Podobnie jak w poprzednim roku postanowiłem wybrać się na festiwal nie za bardzo zagłębiając się w twórczość występujących nań artystów. Pierwsze zderzenie (trudno znaleźć lepsze słowo na piątkowe dźwięki z Technosoul) z ich muzyką na (tradycyjnie) perfekcyjnym nagłośnieniu w Węglowej zdaje się być idealną weryfikacją przydatności ich dźwięków w mojej rzeczywistości. Up To Date to zazwyczaj artyści niszowi. Zdarza się, że są niszowi tak bardzo, że w porównaniu z nimi na innych polskich festiwalach występują "celebryci" i "gwiazdy", jakkolwiek pejoratywnie te określenia nie wyglądają. Bynajmniej, nie brakuje również doświadczonych, dobrze kojarzonych graczy o uznanej renomie, którzy udowadniali, że ich miejsce w muzycznej hierarchii nie jest dziełem przypadku.
W piątek na Technosoul najlżejsze dźwięki serwował Visonia ze swoim lajwem, później cała scena przejęta została przez mocniejsze, często industrialne brzmienie. Fani atmosferycznych klimatów znaleźli ukojenie kiedy scenę nawiedzali Reckonwrong czy nasz towar eksportowy Jacek Sienkiewicz. Nie zabrakło eksperymentalnego hałasu spod rąk SHXCXCHCXSH, a potężne, zapętlone, pędzące brzmienie weterana Steve'a Bicknella idealnie wpisały się w ciężki klimat tej sceny. W sobotę Echoplex wprowadził wszystkich w trans brutalnie przerwany później przez duet techno-punkowców O/H, których występ był zdecydowanie najbardziej oryginalny na całym festiwalu. Największe zainteresowanie towarzyszyło jednak lajwowi szwedzkiego duetu Ulwhednar, który zabrał scenę Technosoul w najgłębsze rejony hipnotycznego techno. Nie dziwi fakt, że wielu uczestników tej edycji Up To Date uważa ich występ za najlepszy.
Nie można było nudzić się na scenie Beats, gdzie swoje miejsce znaleźli zarówno fani dobrego rapu, nowoczesnych bitów jak i przebassowanych brzmień. Na scenie zameldowały się m.in. sensacje ostatnich kilkunastu miesięcy: PRO8L3M i Taco Hemingway, szczególnie występ tego drugiego w sobotę cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Klasę pokazał Włodi w asyście DJ-a B. (chapeau bas za pokaz turntablistycznych umiejętności!). Ball-Zee czynił cuda przy pomocy swojego aparatu mowy, a ekstremalne dźwięki z game boya zapodawał Kenobit – mimo tego, że nie jestem fanem aż tak ekstremalnych posunięć w muzyce, jego występu nie można było nie zobaczyć. Szukający nowoczesnych, superszybkich beatów nie mogli odpuścić występów Traxmana, Charlie Treplina czy najlepszego mrocznego d'n'b od Mortema. Nightwave postawiła na mieszankę wszystkiego, co pod nazwą "beats" może się ukrywać. Sobota przyniosła zatrzaśnięte we wczesnym polskim kapitalizmie brzmienie projektu SYNY oraz pełny dźwięków ze złotej ery rapu występ BlabberMouf. Na plus trzeba zapisać także energiczny powiew tzw. "UK Sound" od Sama Bingi i szalejącego na mikrofonie Radders. Addison Groove niespodziewanie poczęstował wszystkich mocnym brzmieniem. Dodajcie do tego mocarne brzmienie Mathisa Mootza aka The Panacea – zaryzykowałbym stwierdzenie, że trzeba było uciekać na Technosoul aby złapać chwilę oddechu.
Up To Date jest piękną muzyczną podróżą w towarzystwie ludzi, którzy lubią muzyczną różnorodność. To przekłada się też na przyjacielską atmosferę. Pod względem frekwencji nie można powiedzieć, że UTD jest dużą imprezą, ale oprócz tego istnieją przede wszystkim względy muzyczne, które sprawiają, że jest to festiwal wielki. Do zobaczenia za rok, mam nadzieję, że obejdzie się bez problemów!