Soczi 2014: Zbigniew Bródka wrócił do rodzinnych Domaniewic

PAP
Marcin Nowak 24.02.2014
Polski panczenista Zbigniew Bródka cieszy się ze zwycięstwa po wyścigu drużynowym o brązowy medal
Polski panczenista Zbigniew Bródka cieszy się ze zwycięstwa po wyścigu drużynowym o brązowy medal, foto: PAP/Grzegorz Momot

Ponad tysiąc osób zebrało się w hali sportowej gimnazjum w Domaniewicach, by przywitać powracającego z Soczi złotego i brązowego medalistę olimpijskiego w łyżwiarstwie szybkim Zbigniewa Bródkę, który nie krył wzruszenia gorącym przyjęciem.

- Chciałbym bardzo podziękować za to, że jesteście tutaj ze mną, że przybyliście tak licznie i że trzymaliście za mnie kciuki podczas startu. Za to wszystko wam dziękuję - powiedział w krótkim wystąpieniu Bródka, który do rodzinnych Domaniewic dotarł w poniedziałek późnym wieczorem.
Autokar, którym przyjechał panczenista, był eskortowany przez jadące na sygnale wozy strażackie i policję. Do hali Bródka został wprowadzony przez strażaków, którzy drogę na scenę musieli mu torować wśród rozentuzjazmowanego tłumu.
Hala udekorowana była transparentami z wizerunkiem Bródki i napisami wychwalającymi jego osiągnięcia sportowe. - Zmienić tej tradycji nikt nie jest w stanie, Zbyszek jest najlepszy i niech tak pozostanie - głosiło jedno z haseł.
Oprócz oficjalnych wystąpień licznie przybyłych przedstawicieli władz lokalnych i wojewódzkich, parlamentarzystów i innych oficjeli na Bródkę czekał również bogaty program artystyczny.
- Choć w Domaniewicach lodowiska nie ma, to na torze w Soczi nie zjadła cię trema - śpiewał m.in. zespół ludowy "Kalina".
Większość uroczystości odbyła się jednak bez udziału Bródki, który kilka minut po przyjeździe opuścił halę, bo musiał chociaż chwilę odpocząć. Po powrocie przyznał, że o wiele trudniej jest przeżyć cały dzień w świetle kamer i w otoczeniu mediów, niż zdobyć medal olimpijski.
- Chciałbym wam życzyć miłej zabawy i przeprosić za to, że nie mogę celebrować z wami tego święta. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie - powiedział zmęczony panczenista.
Zanim jednak definitywnie opuścił halę, podziękował jeszcze swojemu pierwszemu trenerowi Mieczysławowi Szymajdzie, dzięki któremu rozpoczął przygodę z łyżwiarstwem.
- Na jego ręce przekazuję pamiątkowy medalion - srebrną monetę z łyżwiarzem przywiezioną z igrzysk w Soczi - powiedział Bródka.
Po jego wyjściu uczestnikom uroczystości na osłodę pozostały m.in. wyjątkowe cukierki - krówki zapakowane w papierki z wizerunkiem Zbigniewa Bródki, który w Soczi zdobył złoty medal w wyścigu na 1500 m i został pierwszym polskim mistrzem olimpijskim w łyżwiarstwie szybkim. Wywalczył także olimpijski brąz w rywalizacji drużynowej.
29-letni Bródka jest zawodowym strażakiem. W jednostce ratowniczo-gaśniczej PSP w Łowiczu pracuje od czterech lat. Obecnie jest oddelegowany do Centralnej Szkoły PSP w Częstochowie, gdzie przechodzi kurs, który pozwoli mu awansować ze stopnia sekcyjnego do stopnia aspiranta.

Zbigniew Bródka zmęczony, ale szczęśliwy. Podziękował pierwszemu trenerowi

TVN24/x-news

man

sortuj
Skomentuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!