Podsumowanie sezonu 2012/13 w Teatrze Polskiego Radia
Na scenie wyobraźni rok oznacza zawrotną liczbę premier: jest ich ponad 100. Ten wynik bije najśmielsze statystyki w teatrze żywego planu. W niniejszym podsumowaniu skupię się nie na liczbach i zestawieniach, a na jakości tego, czego wysłuchaliśmy
w weekendowe popołudnia i wieczory na antenach trzech programów Polskiego Radia. Myślę, że ten sezon przyniósł kilku ważnych twórców i realizacji, które w natłoku premier zdarzało się pominąć, a których znaczenie doceniają stali słuchacze Teatru Polskiego Radia. Słuchowiska te świetnie dialogizują też ze współczesnymi europejskimi modelami produkcji radiowych.
Podstawowym podgatunkiem w rodzinie słuchowisk, obok adaptacji i montażu poetyckiego, jest spektakl radiowy oryginalny. Właśnie na autorskim teatrze radia skupię się w niniejszym tekście najsilniej. Spójrzmy na nazwiska i tytuły, które trudno ominąć, gdy sumujemy osiągnięcia Teatru Polskiego Radia w sezonie 2012/2013.
Krzysztof Czeczot – Słuchowisko Andy było wydarzeniem sezonu. Jedno
z najoryginalniejszych realizacyjnie słuchowisk kilku ostatnich lat. Reżyser tego nowatorskiego spektaklu, Czeczot przy współpracy Andrzeja Brzoski opracował w systemie dźwięku przestrzennego nowoczesny technologicznie i niezwykle pojemny spektakl psychologiczny. Główny bohater, realizator dźwięku, wikła się w labiryncie zdarzeń
i przywidzeń. Montując kolejne sekwencje ścieżki dźwiękowej, Andy (brawurowo grany przez Adama Woronowicza) wchłania do opowieści o Andy’m głos nieżyjącego od ponad 20 lat Romana Wilhelmiego i czyni go pełnoprawnym mieszkańcem słuchowiska. Perspektywa przestrzenna powoduje, że nie słowo, a efekt dźwiękowy ustanawia sens spektaklu. Tu znajduje się milowe novum tego słuchowiska. Teatr radiowy wchodzi w nową erę – ku poszukiwaniu języka fonicznych napięć, gdzie każdy szmer zdolny będzie do uruchamiania akcji i postaci. Słuchowisko staje się wielopoziomowym labiryntem (takim wielopokojowym mieszkaniem słuchacza), gdzie niewidzialność opanowywana po omacku stanie się walorem, przeżyciem i celem.
Darek Błaszczyk – przysposobił w tym sezonie karkołomny i trudny tekst Fabula rasa Edwarda Stachury. Reżyser „rozdwoił” Stachurę i powierzył rolę Ja i Nikt Mariuszowi Bonaszewskiemu. Dlaczego to słuchowisko jest ważne? Z punktu widzenia adaptacji przedstawia ono esencję poetycką Stachury. Na końcu słuchowiska w formie muzyki konkretnej ujada samotnie pies, nadjeżdża biała lokomotywa, a ten ekstrakt dźwięków rozpływa się w pojedynczych taktach strunowej gitary, która przechodzi w przerażający krzyk Bonaszewskiego. Odwaga nowoprzybyłych twórców radia znosi utarte odczytania literackie. Stachura przestał być leśnym bardem i mówi współcześnie do dwudziesto- i trzydziestolaktów, którzy wznoszą się ponad monologi do Gałązki Jabłoni i otwierają na Stachurę-kapłana o przenikliwym głosie Bonaszewskiego. Parafrazując słowa z Fabula rasa: Bonaszewski nie odgrywa tekstu – on jest tekst. Po drodze reżyser zaadaptował dla radia korespondencje Rainera Marii Rilkego i Lou Andreas Salome i wplótł w niewidzialne dialogi zakochanych szepty i przyśpiewy Agaty Zubel. Myślę, że słuchowisko to odkrywa powoli medium, które w radiu może być ciszą, niewidzialnym „trzecim” (jak Agata Zubel) i przenosić monologi postaci na dużo bardziej skondensowany lirycznie poziom. Błaszczyk zakończył swój udział w tym sezonie dokudramą o narodzinach polskiej alternatywy punkrockowej Pasażer Luter, która wpisuje się w obecny już mocno na Zachodzie prąd realizacji radiowych, gdzie reportaż w równym stopniu staje się słuchowiskiem, co słuchowisko pewnego rodzaju dokumentem (a więc enigmatyczny gatunek feature żyje i ma się dobrze).
Rafał Wojasiński i jego wyobraźnia radiowa. W kilku dotychczasowych słuchowiskach Wojasiński dał się poznać jako twórcą „poboczy” i zapomnianych starych chat, w których rozgrywa akcje swoich słuchowisk. Jednocześnie jest autorem, który „czuje” radio i dialogi. Repliki dialogowe Wojasińskiego są przyszyte na miarę głosu i komunikatywne. Mimo to skrywają wielopiętrowe znaczenia. Są owiane melancholijną tajemnicą utkwioną w głowie bohaterów. Brakuje nam dziś tak przenikliwych pisarzy radia. W tym sezonie poznaliśmy kolejne odłamy jego oryginalnej dramaturgii (słuchowiska Ten i Ludzie przy rzece). Bohaterowie Wojasińskiego żyją pod parasolem nie-tego świata i niczym Kowalski-Malinowski z Salta Konwickiego pukają do ludzi zaczadzonych teraźniejszością. Nie mówią językiem Szekspira - mówią osobliwymi, pokręconymi replikami, w których czai się niewypowiadalna przejrzystość i wnikliwość filozoficzna świata. Pod tymi dialogami ukryte są linie napięć kierunkowych. W cieniu każdego dialogu można poprowadzić odpowiedni tunel, który wiedzie ku poszukiwanemu przez słuchacza porozumieniu z wszechświatem. W jego słuchowiskach bohaterowie nie mówią – oni są mówieni. Iredyński, Herbert czy Mularczyk mieli swój klucz do głosowości świata. Równie radiowy idiom posiada Wojasiński i umiejętnie go rozwija w kolejnych słuchowiskach.
