Teatr Polskiego Radia

O "Tartaku" Daniela Odiji w Radiu Koszalin

Ostatnia aktualizacja: 22.01.2015 00:20
Ciekawą recenzję słuchowiska "Tartak" w adaptacji i reżyserii Darka Błaszczyka, laureata wielu nagród i stałego współpracownika Teatru PR, przysłał nam Janusz Łastowiecki z Zielonej Góry. Zapraszamy do lektury, zapraszamy na strony Radia Koszalin, gdzie więcej o tym, jak powstawało słuchowisko.
O Tartaku Daniela Odiji w Radiu Koszalin

Janusz Łastowiecki: MIĘDZY KNAJPĄ A BOGIEM. Wokół słuchowiska TARTAK w adaptacji i reżyserii Darka Błaszczyka

Długo przyszło czekać na radiową realizację „Tartaku” Daniela Odiji. Polskie Radio przygotowało już wiele adaptacji utworów słupskiego pisarza. W Sopocie na festiwalu „Dwa Teatry” nagradzana była „Ulica” i „Bliżej piekła” (adaptacja „Kroniki umarłych”) w reżyserii Henryka Rozena, „Melisa” w reżyserii Krzysztofa Gordona (według jednego z opowiadań ze „Szklanej huty”). W międzyczasie przełożono również na język radia „Niech to nie będzie sen”. Nie wiem jednak, co mogło stanowić trudność w przygotowaniu akurat „Tartaku” nominowanego w 2004 roku do Nagrody Literackiej Nike. Projekt radiowy wykluł się w zeszłym roku w rozgłośni regionalnej z pomysłu Prezesa Radia Koszalin, Piotra Ostrowskiego. Wyszła z tego adaptacja aspektowa, łącząca melancholię brudnych PGR-ów z folklorystycznym znakiem wodnym, za który odpowiada tu muzyka kapeli Jazgodki.

Adaptacji i reżyserii podjął się Darek Błaszczyk, muzykę napisał Andrzej Izdebski, a finalnego montażu dokonał Andrzej Brzoska. Radio Koszalin, podobnie jak w ubiegłym roku, importowało twórców z Warszawy (samo słuchowisko było również nagrane w studiach Teatru Polskiego Radia). Poprzednie adaptacje tekstów Odiji były nierówne jakościowo. Obok znakomitej „Ulicy” czy „Melisy” pojawiła się nużąca i nietrafiona adaptacja jak „Bliżej piekła”. Największą sztuką w radiu jest wyciągnąć z powieściowej struktury ekstrakt: nie wybierać, nie sygnalizować, ale nadać fabule dźwiękowy emblemat, słowem: rozpuścić pigułkę w szklance dźwiękowej wody. Ten zabieg udał się w „Tartaku”. Spektaklu słucha się bez znużenia. Jest zwarte, 40 minutowe. Jak zauważył sam Odija: „aktorzy grają bez akademickiej maniery”. Adaptacja Błaszczyka jest w dużo większej mierze autorska niż poprzednie, dokonane przez Rozena. Reżyser sięgnął tu do swoich inspiracji i opracował równoległy wobec stylistyki książki spektakl, w którym nie gubią się sensy Odiji.

Opowieść prowadzona jest narracją Staszka (Marcin Bosak). W tle słychać barowy stukot kieliszków, chamski bełkot i przaśne komplementy pod adresem tutejszej piękności, Marioli. Opowieść o Józefie Myśliwskim (Zdzisław Wardejn), właścicielu tytułowego tartaku, choć jest kluczowa, stanowi tylko jeden z tematów tego słuchowiska. Ważny jest tu wątek Dziada o magicznych zdolnościach (znakomity Wiesław Komasa), pijaka Mariana (Paweł Nowisz) czy wreszcie Andrzeja Pasieki, który doprowadza gospodarstwo Myśliwskiego do ruiny.

Muzyka Izdebskiego rozcina te pijackie paski dialogowe i wplata w nie melancholię zachodzącego na PGR-owskim polu słońca. To w tych ambientowych nutach zawiera się atmosfera dusznych łąk, ciągłego czekania na noc, w której można zatopić alkoholem zmęczenie i niespełnienie. Na drugim biegunie słuchowiska jest jednak utwór zespołu Jazgotki „Entropia”, w którym frywolnie brzmią słowa: „patrzę w dół i w górę / i widzę trawę widzę drzewo widzę chmurę / nieporządny i doskonały ruch / biegnę tańczę idę i wdech i wydech / teraz słońce mam tam gdzie miałam brzuch”.

