Prace nad nimi trwają w Parlamencie Europejskim.Głównym celem jest większa kontrola obywateli nad własnymi danymi osobowymi. – To co należy do mnie, należy do mnie. Dokąd ja się nie zgodzę, żeby moja własność była udostępniana, to tego nie wolno robić – mówi europoseł Marek Siwiec.
Jest nad czym pracować, bo europarlament musi się uporać z 4 tys. poprawek do projektu np. ws. profilowania. – Jeżeli Trzaskowski w PE wystukuje słowo "unia", to wyszukiwarka wie, że pewnie chodzi mi o Unię Europejską. Dzięki temu mamy skrojone dla nas oferty w różnych serwisach. Ale stanowi też zagrożenie dla osoby, która kupuje ubrania XXL i pali papierosy. Może być dyskryminowana np. z powodu oferty ubezpieczeniowej – tłumaczy europoseł Rafał Trzaskowski.
Projekt wprowadza też prawo do bycia zapomnianym. – Chcemy żeby były przepisy, które na wyraźną wolę wolę obywatela powodują, że zostanie wykasowany z danych, że może spokojnie zasnąć – tłumaczy europoseł Tadeusz Cymański. W tym przypadku trzeba jednak być ostrożnym, bo np. możliwość kasowania wpisów na swój temat, mogłaby być traktowana jako ograniczenie wolności słowa.
PE che też by firmy i portale społecznościowe informowały prostym i zrozumiałym językiem o polityce prywatności. Prawo ma dotyczyć wszystkich, również tych, którzy kierują oferty do obywateli UE spoza UE. - Jesteśmy a tym, żeby te zasady były również poważnie potraktowane przez obywateli. Żeby towarzyszyła temu akcja edukacyjna. Samo rozporządzenie to tylko krok, choć nie ostatni – podsumowuje Siwiec.
Prace nad projektem trwają równolegle w Parlamencie Europejskim oraz w Radzie Unii Europejskiej.
polskieradio.pl, tj