Na razie w Brukseli i Strasburgu trwają prace nad ustaleniem modelu pracy w Parlamencie Europejskim, jaki ma obowiązywać w najbliższych kilku latach. - Zmiany nastąpią, ale nie należy spodziewać się rewolucji - mówi eurodeputowany Bogusław Liberadzki (SLD).
Według niego, w nowym parlamencie będą działać te same komisje i te same grupy polityczne, które funkcjonowały w poprzedniej kadencji. - Natomiast zmieniły się proporcje sił, chadecy stracili 50 mandatów, a nasza grupa - socjaldemokratów, praktycznie została na tym samym poziomie - tłumaczy polityk.
W PE zasiada 751 deputowanych ze wszystkich państw należących do Unii Europejskiej. Jego przewodniczący wybierany jest 2,5 letnią kadencję. Do jego głównych zadań należy prowadzenie obrad izby oraz reprezentowanie jej na zewnątrz.
Ostatnio funkcję tę sprawował Martin Schultz, który ponownie został szefem europejskich socjalistów. W Brukseli można usłyszeć, że to przejściowa zmiana i za pół roku socjaliści będą wybierać nowego przewodniczącego swojej frakcji. Schultz nie ukrywa, że interesują go inne, kluczowe stanowiska w UE. Walczy o posadę przewodniczącego Komisji Europejskiej.
W przyszłym tygodniu będzie znany kształt nowego Europarlamentu, podział na grupy i frakcje. Plenarne posiedzenie PE odbędzie się 1 lipca.
polskieradio.pl, asop