Bobsleiści z Jamajki startowali na każdych igrzyskach od 1988 roku, zabrakło ich jednak w Vancouver. Nie udało im się osiągnąć minimum wymaganego do kwalifikacji. Po tamtej nieobecności wracają do Soczi, żeby znów spróbować swoich sił w walce z najlepszymi.
Bobslejowa jamajska dwójka musiała zebrać 80 tysięcy dolarów, żeby móc wystartować na igrzyskach. Zwrócili się w tej sprawie do kibiców i (tu nie będzie niespodzianki) udało się.
Dodatkowo swoją pomoc w różnym zakresie zadeklarowały prywatne firmy. Winston Watts i Marvin Dixon z pewnością po raz kolejny wywołają wśród fanów tej dyscypliny dużo emocji.
Czy to będzie powrót w wielkim stylu? W to akurat można wątpić, jednak nikt nie jest w stanie odebrać Jamajczykom ambicji, pasji i marzeń.
- Wiele osób pyta, czy przypadkiem nie jesteśmy szaleni. Przyjeżdżamy z tropikalnego kraju, żeby uprawiać tę dyscyplinę sportu. Czasami patrzę na siebie i myślę - tak, naprawdę jesteśmy szaleni. Ale z drugiej strony nie ma wielu osób, które pochodzą z tropikalnego kraju i jadą tam uprawiać zimową dyscyplinę sportową.
Źródło: CNN Newsource/x-news
ps