Modny londyński didżej w 1987 roku wcale nie musiał zarabiać kokosów. Mimo popularności Mark Moore wciąż mieszkał ze swoją mamą w komunalnym mieszkaniu przy Harrow Road.
Mark zaliczał się do didżejów, którzy nie bali się eksperymentować. W tym czasie w Londynie królowały brzmienia rare groove - mieszanka funku, soulu, jazzu i r&b. House, określany muzyką dla gejów, grywali tylko najodważniejsi. Wśród nich Moore. "Tu gramy muzykę house i jeśli tego nie lubisz, nie wchodź!" - taką informacją witał bywalców swoich imprez.
Jesienią 1987 roku Mark Moore postanowił zostać producentem. Był pod wielkim wrażeniem nagrania duetu Bomb The Bass. Co więcej, "Beat Dis" wydała doskonale znana mu wytwórnia Rhythm King. Siedziba tej oficyny znajdowała się po drugiej stronie jego ulicy. Wylegując się na kanapie mamy Mark codziennie obserwował jej wejście. Pewnego dnia ruszył się jednak z miejsca, zajrzał po sąsiedzku i... został tam na dłużej.
Okazało się, że ma wyjątkowego nosa do wyszukiwania utalentowanych artystów. Wszystkie jego wydawnicze sugestie okazały się niezwykle celne i za tę pomoc szefowie Rhythm King zaoferowali mu nagrodę. Zwłaszcza, że Moore nigdy o nic nie prosił, a za swoją pracę nie pobierał prowizji. Mark nie wahał się ani sekundy - poprosił o możliwość nagrania własnego utworu. Szefowie Rhythm King przyjęli ten pomysł z entuzjazmem, zaproponowali nawet do współpracy doświadczonego producenta Pascala Gabriela, połowę wspomnianego duetu Bomb The Bass. I tak właśnie narodził się S'Express.
Moore doskonale widział co chce zrobić i nagrać. Do pierwszej sesji w studiu był przygotowany jak mało kto. Na kasecie magnetofonowej miał nagrane wszystkie sample i fragmenty, które chciał wykorzystać we własnej kompozycji. Doskonale wiedział, co, gdzie i kiedy powinno zagrać. Dlatego już pierwsze spotkanie w studiu było bardzo owocne - powstało kilka nagrań, wśród nich "Theme From S'Express". Moore nie chciał nikogo kopiować, zwłaszcza artystów z Chicago. Obok twórców muzyki house, inspirowali go Giorgio Moroder, Kraftwerk, Phillip Glass i… punk rock.
"Theme From S'Express" czekał na wydanie niemal pół roku. W tym czasie Moore nie próżnował - grywał swój utwór na imprezach. Obok radia była to wciąż najlepsza forma promocji. "Tematu" nie wytłoczono jeszcze na winylu - Moore odtwarzał go z kasety magnetofonowej. Kiedy pierwszy raz zagrał go na swojej imprezie, reakcja była entuzjastyczna. Już wtedy wiedział, że nagrał wielki przebój. Tylko jedna rzecz zaczęła budzić jego wątpliwości - sampel z nagrania Donny Summer. Otóż, w pierwszej wersji "Theme From S'Express" pojawił się cytat z jej "Our Love", jednego z ulubionych utworów Moore'a.
Chodziło o domniemaną wypowiedź Donny Summer, w której wyraziła opinie, że AIDS jest karą za grzechy gejów. I choć artystką wyparła się wszystkiego niesmak pozostał. Wielu klubowych bywalców straciło do amerykańskiej wokalistki wszelką sympatię i na jej utwory reagowało... buczeniem. I to właśnie wydarzyło się, kiedy Moore premierowo zaprezentował swój numer w klubie. Buczała wprawdzie tylko jedna osoba na parkiecie, ale artysta wziął to sobie do serca. Po powrocie do domu natychmiast usunął fragment utworu Donny. Moore nie wstawił w to miejsce żadnego innego sampla, dlatego w oficjalnie wydanej wersji można w tym miejscu usłyszeć charakterystyczną "dziurę”.
Nagranie niemal całkowicie opierało się na samplach. W "Theme From S'Express" pojawia się ich kilkanaście. Są tu fragmenty z Rose Royce "Is It Love You're After", Karen Finley "Tales of Taboo", TZ "I Got The Hots For You" czy "Situation" Yazoo. Mark Moore i wytwórnia Rhythm King wykazali się dalekowzrocznością - uzyskali zgodę na wykorzystanie sampli, co w owym czasie było bardzo rzadko praktykowane. Opłata była dość niska - jak wspomina Mark Moore zapłacono zaledwie 250 funtów. Niebawem miało się to zmienić, ale jeszcze wtedy wytwórnie i właściciele praw autorskich nie do końca pojmowali czym jest sampler, samplowanie oraz ile można na tym zarobić. To właśnie brak praw do sampli wydłużył proces wydawniczy. Czołowi londyńscy DJ-e grywali już "Theme From S'Express" z winyli - wytłoczono pierwsze egzemplarze promocyjne, tak zwane "white labele".
W kwietniu 1988 roku długo wyczekiwany "Theme From S'Express" wreszcie ukazał się i natychmiast odniósł ogromny sukces. Nagranie przez dwa tygodnie zajmowało pierwsze miejsce na liście singlowych bestsellerów w Wielkiej Brytanii. Sukcesy odniosło też na całym świecie - w Stanach, Niemczech, Francji, Norwegii. Mark Moore opuścił mamę i jej komunalne mieszkanie przy Harrow Road. Został klubową supergwiazdą, zarobił fortunę i zaczął występować na całym świecie. Wiosną 1988 roku nikt już nie szydził z tego rodzaju muzyki, a angielska młodzież po prostu oszalała na punkcie house’u.