- Współpracowaliśmy bardzo ściśle, świetnie czuliśmy się w jego domu. Kiedy był z nami, stawał się piątym członkiem Kronosa - mówi lider kwartetu David Harrington.
Wszystko zaczęło się w 1985 roku, gdy skrzypkowi dano do posłuchania nagranie III Symfonii Góreckiego - było to niemal na 10 lat przed ogólnoświatową histerią wywołaną przez nagranie Dawn Upshaw - i muzyka ta natychmiast uderzyła w czuły punkt artystycznej duszy skrzypka. "Ten człowiek musi pisać kwartety" - pomyślał Harrington, ale nie mógł znaleźć żadnego w katalogu dzieł kompozytora.
W czasach przedinternetowych skontaktowanie się z kompozytorem mieszkającym na innym kontynencie, w kraju o innym ustroju stanowiło pewne wyzwanie, ale były sposoby i na to. Wkrótce Górecki zgodził się napisać muzykę dla Kronos Quartet. "Już się zmierzcha" - pieśń Wacława z Szamotuł - jest podstawą I Kwartetu, jego cantus firmus. Paralelę do tekstu dziecięcej modlitwy wieczornej stanowi komentarz kompozytora, opisujący wieczór na wsi, gdy nagle, po całym zgiełku dnia, zapada cisza.
- Natychmiast po prawykonaniu I Kwartetu uświadomiłem sobie, że chciałbym więcej takiej muzyki - wspomina David Harrington. - Kilka lat później otrzymaliśmy więc II Kwartet, o którym mogę powiedzieć dokładnie to samo. Poprosiłem więc o kolejny i Górecki znów się zgodził, ale III Kwartet, jak wiemy, zabrał mu już więcej czasu.
Drugi kwartet "Quasi una fantasia" jest bardzo Beethovenowski, począwszy od tytułu a na szczegółach warsztatowych kończąc. Napisany został w 1990 roku. A na przełomie 1994 i 1995 roku powstał III kwartet, który miał się okazać ostatnim, choć planów było sporo, a IV pojawiał się przynajmniej w rozmowach Harringtona z Góreckim.
I kwartet powstał w Chochołowie, ostatni, z podtytułem "Pieśni śpiewają", przepisany został na czysto w Zębie dopiero w 2005 roku. "Zwlekałem z wypuszczeniem go na świat" - napisał kompozytor w partyturze - "sam nie wiem, dlaczego". Chyba jednak wolno się domyślać: pierwszy kwartet mówi o życiu, ostatni jest, jak powiedział Bohdan Pociej, "modlitwą o dobrą śmierć"... jego czas musiał nadejść.
Kronos chętnie grał Góreckiego na całym świecie, ale największym przeżyciem dla muzyków było wykonanie wszystkich trzech kwartetów kompozytora w Katowicach w 2007 roku. - To był dla nas magiczny moment. Czuliśmy, że przywieźliśmy mu tę muzykę do domu - mówi Harrington.
12 listopada 2010 roku Kronos Quartet występował we Wrocławiu. Wieczorem, po koncercie, muzycy otrzymali wiadomość o śmierci Henryka Mikołaja Góreckiego. Wkrótce potem David Harrington w rozmowie z Różą Światczyńską wspominał zmarłego przyjaciela. Zapraszamy do wysłuchania audycji.