Paweł Sala – w tym sezonie przygotował dwa kolejne słuchowiska, których wspólnym mianownikiem jest próba opisu odchodzenia (Rytuały pogrzebowe w czasach rozwiniętego barbarzyństwa, Spalenie matki). Śmierć, która pojawia się w jego słuchowiskach, nie jest samotna, towarzyszą jej rachityczne fragmenty muzyczne, które wchodzą w kwestie postaci jak ciągi znaczeń naddanych. Sala, który przybył podobnie jak Błaszczyk ze świata filmu, słyszy teksty bardzo oryginalnie i nie lubi doraźności. Słuchowiska te odznaczają się dużą dozą eksperymentu, który zaprocentuje być może wyróżnieniami w Europie (Spalenie matki będzie prawdopodobnie reprezentować polską radiofonię na Prix Europa). Jak sam zaznacza, wiele w radio wniósł w wyniku lekcji odbytych jeszcze ze Zbigniewem Kopalką. Z tej artystycznej inicjacji Sala uruchomił w radiu nowe medium – „szeptuchę”, która „pod dialogami” snuje drugie dno opowieści (w tej roli w każdym jego słuchowisku występuje Dorota Landowska). Twórca wart uwagi.
Tomasz Man – debiutował w radiu blisko dziesięć lat temu (Matka i lampart, 2004 rok) i od tego czasu przebył długą drogę. Poprzez współpracę z zespołem Karbido przywrócił potrzebę powrotu do muzyki oryginalnej i przypomniał, że pozasemantyczna melodia może stać się bohaterem, a cisza spełniać może funkcję dramaturgiczną. Drogi radiowe zawiodły Mana w tym sezonie do współpracy z Piotrem Mossem. Uznany muzyk oprawił jego dwa ostatnie słuchowiska (Historia pewnej miłości i Świat jest skandalem). Każda z opowieści jest podyktowana inną skalą eksperymentu. To dźwięk mówi w słuchowiskach Mana, słowo śpiewa (jak mawiał niezapomniany Kopalko), a Danuta Stenka odkrywa nowy wymiar aktorskich przeobrażeń w radiu – jej głos w Świat jest skandalem prowadzi słuchacza do muzycznego piekła. Na przykładzie Mana można wyraziście zobaczyć przemiany radiowego myślenia, które biegło od kameralnej rozmowy (Matka i lampart) przez wulkan dźwięków Karbido (Kartoteka, Sex machine, Moja Abba) po zniuansowaną penetrację wnętrza głowy, która staje się środowiskiem dramatu (Historia pewnej miłości, Świat jest skandalem).
Wyróżnieni tu twórcy i tytuły słuchowisk szkicują pewien paradygmat słuchowiska Anno Domini 2013. Nie wiem, czy to można nazwać trendem, tendencją. Wiem, że słowo kieruje się ku muzyce i odwrotnie: muzyka zaczyna coraz wyraziściej mówić w słuchowiskach. System przestrzenny zastosowany w nagraniach nie był falstartem, wypełnia się artystycznie i powiększa sens światów audialnych. Do radia przychodzą uznani reżyserzy, by przy wtórze granej na żywo muzyki (Piotr Cieplak i SzaZa) mówić swój tekst. Swój głos pragnie zostawić także Mrożek, który uczy się słowa na nowo w adaptacji swojego Mołotowa. Teatr Polskiego Radia nie zapomina o Szekspirze (Ryszard III) i Fredrze (Dożywocie), jest wierny Akuninowi (Mewa, Grand Prix Festiwalu Dwa Teatry 2013), Koladzie (Proca), Pirandello (Sześć postaci scenicznych w poszukiwaniu autora), Ibsenowi (Gdy wstaniemy z martwych), ale w znacznie większym stopniu sięga po młodość scenariuszową i reżyserską (Anna Wieczur Bluszcz, Katarzyna Michałkiewicz, Adam Wojtyszko, Wojtek Klemm). Wierni radiu pozostają tacy autorzy jak: Andrzej Mularczyk, Tomasz Maciej Trojanowski, Zbigniew Wojnarowski, Tadeusz Kijański (aż cztery słuchowiska w sezonie), Krzysztof Bizio. Dyrektor Janusz Kukuła ufa młodym twórcom. Teatrowi Polskiego Radia ufa z kolei Narodowy Instytut Audiowizualny, który koprodukuje licznie słuchowiska. Oby tej wznoszącej fali nie zatracić. Marzy się jeszcze czas, gdy słuchowiska będą łatwiej dostępne, słuchacze będą mogli za odpowiednią opłatą korzystać z zasobów archiwalnych Teatru Polskiego Radia, a cyfryzacja radia (przysposobienie systemu DAT) otworzy odbiorcom nową jakość doznań estetycznych.