- Zamęt, który dotyczy radia cyfrowego tak na prawdę ogranicza się do radia w rozsiewie naziemnym, czyli takiego, którego sygnał emitowany jest z nadajnika naziemnego. Istota problemu polega na tym, że ten sygnał wymaga od nadawcy opłaty. A więc nadawca musi zapłacić operatorowi za to, że emitowany jest sygnał cyfrowy, a jednocześnie musi nadal emitować sygnał analogowy. To kosztuje. Kosztują też inwestycje związane z cyfryzacją - tłumaczył
Graboś zdementował też pojawiające się informacje na temat daty granicznej nadawania analogowego. Jego zdaniem, cyfryzacja oznacza, że słuchacz będzie mógł wybierać spośród bardzo szerokiej oferty. - Dziś jest tak, że pasmo UKF nie mieści propozycji programowej. Ta częstotliwość ogranicza rozwój radia. Radio cyfrowe pozwala na nowe treści, programy sprofilowane, bogatszą ofertę - dodał.