Osiem lat po planowanym Fyre Festival marka wydarzenia została sprzedana... na platformie eBay. Billy McFarland, czyli główny odpowiedzialny za prawdopodobnie największy, a na pewno najgłośniejszy festiwalowy scam w historii otrzyma (a raczej przekaże wierzycielom) 245 300 dolarów. "Przedsiębiorca" liczył na siedmiocyfrową kwotę.
Zwycięzca internetowej aukcji otrzyma pełną kontrolę nad marką Fyre Fest, w tym prawa do znaków towarowych, własności intelektualnej, kont w mediach społecznościowych, stworzonych wcześniej materiałów promocyjnych oraz stron internetowych. Poza tym w pakiecie znalazły się również sporo materiałów filmowych oraz listy mailingowe i telefoniczne.
- Ktokolwiek będzie nowym właścicielem marki Fyre, otrzyma narzędzie do organizacji festiwali, współpracy z dużymi markami, tworzenia wydarzeń pop-up czy budowania platformy medialnej - przekonywał Billy McFarland ogłaszając aukcję.
Najprawdopodobniej cała kwota ze sprzedaży powędruje prosto do inwestorów, którzy zdecydowali się wyłożyć środki na organizację wydarzenia w 2017 roku. 250 tysięcy dolarów nie stanowi jednak nawet 1% odszkodowania, jakie ma zostać wypłacone tym podmiotom (łącznie ponad 26 milionów dolarów).
W tym roku planowana była druga edycja festiwalu. Kontynuacja "wspaniałej muzycznej przygody" miała odbyć się w dniach 30 maja - 2 czerwca na meksykańskiej wyspie Isla Mujeres.
Co ciekawe, prawa do znaków handlowych Fyre Fest w kontekście użycia ich do stworzenia nowej platformy streamingowej wykupił w kwietniu Shawn Rech - reżyser i producent filmów dokumentalnych, w których bardzo często dotyka kwestii błędnych wyroków sądowych lub wyroków zbyt wysokich.
AŚ
