JESSIE WARE
Tough Love
PRM / Island Records
Debiutancki album Jessie Ware pt. "Devotion", to jedna z najlepszych, a na pewno jedna z moich ulubionych popowych płyt ostatnich kilku lat. Nowego, drugiego już albumu pt. '"Tough Love" słucham niezmiennie od dni kilku. Słucham i słucham, staram się bardzo, ale zachwycić się nim jednak jakoś nie mogę. Wracam na chwilę do debiutu, znów sięgam po nowy materiał, i... z rozczarowaniem zauważam, że "Tough Love" nie ma siły, klasy, świeżości oraz błysku pierwszej płyty. Magia, autentyczność i naturalność "Devotion', stępiona i wygładzona została A&R'ową rutyną dużej wytwórni. Nawiązujące do lat 80., organiczne i przestrzenne brzmienie Dave'a Okumu z The Invisible, to charakterystyczne i eleganckie brzmienie które przysporzyło Brytyjce licznych porównań z dokonaniami Sade, zastąpione zostało bardziej syntetyczną produkcją (głównie) duetu BenZel (Two Inch Punch i Benny Blanco). Nawet w głosie pani Ware emocji, żaru i entuzjazmu jakby mniej, więcej zaś kontroli i wokalnego wyćwiczenia. Muzyka płynie tu gładko, miło, bezpiecznie i bez zgrzytów. Niby zmysłowo, często jednak na granicy balladowego banału. I choć większość nagrań traktuje o miłości, mam nieodparte wrażenie, że tym razem Jessie za swym ukochanym, tak jak w "Running", pędzić by już nie chciała.
Oprócz znanego już tytułowego utworu, ze smakowitym, prince'owskim akcentem w warstwie rytmicznej, nieźle prezentuje się również "You & I (Forever)" z udziałem Amerykanina Miguela. Sympatycznie i rhythm'n'bluesowo buja "Kind Of...Sometimes...Maybe", słodko kołysze wyprodukowane przez Julio Bashmore'a "Keep On Lying". Brytyjka wokalnie ożywia się w bardzo dobrym "Champagne Kisses", jednak najlepszy utwór pojawia sie właściwie dopiero na finał, w dodatku jako bonus dostępny wyłącznie w rozszerzonej wersji płyty. "All On You" ma groove, "All On You" posiada klimat, oraz to wszystko, czego na "Tough Love" mi brakuje. Szkoda, że to tylko jedno takie nagranie.
3/5
Marcin "Harper" Hubert