego nie należy. Wprowadzić transparentność procesów decyzyjnych i rozróżnienie pomiędzy tym, co powinno być uregulowane na poziomie UE, a co zostaje do kontroli przez narodowe systemy nadzoru bankowego - wyjaśnia Liberadzki.
Natomiast europoseł PiS Stanisław Ożóg zwraca uwagę na wysokość kar za złamanie prawa. - Kończą się żarty, bo w przypadku osoby fizycznej może ona wynieść do pół miliona euro. W przypadku banków mogą sięgnąć nawet 10 proc. rocznego obrotu. Wydaje się, że rygory będą tak zaostrzone, że próba manipulacji stanie się nieopłacalna - mówi Ożóg.
Najprawdopodobniej nowe zasady zaczną obowiązywać jeszcze w tym roku.
polskieradio.pl, tj