W Soczi jeszcze przed rozpoczęciem igrzysk postanowiono władze podjęły decyzję, żeby pozbyć się bezpańskich psów. Czworonogi według nich miały psuć wizerunek miasta przed kibicami i zawodnikami. Okazało się jednak, że psy potrafią zdobywać ludzkie serca.
Relacja 11. dzień igrzysk>>>
W obronie szczeniaków stanął amerykański olimpijczyk Gus Kenworthy. Reprezentant USA w łyżwiarstwie dowolnym mierzył w Soczi w złoty medal w slopestyle'u.
Udało się mu sięgnąć "tylko" po srebro, jednak w pełni zasłużył na najwyższe odznaczenie w innej dziedzinie. Narciarz od pierwszego wejrzenia zakochał się w czterech bezpańskich szczeniakach, które spotkał w wiosce olimpijskiej.
- Jak tylko je zobaczyłem, oddałem im swoje serce. Pomyślałem, że muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby je ocalić i zapewnić im lepszy byt. Bezpańskie psy są tu bardzo źle traktowane. Spróbuję zabrać je ze sobą do Stanów - powiedział w jednym z wywiadów.
Kenworthy zaczął całą akcję od umieszczania zdjęć bezpańskich szczeniaków na swoim Twitterze. Ten wpis "podało dalej" prawie 8 tysięcy osób.
- Spędziłem tu w Soczi całe popołudnie na zabawie z grupką szczeniaków - napisał narciarz na swoim profilu na Facebooku. Medalista namawia również innych olimpijczyków do adopcji szczeniaków.
Po tych wpisach i deklaracjach Gus Konworthy spotkał się z wielką aprobatą ze strony swoich rodaków i z miejsca stał się dla nich złotym medalistą.
- Bez wątpienia, było to dla mnie bardzo miłe. W Walentynki dosłownie zasypała mnie lawina miłych komentarzy. To było bardzo miłe, nie spodziewałem się tak dużego odzewu - skomentował.
Narciarz cały czas stara się znaleźć dom dla swoich nowych ulubieńców i reszty bezpańskich psów z Soczi. To może być piękny przykład tego, że w Soczi zwycięzcami mogą być nie tylko sportowcy.
Źródło: CNN Newsource/x-news
ps