Pisząc recenzje radiowe, zawsze czuję złość, że nie mogę umieścić w niej choć kilkusekundowego fragmentu muzycznego. Ot i ułomność druku. To, co najbardziej pulsuje w tym słuchowisku, to owa dwubiegunowość: połączenie dwóch ścieżek konwencyjnych: źródłowy zachwyt z „Entropii” i półmrok wychodzący z muzyki Izdebskiego. Gdzieś między tymi dwoma światami wybrzmiewa opowieść, często wulgarna, nieumyta, spocona. Na uwagę zasługuje zgrabny montaż mistrza reżyserii dźwięku – Brzoski, który oddaje klimat upalnego lata na wiosce: świerszcze, ptaki, traktorowy furkot, młócka, knajpiane rozmowy. Ogarnąć synkretyczny muzycznie utwór nie jest łatwo, stąd tym większa zasługa realizatora, który zdołał pogodzić kilka porządków w stylistyce słuchowiska.

Kilka słów o grze aktorskiej. Cieszy obecność rzadko słyszanego w radiu Jana Wieczorkowskiego (Alek). Wardejn (Myśliwski) jest plastyczny i mroczny. W grze tego aktora słychać jednak i drugie dno: tlące się jeszcze człowieczeństwo. Komasa (Dziad), choć zrzucony na radiowy drugi plan, porozumiewa się ze słuchaczem specyficznym parajęzykiem (oddechy, mruczenie, ciche zaklęcia). Jest on atmosferą tego słuchowiska. Bosak (Narrator) nie przeszkadza jak większość narratorów w słuchowiskach, jest wtopiony w fabułę, nie dystansuje się wobec świata, a to pomaga uniknąć efektu „radiowej szklanej ściany: narrator - dialogi”. Warto zwrócić uwagę na Monikę Kwiatkowską. Jej głos przynosi ochłodę. Aktorka ucieka od prostej stylizacji na „wiejską dziewuchę”. Walczy ze stereotypem ponętnej barmanki, choć w tle pobrzmiewa disco-polowe „O Mariolu”. Wypada powtórzyć za Odiją: siłą tego słuchowiska jest naturalność, tląca się gdzieś w tle improwizacja i aktorska nieporządność[1].

Błaszczyk nie projektuje z tragedii Myśliwskiego jednostkowego przesłania.  Pokazuje raczej zbiorowość, zabłąkaną między knajpą a Bogiem. Jest w tych replikach dialogowych nastrój przełomu ‘89. Wieś nie jest już „jak malowanie”, ten kolorowy ton przypominają tylko Jazgotki, raczej na zasadzie kontrapunktu niż komentarza. Ze śmiercią Dziada odchodzi pewien rodzaj metafizyki prowincji (termin użyty przez Jana Kamińskiego na okoliczność ciekawej pozycji książkowej o tym samym tytule[2]). Ta radiowa wieś jest jak tartak we mgle, spalone dziedzictwo i oczekiwanie na szarżę kapitalizmu, którego ni jak tutejsi nie zrozumieją. Bronią się bezwładnie, po omacku. Pożegnanie z „socjalem” poprzedniego systemu nie zażegnuje jednak stagnacji. Ona powiększa się, piętrząc marazm w alkoholowych wydechach. Powoli w świat „Tartaku” wchodzi polityka i retoryka kolorowych gazet. Mam wrażenie, że cały spektakl jest zawieszony między zranionym mitem wsi szczęśliwej a dogasającym zgliszczem Myśliwskiego, za którym kryje się rozpaczliwa obrona przed nowym, niechcianych światem. Słuchowisko kończy się w połowie pijackiego zdania: „Widziałeś kiedyś Boga? – Co to takiego? – Ale powiem tak na serio, nie interesuje Cię? – Czy ja wiem”. Nie ma tu tlenu. Jedyny oddech niesie rytm „Entropii”, który wieńczy słuchowisko.

Daniel Odija: Tartak

Adaptacja i reżyseria – Darek Błaszczyk

Muzyka – Andrzej Izdebski

Realizacja akustyczna – Andrzej Brzoska

Produkcja: Radio Koszalin S.A.

Premiera: 12 września 2014 r., Radio Koszalin

Zobacz ciekawe linki:

http://www.radio.koszalin.pl/pl/artykul/pierwsza-recenzja-naszego-sluchowiska.6913.html

http://www.baltykfestiwal.pl/pl/artykul/to-jest-rewelacyjna-adaptacja-odbiorcy-zachwyceni-sluchowiskiem-tartak.6675.html



 


[1] Wypowiedzi Odiji i innych twórców słuchowiska dostępne są na stronie internetowej Bałtyk Festiwal. Zob. http://www.baltykfestiwal.pl/pl/artykul/to-jest-rewelacyjna-adaptacja-odbiorcy-

[2] J. Kamiński, Metafizyka prowincji, Białystok 2000.zachwyceni-sluchowiskiem-tartak.6675.html [dostęp: 6.01.2014 r.].