Śledztwo w sprawie napaści na tle seksualnym, o które podejrzewany był lider Rammstein, Till Lindemann, zostało umorzone. Prokuratura w Berlinie podjęła taką decyzję ze względu na brak wystarczających dowodów i zeznań świadków wskazujących winę 60-latka.
Dochodzenie wszczęto w czerwcu bieżącego roku. W mediach społecznościowych pojawiły się wówczas wpisy jednej z fanek zespołu, którą Lindemann miał rzekomo odurzyć narkotykami, a następnie nakłaniać ją na odbycie stosunku. Dołączyły do niej inne osoby, które twierdziły, że pod przykrywką "biletu VIP" i zaproszenia na backstage, kryło się napastowanie seksualne.
Niemiecka prokuratura z końcem sierpnia umorzyła jednak śledztwo w tej sprawie. Postępowanie "nie przyniosło żadnych dowodów", a tezy stawiane przez rzekomą ofiarę były niespójne i nie mogły być one dołączone do dochodzenia, gdyż kobieta nie zdecydowała się na oficjalne złożenie zeznań.
- Szybkie zamknięcie postępowania przez prokuraturę w Berlinie jasno wskazuje, że nie ma dowodów na to, by nasz klient dopuścił się przestępstw na tle seksualnym - napisali w oświadczeniu prawnicy Tilla Lindemanna.
Krótki komentarz na swoim Instagramie zamieścił także sam artysta:
"Chciałbym podziękować wszystkim, którzy bezstronnie czekali na zakończenie śledztwa".
AŚ