Po dwóch złotych "krążkach" Kamila Stocha, polscy zawodnicy liczyli na medal w zawodach drużynowych. Od początku jednak rywalizacja nie układała się po ich myśli. Jeden słabszy skok Piotra Żyły plus niezbyt dobry również pierwszy w wykonaniu Stocha, sprawiły, że Polakom nie udał się pościg za medalistami. Ostatecznie uplasowali się na czwartej pozycji, za Niemcami, Austriakami i Japończykami. Do ostatnich z wymienionych stracili sporo, bo 13,1 pkt.
RELACJA z konkursu drużynowego skoczków
- Trzynaście punktów to jest bardzo duża strata. Z dwojga złego lepiej przegrać trzynastoma punktami niż jedną dziesiątą - mówił w rozmowie z dziennikarzem radiowej Jedynki Rafałem Bałą Kamil Stoch. - Stać nas było na lepszy wynik, ale zawody potoczyły się troszkę inaczej niż byśmy tego chcieli. Konkurs był na bardzo wysokim poziomie, walczyliśmy do końca, każdy z nas starał się jak mógł. Można było skakać lepiej, ja mogłem lepiej skoczyć w pierwszej serii. Duży niedosyt zostanie, bo uważam, że ten medal byłyby taką bardzo dużą nagrodą dla nas, dla sztabu szkoleniowego, za bardzo ciężką pracę - podkreślił skoczek z Zębu.
Rozczarowania poniedziałkowym konkursem nie krył Maciej Kot. - To był nasz wspólny cel, żeby ten medal drużynowy wywalczyć i każde inne miejsce, nieważne czy czwarte czy ósme byłoby porażką i tę porażkę dzisiaj ponieśliśmy. (…) Skakało mi się całkiem nieźle, oddałem trzy dobre skoki, ale rywale oddawali bardzo dobre skoki i to była ta różnica - zaznaczył 23-latek.
Zadowolony ze swoich skoków był Jan Ziobro. - Wykonałem dobrą robotę, moje skoki były bardzo dobre. (…) Czwarte miejsce jest na pewno bolesne i ciężko je będzie przyjąć, ale takie jest życie i taki jest sport. Świat się nie wali, musimy żyć dalej. Za cztery lata mamy kolejne igrzyska. Łza się w oku kręci, ale płakać nie będziemy.
aj, PR1