Konarski - Home Office (prod. !koS)
Konarski wykorzystał sytuację pandemiczną do nagrania naprawdę świetnego kawałka poruszającego tematykę pracy zdalnej z domu. Ciągłe problemy z połączeniem, dogadywanie się z każdym działem - pokazuje nam korpo życie, które mimo swoich pewnych wad dodatkowo musi odbywać się przez sieć. W domu biegają dzieciaki, bo zamknięto przedszkole, a te na klipie dosyć mocno dokuczają tacie. Co do klipu, to na usta ciśnie się jedno słowo – majstersztyk. Japa sama się cieszy podczas oglądania tych scenek. Nawijka jest mocna, charyzmatyczna, miejscami trochę sztywna, ale nie przeszkadza to w żaden sposób w odsłuchu kawałka. Konarski odpowiednio prowadzi flow przez beat !koSa. Nudę eliminują dźwięki z komunikatorów, czy też z klasą pocięty zwolniony wokal.
Bażant - Nic Dobrego O Polsce (prod. Trooh Hippi)
Z dużym dystansem podchodziłem do tego kawałka po przeczytaniu jego tytułu. Z dala jestem od tak ostrych tez na temat naszego kraju, a wręcz stawiam się po totalnie przeciwnej stronie. Tyle, że Bażant tym tytułem oraz tym singlem chce zwrócić uwagę odbiorcy i dzięki tak mocnemu stwierdzeniu przekazać co mu leży na serduchu. Wzywa również młodego człowieka do zastanowienia się nad tym, co nie jest wygodne, nad tym, co można zmienić, aby żyło się po prostu lepiej na biało-czerwonej ziemi. Miejscami przesadza, ale można to zrozumieć - to tylko środek. Nawija z przejęciem, z niebanalną charyzmą i jego nawijka z beatem Trooh Hippiego tworzy symbiozę. Wmieszany w to wszystko sampel z informacją o kradzieżach, napadach, pobiciach na terenie Warszawy w ciągu jednego dnia znajduje swoje miejsce i uwypukla przesłanie. Numer, który jest przepustką dla kariery Bażanta.
Pruszyn - Redukcja (feat. Sativa, prod. Beck Beatz)
Potężny banger z dość mrocznym tekstem, ale przez brzmienie, jakie zostało wykręcone oraz refren numer się niesie i mniej uważni przejdą obok sedna. Umiejętność mixu i masteru, studio na chacie to aspekty zdecydowanie przydatne w podziemiu, bo pozwalają na oferowanie usług innym osobom, oszczędzanie sianka na swoich numerach oraz przede wszystkim na przeprowadzenie procesu tworzenia kawałka w sposób bezkompromisowy, z planem od początku do końca. Pruszyn niesamowicie korzysta z tej opcji i wszystkie powtórzenia pierwszych sylab wyrazów robią numer, dzięki niemu on płynie. Nie wolno również zapomnieć o adlipsach oraz podbitkach, a one są wstawione w tym numerze z ogromnym wyczuciem smaku. Gościnnie udziela się Sativa, który wykorzystuje swoje miejsce w kawałku. Jego nosowe flow jest dobrym kontrastem do znacznie wyższego wokalu gospodarza.
łjk - ludzie umierają MCCV
Najmniej popularny track z tej czwórki. Na YouTube nawet nie ma 1500 wyświetleń. Jasne zdarzają się perełki na poziomie 100/200/300 viewsów, ale 1500 to podobny pułap. łjk jest totalnym kocurem, z którego twórczością zapoznałem się pierwszy raz na moim streamie ze sprawdzania podziemia. Po pierwsze można być już pod wrażeniem, że odpowiada również za produkcję oraz mix/master – selfmademan, ale oczywiście to nie kryterium łagodzące. Mówiąc dosadniej krzywdzącym by było takie stwierdzenie w jego przypadku. Reprezentant Stalowej Woli z pełną łatwością bawi się koncepcją, przy czym łączy ze sobą rap oraz śpiew. W tym dwuczęściowym storytellingu słuchacz w drugiej zwrotce już odnajduje się w zamyśle twórcy i spodziewa się kolejnych etapów historii, ale całość taka nie jest. Od razu na myśl przychodzi dwuwers dotyczący ilości kupowanego napoju. Co ważne dla mnie mimo podejmowanych tematów nie ma tutaj zbędnego moralizatorstwa.